Wielu semitradycjonalistów lubi cytować pewien tekst Belarmina, by usprawiedliwić pozycję oporu. Jednak co tak naprawdę miał na myśli Belarmin?
''Tak samo jak jest dozwolone sprzeciwiać się papieżowi, który atakuje ciało, także jest więc dozwolone sprzeciwiać się temu, kto atakuje dusze i niszczy porządek obywatelski lub ponad wszystko, próbuje zniszczyć Kościół. Nie jest dozwolone natychmiast sądzić go, karać go, ani go detronizować''
Ten cytat Świętego Roberta Belarmina, kardynała, którego papież Pius XI beatyfikował, kanonizował i ogłosił Doktorem Kościoła, pochodzi z jego słynnego dzieła De Romano Pontifice (O Rzymskim Papieżu), księga II, rozdział 29. Zwolennicy pozycji uznawania posoborowych ''papieży'' za prawdziwych papieży, i jednoczesnego sprzeciwiania się im oraz ich magisterium, reformom liturgicznym, kanonizacjom świętych, i tak dalej, często posługują się tym cytatem, by usprawiedliwić ich postawę, i jako polemikę przeciwko sedewakantyzmowi, przeciwstawnej wobec pozycji ''oporu'' lub ''rozpoznawania i sprzeciwiania się'' postawie przyjmowanej przez wielu tradycyjnych katolików (w tym także przeze mnie), która zakłada, że posoborowi ''papieże'' w rzeczywistości nie byli prawdziwymi papieżami, i że Tron Piotrowy jest pusty.
Okazuje się jednak, że oni całkowicie źle zinterpretowali i zrozumieni przesłanie Świętego Belarmina, albowiem miał on ma myśli coś zupełnie innego.
Na początek zacznijmy od tego, że mówił on o oporze nie ze strony przeciętnego Kowalskiego, kierowcy autobusu czy bloggera Internetowego, ale o oporze ze strony wysokich szczebli władzy, na przykład królów.
Należy też wyjaśnić, że nie mówił on o sprzeciwianiu się heretyckiemu papieżowi, ale moralnie złowrogiemu papieżowi. Niektóre grzechy, na przykład kradzież czy moderstwo, nie sprawiają, że przestajemy być członkami Kościoła, ale grzechy przeciwko wierze, tak. Belarmin nie twierdził więc, że mamy uznawać heretyka za prawdziwego papieża. To, o czym odpowiadał, to o tym, jak władze mogą odmawiać wykonywania rozkazów złowrogiego papieża. Na przykład, gdyby złowrogi papież zlecił komuś morderstwo, wtedy ta osoba miałaby prawo odmówić wykonywania rozkazu.
Zagadnienie poruszane przez Belarmina dotyczyło więc rozkazów zleconych osobiście komuś przez papieża. Nie dotyczyło ono jednak praw dyscyplinarnych lub kościelnych uroczyście promulgowanych przez papieża do powszechnego Kościoła. Belarmin nie nauczał, że można odmówić odprawiania rytu mszy wprowadzonego przez papieża, czy łamać prawodastwo kościelne obowiązujące wszystkich jego członków, albo odrzucić kanonizację papieża, sprzeciwić się nauczaniu papieża w jego magisterium, czy zanegować cały sobór ekumeniczny ratyfikowany przez papieża.
Wprost nawet przeciwnie: Belarmin uznał, że opinia, że papież może się mylić w kanonizowaniu świętych, jest herezją.
Święty Robert Belarmin, O Beatyfikacji i Kanonizacji Świętych, Rozdział 9: ''Pierwszy to jest pogląd heretyków, że rzymski papież może się mylić w kanonizowaniu świętych...Drugi pogląd to ten katolików, zapewniających, że jest pewne, że Kościół się nie myli w kanonizowaniu świętych, tak że bez wątpliwości święci kanonizowani przez Kościół mają być czczeni.''
Zwolennicy SSPX oraz innych grup ''ruchu oporu'' niech zaczną robić notatki. Jeżeli rzekomo według was Bergoglio jest prawdziwym papieżem, znaczyłoby to, że musieliby Państwo zaakceptować jego kanonizację Wojtyły, który sprzeciwiał się nawracaniu prawosławnych na wiarę katolicką, wsparł herezję Hansa Ursa von Balthasara, według której piekło może być puste, ukłonił się w trakcie aktywnego udziału w Żydowskim kulcie w synagodze, gdy Żydzi modlili się o nadejście Mesjasza, przyjął aztekański pogański rytuał odprawiany nad nią przez indiańską szamankę, modlił się z afrykańskimi czarownikami, wspierał, organizował i promował kult pogańskich bożków, i dopuścił do tego, by na jego oczach na tabernakulum umieszczono posążek Buddy.
Należy też wyjaśnić, co miał na myśli Belarmin, gdy twierdził, że nie można sądzić ani zdetronizować papieża. Miał na myśli to, że jest niemożliwe, aby prawowity papież mógł zostać podstawiony pod kanoniczny proces sądowy, który mógłby go pozbawić urzędu. Jest tak dlatego, że to papież sprawuje najwyższy urząd w Kościele na Ziemii. Często w historii Kościoła było tak, że księża lub biskupi byli podstawiani pod sąd przewodniczony przez wyższych rangą biskupów mających władzę nad nimi, by sądzić ich za różne przestępstwa i wykroczenia, na przykład, za herezję. Jednak nie da się postawić papieża pod sąd, z tego powodu, że nia ma na Ziemii w Kościele nikogo wyższego rangą niż papież, kto mógłby go sądzić. Biskupi nie mogą sądzić papieża, bo to oni mu podlegają. Niemożliwością jest, aby ktoś wyższy rangą był sądzony przez kogoś niższego rangą.
Nie znaczy to jednak, że heretycki ''papież'' pozostaje prawdziwym papieżem. Wprost przeciwnie, zaraz chwilę po tym w następnym (30) rozdziale, Święty Robert Belarmin naucza, że jawny heretyk nie może być prawdziwym papieżem, i automatycznie traci swój urząd.
Św. Robert Bellarmin, Kardynał i Doktor Kościoła, De Romano Pontifice, II, 30: „Papież, który jest jawnym heretykiem automatycznie (per se) przestaje być papieżem i głową Kościoła, tak samo jak automatycznie przestaje być chrześcijaninem oraz członkiem Kościoła. Z tego powodu może on być sądzony i ukarany przez Kościół. Jest to zgodne z nauką wszystkich Ojców, którzy uczą, że jawni heretycy natychmiast tracą wszelką jurysdykcję.”
Tutaj wydaje się, że zachodzi pozorna sprzeczność: jak to jest, że w poprzednim rozdziale Belarmin twierdzi, że papież nie może być sądzony, a tutaj zaraz chwile po tym twierdzi dokładnie na odwrót - że jednak może być sądzony. Jak to jest? Czy Belarmin nie wiedział co mówi? Przecież jest doktorem Kościoła!
Otóż Belarmin doskonale wiedział i rozumiał co pisze i nie ma w tym żadnej sprzeczności. Proszę zauważyć, że Belarmin naucza, że jeżeli papież jest jawnym heretykiem, to automatycznie (per se) przestaje być papieżem. Sąd więc nie jest potrzebny po to, aby pozbawić go urzędu, bo dzieje się to ipso facto. Sąd lub deklaracja urzędów kościelnych może być tylko po to, by uświadomić wiernych o herezji i utracie urzędu swojego ''papieża''. Jest właściwą procedurą, ale nie jest konieczna, by nastąpiła utrata urzędu, która dzieje się automatycznie, bez żadnej deklaracji, tak samo jak wystawienie certyfikatu śmierci przez kompetentnego lekarza jest zwyczajną procedurą, gdy ktoś umrze, ale certyfikat śmierci nie jest przyczyną śmierci, tylko informacją, że już ona nastapiła.
Podobna sytuacja miała w przypadku Nestoriusza, heretyka, który nauczał, że Jezus jako człowiek oraz jako Bóg był dwoma odrębnymi osobami. Został on zdjęty z fizycznego okupowania urzędu przez Sobór Efezejski. Jednak chociaż to sobór pozbawił go z fizycznego okupowania urzędu, z punktu widzenia prawa bożego, przestał sprawować urząd w sensie duchowym automatycznie od momentu, gdy zaczął głosić swoje herezję. Potwierdza to papież Święty Celestyn I.
Papież Święty Celestyn I, List do Jana z Antiochu:
''Ale jeżeli ktokolwiek został ekskomunikowany lub pozbawiony biskupiej lub kapłańskiej godności przez biskupa Nestoriusza lub tych, którzy za nim podążają, od momentu gdy zaczęli głosić tego typu rzeczy, jest jawne, że taka osoba trwała stanowczo i dalej trwa w naszej wspólnocie, i osądzamy, że nie został usunięty: ponieważ wyrok człowieka, który wykazał, że sam powinien zostać usunięty, nie był w stanie usunąć nikogo.''
Widzimy tu, że papież Święty Celestyn I potwierdza, że od momentu, gdy Nestoriusz zaczął głosić herezję, automatycznie stracił władzę, a zatem nie był w stanie kogokolwiek pozbawić urzedu, i wszystkie jego akty, na przykład pozbawiania kogoś urzędu, są nieważne.
Belarmin twierdził więc, że prawdziwy papież nie może zostać pozbawiony urzędu ani sądzony przez nikogo, ale od momentu, gdy wpada w publiczną herezję, automatycznie przestaje już być papieżem, a ponieważ już nie jest papieżem, możnaby go sądzić w takiej sytuacji. Jednak taki sąd nie byłby konieczny, by pozbawić go duchowego sprawowania urzędu, ponieważ heretycki papież automatycznie staje się antypapieżem z duchowego punktu widzenia, sąd byłby jedynie właściwym krokiem, by fizycznie go wyrzucić i usunąć z okupowania Bazyliki Świętego Piotra, tak samo jak Nestoriusz przestał być juryzdykcyjnym władcą nad swoim terytorium już od momentu, gdy zaczął głosić herezję, a Sobór Efezejski zajął się jedynie tematem jego fizycznego pozbawienia urzędu.
Zastosujmy teraz to, co właśnie przerobiliśmy do obecnej sytuacji. Wiadomo, że Jorge Bergoglio publicznie w sposób jawny głosił herezję. Mamy dostęp do licznych jego wywiadów, wypowiedzi, encyklik, itd., w których między innymi ogłasza, że uważa, że kara śmierci jest sprzeczna z Ewangelią, że ateiści mogą zostać zbawieni, jeżeli są ''dobrzy'', że Luter się nie mylił w sprawie usprawiedliwienia, że Żydzi mają swoje własne ważne przymierze z Bogiem, które jest dalej aktualne i niezależne od Kościoła Katolickiego, że schizmatycy i inni niekatolicy nie powinni być nawracani, że piekło nie istnieje, tylko dusze grzeszników po śmierci znikają, i wsparł nawet progejowskiego pseudojezuitę Jamesa Martina. Czy mamy więc prawo i obowiązek by stwierdzić, że Bergoglio nie jest prawowitym papieżem Kościoła Katolickiego? Absolutnie tak!
Inne tematy w dziale Rozmaitości