Większość inteligentnych, czyli myślących ludzi, zanim podejmie jakąś decyzję, głęboko ją przemyśli. Oczywiście piszę to w kontekście wtargnięcia białoruskich helikopterów na terytorium Polski.
W niepewnych, niebezpiecznych czasach, w których teraz żyjemy, muszą być opracowane różne warianty reagowania na prowokacje wroga, bo przecież jedna pochopna decyzja może być początkiem apokalipsy.
Ewidentna prowokacja Białorusi z oczywistej inspiracji Putina miała na celu sprowokowanie naszego wojska do reakcji, którą mogło być zestrzelenie helikopterów wroga. Prowokacja była nadto czytelna dla średnio inteligentnego człowieka. Polskie wojsko sprowokować się nie dało.
A co na to nasza opozycja, a przynajmniej niektórzy jej przedstawiciele, np. Radosław Sikorski czy przedstawiciel PSL-u Zgorzelski? Oczywiście ich decyzje w tej sytuacji byłyby szybkie i radykalne – Sikorski kazałby zestrzelić, a Zgorzelski nawet zdmuchnąć i już. I pomyśleć, że ktoś taki jak Sikorski był w latach 2005–2007 ministrem obrony narodowej w rządach Kazimierza Marcinkiewicza i Jarosława Kaczyńskiego, w latach 2007–2014 ministrem spraw zagranicznych w rządach Donalda Tuska.
Podejrzewam, a w zasadzie mam pewność, że idiotyzmy, które obaj panowie wypowiadają wynikają nie z głupoty, lecz hipokryzji i zakłamania, chociaż nie tylko. Nietrudno przecież przewidzieć, że w przypadku zestrzelenia białoruskich śmigłowców przez nasze wojsko, cała opozycja oskarżyłaby nasz rząd o wywołanie III wojny światowej.
Przedstawiciele opozycji po raz kolejny swoją retoryką wpisują się plan nakreślony przez Putina, są narzędziem w jego ręku i mam wrażenie - robią to świadomie.
Czy w tej sytuacji można się dziwić, że tak bardzo nie chcą komisji ds. badania wpływów rosyjskich tzw.„Lex Tusk”?
Syzyfoptymista
Inne tematy w dziale Polityka