
Zespół 2Tm2,3 znany jest przede wszystkim z ostrego, rockowego grania o wyraźnie chrześcijańskim przekazie z rzadka przeplatanego łagodniejszymi balladami. Nowa, akustyczna płyta, zatytułowana Dementi, wyróżnia się więc w dyskografii grupy. Pojawienie się takiej produkcji właściwie nie dziwi, skoro już od kilkunastu lat, od czasu słynnej serii koncertów Unplugged w MTV, nagrywanie przez zespoły rockowe przynajmniej jednej płyty akustycznej stało się na tyle modne, że można je nazwać standardem. Jednak zawartość płyty nie jest typowym akustycznym rockiem. Zespół wykorzystał bowiem nagranie bez prądu do przeprowadzenia swoistego eksperymentu stylistycznego, nie pierwszego zresztą w dorobku muzycznym tworzących go artystów. Dementi jest więc albumem nie rockowym, ale folkowym. Na siłę można by go zmieścić w nurcie klezmerskim. Zarówno w warstwie tekstowej, jak i muzycznej jest on ściśle osadzony w klimatach żydowskich, w tej pierwszej starotestamentalnych (teksty piosenek to cytaty i parafrazy biblijne) w drugiej nowożytnych, zarówno aszkenazyjskich,jak i sefardyjskich.
Artystycznie jest to bardzo ciekawy pomysł, na pewno warto takie płyty robić. Jak dotąd na naszym rynku muzycznym propozycyj czerpiących z tradycji żydowskich jest raczej za mało niż za dużo. A takich które mają szanse trafić do słuchacza spoza środowiska folkowego jest już jak na lekarstwo. W zasadzie przychodzi mi w tym kontekście do głowy jedynie Alkimija Justyny Steczkowskiej. Dlatego uważam że pod względem muzycznym Dementi wypełnia ważną lukę.
Problem leży gdzie indziej, mianowicie w religii. Nie byłoby go, gdyby zespół nie deklarował się jako chrześcijański. Tak się bowiem składa, że od zespołu chrześcijańskiego wymaga się więcej. W szczególności, kiedy zespół taki nagrywa płytę stricte religijną, a z taką właśnie sytuacją mamy do czynienia w tym przypadku, powinna ona mieć charakter jednoznacznie chrześcijański. Dementi takowym się nie legitymuje. Posiada ona jak już pisałem wyżej, wybitnie żydowski wyraz, a jedynym jej elementem świadczącym, że w ogóle zaistniało jakieś Nowe Przymierze jest nazwa zespołu. Przyczyną takiego stanu rzeczy jest zapewne specyficzna formacja religijna jaką jego członkowie, po swoich nawróceniach przechodzą na Drodze Neokatechumenalnej. DN jest niewątpliwie, wśród wielkich ruchów posoborowych wspólnotą najbardziej zjudaizowana. Dementi można więc uznać za przykład neokatechumenalnej pobożności ludowej. Nie twierdzę, że DN jest bardziej żydowska niż katolicka. Stwierdzam jedynie fakt, że w danym przypadku neokatechumenalna formacja wydała owoc w postaci czysto starotestamentalnej płyty. Trochę to dziwne kiedy dużo bardziej katolickie płyty niż katoliccy neokatechumeni wydaje choćby taka Sinead O'Connor, której katolicyzm jest mocno wątpliwy.
Urodziłem się w Rybniku 22 kwietnia 1975. Ukończyłem liceum w Wodzisławiu Śląskim (1994), farmację w Sosnowcu (1999) oraz etnologię w Cieszynie (2004). Jestem więc farmaceutą i antropologiem kulturowym. Mam wspaniałą rodzinę - żonę i dzieci. Przez lata nieregularnie publikowałem w różnych czasopismach i na rozmaitych stronach internetowych. W ostatnich latach skupiam się na blogowaniu. Mam też na koncie dwie wydane książki- "Religia w Polsce" (2010) oraz "Ludzie i religie w Polsce" (2012). Od kilku lat skupiam się na prowadzeniu blogów i szukam wydawców dla kolejnych książek. O kulturze piszę pod adresem https://svetomir.home.blog/, tu zaś piszę głównie o polityce.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura