Sobotni mecz Śląska Wrocław z Zagłębiem Lubin miał kilka smaczków. Pierwszy jest oczywisty: derby Dolnego Śląska. Był też drugi: trenerski pojedynek Ryszarda Tarasiewicza i Franciszka Smudy. Jeszcze kilka miesięcy temu "Przegląd Sportowy", powołując się na anonimowe źródła w PZPN, tego pierwszego typował na pewnego następcę Leo Benhakkera na funkcji selekcjonera reprezentacji Polski. Kilka dni temu ta sama gazeta, też powołując się na dobrze poinformowanych z kręgu piłkarskiej centrali, ogłosiła, że nowym trenerem kadry będzie Smuda. Tarasiewicz nie jest już wymieniany nawet wśród kilkuosobowego grona kandydatów na tę posadę.
W komisji PZPN, która ma opiniować kandydatury na nowego opiekuna kadry, są m.in. dwaj byli selekcjonerzy: Antoni Piechniczek oraz Wojciech Łazarek. Ryszard Tarasiewicz grał w reprezentacji podczas kadencji obu wspomnianych szkoleniowców. I miał z nimi swoje "przejścia".
Podczas meksykańskiego mundialu w 1986 roku Piechniczek konsekwentnie pomijał Tarasiewicza przy ustalaniu podstawowej jedenastki biało - czerwonych. W meczu z Brazylią piłkarz Śląska wyszedł w pierwszym składzie dzięki presji opinii publicznej i własnemu ultimatum postawionemu trenerowi (Tarasiewicz był już spakowany i gotowy do opuszczenia drużyny). W pojedynku z canarinhos należał do najlepszych graczy na boisku.
Podczas kadencji Łazarka Tarasiewicz strzelił fenomenalnego gola w meczu ze Szwecją (chyba jedna z najładniejszych bramek w historii polskiej reprezentacji). Jednak biało - czerwoni ostatecznie przegrali ze Skandynawami 1:2, a największe pretensje po meczu Łazarek miał do... Tarasiewicza. Wzajemne relacje tych dwóch panów nie należały do najlepszych.
W ostatnich tygodniach do miana medialnej sensacji urosła nominacja znanego (i kontrowersyjnego) dziennikarza, Janusza Atlasa, na funkcję rzecznika prasowego PZPN. On też nie pała raczej miłością do Tarasiewicza. Przypomnijmy, że w latach 80. wrocławski piłkarz wytoczył sprawę sądową Atlasowi za naruszenie dóbr osobistych. W tamtych czasach było to wydarzenie bez precedensu.
Trudno więc spodziewać się w PZPN silnego poparcia dla kandydatury trenera wrocławskiego Śląska.
Jest jednak coś kuriozalnego w tym, że Tarasiewicza przestano w ostatnich tygodniach wymieniać nawet jako kandydata. Jeśli wpływ na to ma nieco słabsza postawa prowadzonej przez niego drużyny klubowej na początku obecnego sezonu ligowego, to dlaczego do grona pretendentów nie dołączono szkoleniowców Ruchu Chorzów i Polonii Bytom? Wszak kluby te są rewelacją rundy jesiennej.
Dlaczego zatem w gronie kandydatów przewija się nazwisko Henryka Kasperczaka, który w Górniku Zabrze wydał miliony na transfery, po czym spuścił drużynę do drugiej ligi? A Stefan Majewski, który zdołował Cracovię?
Trudno dojrzeć logikę w poszukiwaniach przez PZPN nowego trenera kadry. Trudno też wskazać jasne kryteria wskazywania kandydatów do tej funkcji.
P.S. Śląsk pokonał Zagłębie 2:0
Inne tematy w dziale Rozmaitości