Czy wielość płci dotyczy tylko ludzi?

                    Tak tylko pytam, w zasadzie to już tylko dla formalności, szczególnie że „płciowy” problem zaczyna mocno słabnąć dzięki trumpizmowi.

Szok, który w związku z tym przeżywa Europa, a szczególnie kraje UE, jest porażający - poraża wielu europejskich genderowych ideologów, którzy już się z gąską witali:)

Ale pewnie jeszcze trochę czasu upłynie, zanim normalność zawita i do nas, dlatego postuluję, by przy uchwalaniu rozporządzeń o ilości płci u ludzi, mędrcy unijni nie pomijali zwierząt, bo niby dlaczego?

Tak mi to dziś przyszło do głowy. Patrzyłam właśnie na moją śliczną sunię i pomyślałam sobie, że to okrutne, że ja tak do niej „chodź Niuńcia, pójdziemy na spacer”.  Bo przecież może jej się to nie podobać, może ona nie czuje się ona, tylko on lub ono, czy co tam jeszcze. W końcu zwierzęta też mają swoje prawa, tylko nie potrafią się o nie upomnieć.

Zatem drodzy genderowcy, apeluję, nie dyskryminujcie zwierząt i rozpocznijcie badania nad płciami u zwierząt, chyba że potraktujecie je równorzędnie jak ludzi i przyznacie, że 7 czy 56 płci,  nieważne, dotyczy również zwierząt, a przynajmniej psów i kotów, naszych udomowionych przyjaciół.
Nie wiem jak rozpoznać, czego oczekuje mój piesek, który z urodzenia jest sunią, ale nie wiem kim z wyboru, a chciałabym wiedzieć, bo moja sunia to mądry piesek i zasługuje na szacunek.

W związku z tym dylematem wnoszę o uwzględnienie mojego wniosku i wrzucenie go na unijną agendę dotyczącą praw zwierząt.
Od dziś, zanim sprawa się nie wyjaśni, nie ośmielę się mówić do mojej suczki Niuńcia, bo to może urazić jej psie uczucia, zwłaszcza, że mądra jest i wrażliwa.

W imieniu psów i kotów mówię: Dość dyskryminacji zwierząt!

No, chyba że macie już dość, genderowcy, i przystaniecie na trumpistowskie dwie płcie i wszystko pozostanie po staremu, w Europie też:)


Syzyfoptymista