Karol Nawrocki – doktor nauk humanistycznych, historyk, szef IPN-u, mąż, ojciec trojga dzieci, sportowiec, młody, przystojny, pracowity, a do tego patriota. Czy można sobie wyobrazić lepszego kandydata na prezydenta Polski? Pytanie w zasadzie retoryczne, bo może i można, ale trzeba przyznać, że tacy ludzie nie rodzą się na kamieniu. Zatem ideał? Zapewne nie, bo ideałów nie ma, ale PiS zdecydowało się poprzeć jego kandydaturę w wyborach na prezydenta RP.
Nawrocki z impetem rozpoczął swoja kampanię prezydencką, szybko zyskując dużą rozpoznawalność, a na jego spotkania zaczęły przychodzić tłumy ludzi, których przyciąga swoją bezpośredniością, sposobem bycia, wiedzą, kulturą, patriotyzmem i miłością do Polski.
Niespodziewanie stał się silnym konkurentem w wyścigu prezydenckim. Szczególnie zagraża Rafałowi Trzaskowskiemu, dotychczasowemu faworytowi, który niestety zaczyna tracić już w pierwszej fazie walki o fotel prezydencki.
I tu zaczyna się problem, tak naprawdę obu kandydatów, chociaż obawiam się, ze jednak większy ma Karol Nawrocki, ponieważ stanął na drodze obecnemu układowi władzy, realnie zagrażając realizacji ich planów, dotyczących domknięcia systemu, co tak naprawdę jest dla nich być, albo nie być.
Obecna władza walczy o przeżycie, dlatego nietrudno się domyślić, do jakich sposobów sięgnie, by utrącić Nawrockiego, a przynajmniej zmniejszyć jego szanse w wyścigu o prezydenturę. Właśnie rozpoczęło się polowanie na niego, czyli szukanie haków (jak wcześniej podstawy prawnej) i to przy zaangażowaniu mainstreamowych, sprzyjających obecnej władzy, mediów.
Nie trzeba zbyt dużej przenikliwości, by się domyślić, że najłatwiej każdego można zaatakować od strony obyczajowej lub nadużyć finansowych. W końcu niewielu ma w archiwach dziadka z Wehrmachtu czy matkę, która była TW SB.
Zanim Nawrocki zdecydował się kandydować, będąc szefem IPN-u i poza polityką, nikt mu nic nie zarzucał, przynajmniej publicznie. No, ale od czego są Wyborcze, Onety i inne tvn-y. One polują szybko i nawet jak strzelają niecelnie, to potrafią zranić. Taka ich rola.
Szybko więc znaleźli haka na Nawrockiego w postaci apartamentu w Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku. Sugerują, że Nawrocki korzystał z tego apartamentu ponad 200 razy, oczywiście za darmo, mieszkając nieopodal.
Na zdjęciu poglądowym tego apartamentu widać łoże z dwiema poduszkami. Podtekst jest nadto czytelny – ten apartament, to na pewno garsoniera Nawrockiego, czyli kroi się afera obyczajowa z domniemanym nadużyciem finansowym, a gdy do tego dołoży się jeszcze znajomości Nawrockiego w gdańskim półświatku, to ho, ho, ho...
Okazało się, że prokuratura (niezależna oczywiście) już została zaangażowana, a prokurator wydał polecenie przeprowadzenia czynności sprawdzających w kierunku ewentualnego zaistnienia przestępstwa przekroczenia uprawnień przez funkcjonariusza publicznego w celu osiągnięcia korzyści majątkowej lub osobistej, tj. o przestępstwo z art. 231 § 1 i 2 k.k.
Zgodnie z tym artykułem, funkcjonariusz publiczny, który przekraczając swoje uprawnienia lub nie dopełniając obowiązków, działa na szkodę interesu publicznego lub prywatnego, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3. Funkcjonariusz publiczny, który przekroczył swoje uprawnienia w celu osiągnięcia korzyści majątkowej lub osobistej, podlega zaś karze pozbawienia wolności od roku do lat 10.
Trzeba przyznać, że tym razem niezależna prokuratura podjęła działania wyjątkowo szybko i jak można się domyślić, zrobi wszystko, by zadowolić swoich przełożonych, w końcu to nic nowego.
No cóż, w scenariusz tej hucpy uwierzą tylko gamonie, których cały czas niemało, problem jednak w tym, że to nie jest elektorat Nawrockiego.
Ale wracam do Rafała Trzaskowskiego, w końcu nie można go w tym tekście całkiem pominąć.
Wszyscy wiemy, że Rafał Trzaskowski realizując swoją kampanię prezydencką nie wziął urlopu z warszawskiego Ratusza, czyli nietrudno się domyślić, że koszty swojej kampanii pokrywa ze środków publicznych, przynajmniej w jakiejś części, zresztą wszystko jest do sprawdzenia.
A art.231 § 1 i 2 k.k. dotyczy chyba wszystkich funkcjonariuszy publicznych, Prezydenta Warszawy też., to tak gwoli ścisłości.
A tak z innej beczki, to swoją drogą ciekawe, czy ktoś, o kim mówiono „dupiarz” (czego się nie wypiera) wszystkie noce spędza w domu? Nie wiadomo też co robi podczas wyjazdów kampanijnych lub innych delegacji, ale podejrzewam, że znajdą się tacy, które wszelkie wątpliwości na temat „dupiarza” rozwieją…
Takie czasy. Zresztą, od dawna wiadomo, że kto mieczem wojuje, od miecza ginie.
Chociaż może mu się upiecze, bo mają go podmienić...
Syzyfoptymista
Inne tematy w dziale Polityka