Biorąc pod uwagę dane liczbowe dotyczące głównych światowych trucicieli, zarówno w przełożeniu na kraje, jak i na bezpośrednich największych (najbogatszych ludzi) trucicieli, trudno nie wyciągnąć wniosku, że UE narzucając krajom członkowskim eko-samograniczanie (Fit for 55 lub jeszcze więcej), wychodzi przed szereg kosztem dobrobytu i spokoju swoich obywateli, chociażby z tego prostego powodu, że na największych światowych trucicielach wymóc tego nie można, bo jak?
Fala rolniczych protestów rozlała się po całej Europie. Od wielu dni protestują również polscy rolnicy. Dziś, podczas marszu gwiaździstego na Warszawę, ci co Żywią i Bronią, jasno wyartykułowali swoje postulaty: embargo na produkty żywnościowe z Ukrainy lub zamknięcie granicy z Ukrainą oraz, co bardzo istotne, stop Zielonemu Ładowi - pakietowi inicjatyw politycznych, którego celem jest skierowanie UE na drogę transformacji ekologicznej. W rzeczywistości mamy do czynienia z pseudo-ekologiczną ideologią forsowaną przez unijną lewicę, przeforsowanie której miałoby tragiczne skutki dla rolników i społeczeństw europejskich.
W związku z ostatnimi wydarzeniami, postanowiłam powtórzyć swoją notkę z 11.02.2024, którą poświęciłam unijnemu eko-oszustwu w temacie Zielonego Ładu oraz wynikającym z niego ograniczeniom i obciążeniom nakładanym na obywateli UE, w szczególności rolników.
"Unijne eko-oszustwo zabójcze dla rolników i społeczeństw"
To, co tu piszę, piszę z pozycji zupełnego laika i człowieka zwyczajnie zniecierpliwionego postępującym eko-szaleństwem unijnych urzędasów. Oliwy do mojego ognia dolały ostatnie zalecenia Komisji Europejskiej dotyczące redukcji emisji gazów cieplarnianych netto o 90 % do 2040 r., w porównaniu z poziomami z roku 1990. Biorąc pod uwagę fakt, że pakiet Fit for 55 zakłada zmniejszenie tych emisji o 55% do 2030 roku, względem 1990 roku, to znaczy że w ciągu kolejnych 10 lat(2030-2040) zakłada się zmniejszenie emisji aż o dalsze 35%. Celem KE jest osiągnięcie przez Unię Europejską neutralności klimatycznej do 2050 r.
W związku z tym oczywistym unijnym eko-terrorem (bo trudno to, co wyprawia KE nazwać polityką klimatyczną), który wymusza na obywatelach Unii Europejskiej przeróżne ograniczenia i obciążenia w celu osiągnięcia założonych celów, w sposób oczywisty obniża się konkurencyjność gospodarek państw członkowskich. Dodatkowo, przewidywane wprowadzenie związanych z tym nowych podatków – od handlu emisjami i od śladu węglowego - spowoduje, że życie mieszkańców Unii będzie coraz trudniejsze i coraz droższe, szczególnie w Polsce. Wpływy z tych podatków mają zasilać bezpośrednio budżet UE kosztem państw członkowskich.
Już dziś straszy się nas również dużym (100%) wzrostem cen energii elektrycznej od drugiej połowy tego roku, a wiadomo, że wzrost cen energii pociągnie za sobą wzrost cen wszystkich towarów i usług.
W tym miejscu warto dodać, że aktualnie (dane z 2021r.) do największych emitentów dwutlenku węgla na świecie należą Chiny (32,9%) i USA (12,6%), Unia Europejska jest na trzecim miejscu z wynikiem 7,3%, a tuż za podium są Indie 7% i Rosja 5,1%.
Na podstawie tych danych chciałam właściwie zakończyć i podsumować swoją notkę, ale przypadkiem trafiłam na bardzo ciekawą, całkiem świeżą publikację na temat największych światowych trucicieli – raport Międzynarodowej Organizacji Oxfam International.
Dane i wnioski wynikające z tego raportu są bardzo interesujące i jakby wpisują się w końcową tezę mojej notki, dlatego postanowiłam rozszerzyć ją o kilka danych z tego raportu.
Ponieważ ekologią nigdy się specjalnie nie interesowałam, to informacja, że to 1% najbogatszych ludzi świata (ok.77 mln) najbardziej zanieczyszcza naszą planetę, była dla mnie dużym zaskoczeniem. Okazuje się, że w 2019 roku 1% najbogatszych odpowiedzialny był za 16% globalnych emisji, czyli tyle, co pięć miliardów ludzi, którzy stanowią 2/3 najbiedniejszej ludzkości świata. Te 16%, to również więcej, niż emisje spowodowane przez wszystkie samochody i transport drogowy razem wzięty. Natomiast 10% najbogatszych ludzi świata odpowiedzialnych jest już za 50% szkodliwych emisji.
Wg raportu Oxfam International, co roku 1 procent najbogatszych emituje tyle gazów cieplarnianych, ile można zaoszczędzić dzięki pracy prawie miliona turbin wiatrowych. Obecnie poziom emisji dwutlenku węgla przez 1% najbogatszych jest 22 razy większy, niż poziom przewidywany przez Porozumienia Paryskie na rok 2030. Dla zobrazowania zjawiska dodam, że badania Oxfam wykazały, że inwestycje zaledwie 125 światowych miliarderów generują emisję 393 milionów ton CO2 każdego roku, to jest tyle, ile wynosi równowartość rocznych emisji Francji.
Organizacja Oxfam w swoim raporcie apeluje oczywiście o jak najszybsze odejście od paliw kopalnych i przestawienie gospodarek państw na energię ze źródeł odnawialnych, ale jednocześnie podkreśla, że koszty ograniczenia emisji powinny być rozłożone sprawiedliwie, czyli w największym stopniu powinni je ponosić najbogatsi, którzy są odpowiedzialni za największe zatruwanie naszej planety.
Autorzy raportu apelują również o jak najszybsze wprowadzenie wysokiego podatku dla osób bardzo zamożnych, a pozyskane z tego miliardy dolarów przeznaczyć na wsparcie transformacji energetycznej - od paliw kopalnych do źródeł energii odnawialnej.
Oxfam szacuje, że 60-procentowy podatek od dochodów 1 procenta najbogatszych ludzi obniżyłby emisję zanieczyszczeń o więcej, niż całkowita emisja Wielkiej Brytanii. Uzyskiwane w ten sposób ok. 6,4 biliona dolarów rocznie przeznaczane byłoby na pokrycie kosztów transformacji.
Wg Oxfam, brak takiego opodatkowania jest niedemokratyczny, bo pozwala najbogatszym okradać resztę populacji oraz rujnować naszą planetę. Opodatkowanie skrajnego bogactwa zwiększyłoby szanse na walkę zarówno z nierównościami, jak i kryzysem klimatycznym.
Biorąc pod uwagę dane liczbowe dotyczące głównych światowych trucicieli, zarówno w przełożeniu na kraje, jak i na bezpośrednich największych (najbogatszych ludzi) trucicieli, trudno nie wyciągnąć wniosku, że UE narzucając krajom członkowskim eko-samograniczanie (Fit for 55 lub jeszcze więcej), wychodzi przed szereg kosztem dobrobytu i spokoju swoich obywateli, chociażby z tego prostego powodu, że na największych światowych trucicielach wymóc tego nie można, bo jak?
Innym zagadnieniem jest, czy ocieplenie klimatu to wynik nadmiernej emisji gazów cieplarnianych, bo zdania na ten temat są podzielone. Skoro jednak unijni eko-cwaniacy, czy jak kto woli, eko-szaleńcy przyjmują ten fakt za pewnik, to niech kosztami obciążają rzeczywistych sprawców tego procesu, a nie zwykłych ludzi nie zaliczanych do bogatych, nie mówiąc o najbogatszych.
Jedno jest pewne, żadne unijne „fity for 55”, a nawet „for 90” świata nie zbawią, ale pozwolą na dalsze bogacenie bogatych i ubożenie i tak biednych…
Syzyfoptymista
https://www.oxfam.org/en/press-releases/richest-1-emit-much-planet-heating-pollution-two-thirds-humanity
https://www.fronda.pl/a/Eko-szalenstwo-UE-mozna-jeszcze-zatrzymac-Jaki-Zdecyduja-czerwcowe-wybory,226227.html
https://energia.rp.pl/co2/art39791881-unia-europejska-chce-ostrych-ciec-emisji-gazow-cieplarnianych-pomoc-ma-maly-atom
https://forsal.pl/artykuly/1453444,1-proc-najbogatszych-polska-ile-trzeba-zarabiac-zarobki-najbogatszych.html
https://forsal.pl/biznes/ekologia/artykuly/8794222,15-najwiekszych-trucicieli-na-swiecie-te-panstwa-wyemitowaly-najwiece.html
https://smoglab.pl/raport-oxfam-1-proc-najbogatszych-emituje-tyle-co2-ile-2-3-ludzkosci/
Inne tematy w dziale Gospodarka