-Magdalena- -Magdalena-
115
BLOG

Mężczyźni są z Marsa a kobiety….Oblicza nasze wzajemne.

-Magdalena- -Magdalena- Styl życia Obserwuj temat Obserwuj notkę 1
Jakżeby dziś nie zamieścić notki… Przecież piszę tu głownie o ludzkich, trudnych relacjach. Dziś też nie do końca łatwo i lekko. Dlaczego miałoby być łatwo? Dlaczego w zamian za to nie miałoby być ciekawie…

Będzie więc o związkach utraconych, o przyszłych, o zmieniającym się obrazie partnera. O relacji, szczęściu, tworzeniu, radości, ale też rozstaniu, rozczarowaniu, smutku. O czasie upływającym. O niesmakowaniu. O jałowości i … o esencji. Jednym słowem, tak! O miłości.. Jej obrazie upragnionym, obrazie zmieniającym się. O procesie zmiany, przepływie doświadczeń.

Przypuszczam, że nie poczynię zbyt śmiałych tez, jeśli założę, że nie każdy ze związków Czytających tę notkę był udany; że relacje, zapowiadające się jako dopełniające, rozsypywały się zmieniały się na przestrzeni czasu. Czy czar rzuciliście? Czy byliście oczarowani? 

Na potrzeby tych swobodnych rozważań załóżmy, że obraz naszego partnera w naszych oczach przeobraża się wraz ze zmianą w nas. Co więcej, często po wielu latach doświadczenie, dojrzałość (każdy doświadcza własnej, we własnym czasie) każe na nowo ustalić, zweryfikować spojrzenie, mówimy wtedy często „spojrzałem na nią/niego jakby innymi oczami”. 

Wydawałoby się, że w rzeczywistości nazwanej, codziennej, świecie uporządkowanym, czasie wyliczonym, zaplanowanym w każdej, jakże cennej, sekundzie - tylko uczucia i relacje wymykają się schematom, miarom i wagom. 

A jeśli to właśnie schemat decyduje za nas? Ten sam, z pomocą którego wybieramy partnera, budujemy związek. Nasz mózg kocha przecież uproszczenia. Ów dyktat schematu nakazuje nam utrwalać, wręcz konserwować obraz bliskiej osoby wbrew oczywistym faktom  dopóty, dopóki nie jesteśmy gotowi na zmianę. Progi zmian dla ustalonego sposobu myślenia okazują się barierami.

W dobie szeroko stosowanej psychologicznej „nomenklatury słownej" - my, doskonale „wyedukowani”, swobodni i oswojeni w stwierdzeniach: dbać o relację, tworzyć relację, być w relacji, pracować nad relacją - ciągle pytamy: czym jest miłość, wzajemność. 

Jakby w antagonizmie do nomenklatury słowno- relacyjnej, sięgam głębiej dziś, do słów Khalila Gibrana, libańskiego pisarza (1883-1931).: 

„I stójcie razem, lecz nie za blisko siebie: 

gdyż filary świątyni stoją osobno, 

a dąb i cyprys nie wzrastają w swym cieniu”


Nie dbając o własny rozwój, naszą wzajemność - oddalamy od siebie. Każdy z nas, pozostając sobą - pisze własną historię i „zostawia własny ślad”. To pragnienie własnego śladu, który nadpisujemy - stanowi opowieść tożsamości. Jeśli nie tkasz własnej nici, odpryskiem czynisz swój los. Nie dbając o rozwój, nie dbasz o duszę. Nie dbając o siebie, niezdolnyś dbać o innych. Nie pielęgnując siły w sobie, nie wesprzesz. Nie będziesz oparciem, a marazm i żal za straconą szansą będą nosiły twoje imię. Zostanie złość i brak gotowości pomimo upływu lat. Wówczas rozmowa, komunikacja, relacja zostaną zagospodarowane przez zaprzeczenie, „wyrzucaną przed siebie” - projekcję. Wyobraźmy też sobie żal i niepewność drugiej strony, gdy w „relacji” główną rolę gra krzywda i poniżenie. Sączone, jadowite, podkopujące pewność. Słowa, które są ze mną od jakiegoś czasu, nieodmienne na mnie robiące wrażenie: 

"Wyobraź sobie tę lekkość, jaką możesz poczuć, gdy ktoś warknie na ciebie, oskarży o coś, co ciebie nie dotyczy. Wystarczy, że będziesz wiedział, że ten ktoś nie krytykuje ciebie, tylko cechy, których nie akceptuje w sobie" (E. Krzyżaniak-Smolińska: W cudzych butach…).

To proces, który trwa i zatruwa. Jednak jak każdy proces, może ulegac przemianie, przekierowaniu, odwróceniu (ujęcie w kontekście procesu, choćby czerpiąc z doktorskiego przewodu Wojciecha Piergi „Praca na poziomie esencji w Psychologii Procesu”). Jeśli „słowo zaczyna wszystko" - czy „wypisanie”, nazwanie i określenie, może zacząć proces; czemu nie podjąć próby? Więzieniem jest schemat, ale czy więzień, który potrafi rozbić mury swego więzienia, a nie czyni tego, czyż nie jest tchórzem? Ustalona w mechanizmie zachowań doktryna schematu nie pozwala wyjść poza tę przestrzeń. Tę przestrzeń trzeba stworzyć, budując. Nazywając rzeczy na nowo. 

Dlaczego więc nie pisać, wypełnić pustą, jałową przestrzeń wyobrażeniem. Przecież - jestem tu, by mówić prawdę, może „wyobrażeniowo”, lecz prawdziwie. Niektóre z ludów pierwotnych, wsród których umieralność najmłodszych  była bardzo wysoka, dzieciom do trzeciego, czwartego roku życia nie nadawały imion. Dziecko zyskiwało imię po osiągnięciu tego granicznego wieku - śmiertelność malała wprost proporcjonalnie do wieku. Nazwanie i odczarowanie jako składniki życia. Czy strata bezimiennego malca była mniej bolesna? Dziś o to nie pytam, dziś nazywam, nadaję imię. Ponieważ Imię jest ważne.

Jeśli jesteście z kimś, niech wasze dusze dorastają w tym samym czasie. Bądźcie blisko, "zważcie jednak (…), by w owym byciu razem rozpostarły się również przestrzenie niczyje, tak, aby między wami wiatry niebios tańczyć mogły". (Khalil Gibran).

Nie wiem, czy mężczyźni są z Marsa, a kobiety z Venus. Mężczyźni i kobiety są.. z uczuć. Są kochający, wrażliwi, czuli. Są też zagubieni i pragnący uwagi. Egocentryczni i wspaniałomyślni. 

Jeśli nie jesteście w relacji, jesteście w oczekiwaniu - niech Wasza samotność zyska imię. Doceńcie piękno tego czasu „in-spe” - to określenie z granicy wyobrażenia, oczekiwania i nadziei co do zmiany stanu rzeczy, rozwoju sytuacji i Spotkań mogących nastąpić w przyszłości. 

Czas decyduje o tym, kogo spotkasz w swoim życiu, Twoje serce decyduje, kogo chcesz w swoim życiu, twoje zachowanie decyduje, kto dostanie się do Twojego życia (Budda).



-Magdalena-
O mnie -Magdalena-

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (1)

Inne tematy w dziale Rozmaitości