Stanisław Sygnarski Stanisław Sygnarski
723
BLOG

Zjedzą nas konie i renciści.

Stanisław Sygnarski Stanisław Sygnarski Seniorzy Obserwuj temat Obserwuj notkę 1

„Zjedzą nas konie i renciści”

 

         Historia - jak wiadomo - zatacza koła.

Nie tak dawno przecież - raptem w latach sześćdziesiątych - pierwszy sekretarz rządzącej wtedy partii Władysław Gomułka, szukając winnych  ówczesnych problemów gospodarczych zwykł był mawiać: „konie i renciści  nas zjedzą”. Dziś - po pięćdziesięciu latach - już tylko patrzeć, jak nasi dzisiejsi włodarze przypomną sobie prorocze słowa swego poprzednika.

Tak, tak! Wiem, że były pierwszy sekretarz partii w żadnej mierze nie może być poprzednikiem łaskawie nam dziś panujących! Ale przecież władza po władzy jest władzą. I chcąc niechcąc - kontynuatorką, by nie powiedzieć spadkobiercą - poprzedników. Wiem także doskonale, że obecnie nam panujący do perfekcji opanowali obsługę nożyczek, odcinając się od wszystkich i wszystkiego, co było kiedyś. Ale - jak dowodzi nie tylko  przypadek pana Piotrowicza - idealnie odciąć od raka się nie da. Zawsze jakieś chore komórki zostają i krążą po zdrowym organizmie. I powiedzmy to sobie wprost! Wprost i ze zgrozą! Infekują!!! Infekują zdrowe ciało, które po czasie może zszarzeć, zczernieć i... Co z niego zostanie? Nowy twór, a - stary twór! A tak miało być pięknie.

Ale - mówiąc prosto w oczy, to - nie do końca odcięcie -  jest nie tylko problemem litościwie nam dziś panujących. Nie jest - i nigdy nie było - ich tylko zmorą. Ile to historia zna czystek politycznych, wycinań w pień, odcinań się od wrogiego elementu, zmagań słusznej prawdy z prawdą mniej słuszną. Mnóstwo. Każdy wiek miał swoich bohaterów szarżujących niczym byki na muletę na tym nigdy nie zanikającym polu walki o „ja”. I chociaż  ci bojownicy z czasem stawali się coraz bardziej wojowniczy, to przecież w końcu przegrywali. Ginęli w niesławie w czeluści dziejów.  A przecież mieli tak piękne ideały, tak szczytne cele?  I cóż za niesprawiedliwość ich dotknęła, gdy ustępować musieli przed hordami dzikich Hunów?

Nasi rządzący - znając chyba historię - doskonale zdają sobie sprawę z tego, jak mogą skończyć się zabawy z użyciem ostrego narzędzia zwanego nożyczkami. Nie jeden z nich musi więć mieć dylemat: wycinać, czy nie wycinać? Nie ciąć - źle. Ciąć? Tak! Ciąć! Ale przecież nie wszystko da się wyciąć. Co zatem robić? Wyciąć, co się da. A tych co się uchowają, jak drzewka - zaszczepić - tzn. przekupić.

Czyli - obficie czerpać z doświadczeń poprzedników, którzy

zabierali fabryki, ziemię i domy, by rozdać swoim. A rządzili prawie pół wieku! Więc my też możemy. Tym bardziej, że - jak powiedział sam wicepremier - obecna władza chce porządzić tylko trzy kadencje - do końca więc powinno być jeszcze co rozdawać. I póki co, nasza władza rozdaje, a ludziska biorą. Na razie - rząd rozdaje tylko pieniądze. Ale nie należy wykluczyć, że będzie rozdawać i dobra bardziej konkretne. Tym bardziej, że ma co i komu zabrać. Jednak wcześniej czy później - jak uczy historia - przyjdą kłopoty. Ot choćby jak i na Kubie, czas się u nas zatrzyma na parę dekad.  

         I wtedy – a może znacznie wcześniej - na gwałt zacznie się szukanie chłopców do bicia - za te zastoje, za te niepowodzenia gospodarcze, za to, że znów nie wyszło. I kto zostanie tym przysłowiowym już „gomułkowskim koniem”? Ano wiadomo, że - jak u towarzysza Wiesława - najsłabsi. Emeryci i renciści! Bo jest ich coraz więcej! A jedzą - jakby nigdy jedzenia nie widzieli!  

Medycyna i nasza rozwinięta służba zdrowia trzymają tak długo przy życiu coraz większą rzeszę nieproduktywnych - za to coraz bardziej rozpasanych - staruszków. Bo to one - plus program „Jeden z dziesięciu”, „Jaka to melodia”, no i oczywiście telewizja Trwam - powodują, że nasi staruszkowie tak twardo trzymają się życia, zamiast  iść na współpracę z rządem.

 

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (1)

Inne tematy w dziale Społeczeństwo