Wszyscy na swój sposób jesteśmy już chyba znużeni wrzawą wokół polskiego sadownictwa. Ze swej strony, podniosę tylko jeden argument, moim zdaniem wystarczający, by unaocznić konieczność ustanowienia demokratycznego systemu kontroli władzy sądowniczej.
Pytanie brzmi tak: ilu polskich sędziów stanęło przed sądem po 89 r. i zostało skazanych za zbrodnie i poważne przestępstwa sądowe, popełnione przez sędziów od 1945 roku?
Odpowiedź brzmi: O. Tak, Szanowni Państwo: zero. Z tego może wynikać logicznie tylko jedna, prosta alternatywa: albo od 45 roku mieliśmy najlepszą, idealną wręcz władzę sądowniczą, skoro nie ma na swym koncie żadnej zbrodni sądowej ALBO, mamy niesprawiedliwą, nierozliczoną i skorumpowaną kastę sędziowską. Trzeciej możliwości nie ma. Proszę wybierać.
Oczywiście, że są ludzie - i mogą się sami nazywać obrońcami demokracji, państwa prawnego, konstytucji, praw człowieka i czego tam jeszcze chcą - którzy twierdzą, że ma być tak jak było. Bo było dobrze. Z tego wynika tylko tyle, że uważają, iż każdy może nazywać siebie jak chce. Ja na przykład mógłbym przedstawiać się mianem cesarza chińskiego. I byłoby to równie uzasadnione.
Prawda więc jest taka, że nasza władza sędziowska nie potrafi nie tylko wymierzać sprawiedliwość, ale nie potrafiła również przez 30 lat, uporać się z własnymi zbrodniami. Nie podjęła nawet takiej próby. I to nie z lenistwa, braku środków czy niewiedzy. Nie zrobiła tego, gdyż w swej zbiorowej mądrości i poczuciu sprawiedliwości uznała, że tak jest dobrze. A na to mojej zgody nigdy nie dostała i nie dostanie. I to jest wystarczający powód by uznać, że koniecznym jest ustanowienie demokratycznego mechanizmu kontroli władzy sądowniczej w Polsce.
Inne tematy w dziale Społeczeństwo