"Tegoroczny Marsz Niepodległości w Warszawie odbywa się pod hasłem „My chcemy Boga!”. To interesujące. W kraju, w którym krzyż wisi w każdej szkolnej klasie, krzyże wiszą w urzędach, sklepach spożywczych, Matki Boskie Karmiące wędzą się w co drugiej polskiej kuchni, a przestrzeń publiczna roi się od krzyży misyjnych, kapliczek i ołtarzyków, w tym kraju polscy narodowcy maszerują przez Warszawę z oświadczeniem, że chcą Boga! Właściwie nie jest to do końca nieuzasadnione. Mając na uwadze, to co dzieje się podczas marszu, te wszystkie race, te hasła o komunistach, którzy będę wisieć na drzewach zamiast liści, to „jebanie ciapatych”. Podczas telewizyjnej transmisji pośród polskich flag narodowych majaczy symbol „White Power”. I jeszcze Powstanie Warszawskie i jego hańbione w tym tłumie symbole. Młodzież Wszechpolska z jej antysemickim i skrajnie nacjonalistycznym programem maszeruje ulicami stolicy, jakby był, kurwa, rok trzydziesty szósty, albo trzydziesty siódmy ubiegłego stulecia – jeden chuj. Koleś pytany przez redaktora TVP, po co tu przyszedł, odpowiada, „że po to, żeby w Polsce nie rządziło już więcej żydostwo”. A wszystko utopione w czerwonym dymie z tysięcy rac. Jakby się znowu Warszawa paliła wysokim płomieniem. Wstała z kolan dumna Polska i idzie. Zawsze przeciwko komuś idzie. Niesie swój patriotyzm wymierzony w Brukselę, z której doi ciężkie miliony eurasów od lat ponad dziesięciu, patriotyzm wymierzony w Tuska, lemingi, obcych wszelkiej maści, ponieważ to jest marsz dumnych Polaków, marsz chrześcijan, katolików, którym ktoś od dwóch lat, ktoś kto doszedł do władzy mówi, że znowu wolno gardzić innymi jeśli się od nas różnią, jeśli wierzą w innego Boga, albo w Boga nie wierzą, jeśli mają inny kolor skóry, mają inne poglądy polityczne, albo niekoniecznie pasują do hetero-dumnej-ojczyzny, w której kobieta i mężczyzna poczynają raz po raz kolejnego polskiego patriotę, biorąc przykład z tego jak mnożą się sympatyczne futrzaki powszechnie nazwane królikami. Maszerują i chcą Boga. Boga im mało, w kraju w którym największy na świecie posąg Chrystusa stoi w polu i przygląda się jak wszystko to, czego nauczał, o kant dupy rozbite, jak go najpierw robią królem Polski i wszystkich Polaków, a później jak zawsze „żydokomuna, islamski terroryzm i wypierdalać z Polski”. Takie to jest, mniej więcej, chrześcijaństwo. Taki to jest, mniej więcej, patriotyzm. Idą."
Marcin Zegadło/fb
Hasła z marszu "patriotów" pod hasłem: „My chcemy Boga” napawają optymizmem na przyszłość. Zebrałam kilka zasłyszanych:
„Biała Europa braterskich narodów”,
„Czysta krew, trzeźwy umysł”,
„Europa będzie biała albo bezludna”,
„Trzeba odsunąć od władzy żydostwo”,
„Biała siła, Ku Klux Klan”,
„Narodowy socjalizm”,
„Wszyscy różni, wszyscy biali”,
„Polska dla Polaków, Polacy dla Polski”,
„Sieg heil”,
"Spalić kurwę!"
"Niech ten rok będzie rokiem wielkiej pracy ku zwycięstwu, ku ostatecznemu zwycięstwu, które się naszemu narodowi należy"
Taka dwubiegunowość jak 70 lat temu. Z jednej strony mord duchownych, a z drugiej:
I bądź tu człeku mądry o co im dzisiaj chodzi.
Mit Gott.
Znaczy się z Bogiem. Bo tu jest Polska.
A kiedy wreszcie dotarłem do morza, było wzburzone i zachowywało się w sposób obelżywy.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka