Rzadko piszę o edukacji, bo sam już dawno szkoły pokończyłem, zaś mój synek ma jeszcze lat kilka do ich rozpoczęcia. Czasem jednak pojawiają się tematy o których nie sposób milczeć.
O spisie lektur obowiązkowychmiałem już okazję pisać, gdy jeden z poprzednich ministrów edukacji, Roman Giertych dokonał w nim swoistej rewolucji. Przypomnijmy że wzmocnił on nadreprezentację Sienkiewicza i Żeromskiego na liście, dodał do niej kolejnego nadreprezentowanego pisarza w osobie Dobraczyńskego oraz zlikwidował możliwość dokonania przez nauczyciela jednej lektury spośród kilku dostępnych opcyj.
Wspomniana nadreprezentacja była miażdżąca. W cyklu edukacyjnym każdy uczeń miał przeczytać cztery powieści Sienkiewicza oraz po trzy Żeromskiego i Dobraczyńskego, nie licząc pomniejszych utworów dwóch pierwszych autorów. Nadreprezentacja taka rodzi dwojakiego gatunku negatywne konsekwencje dla procesu edukacji literackiej. Primo uczeń nie ma możności zapoznać się z dziełami innych, nieraz wybitnych pisarzy którym miejsce blokują nadreprezentowani. Secundo u niektórych uczniów może to spowodować swoistą alergię na dzieła nadreprezentowanych i sprawić że po ukończeniu szkoły nigdy już po ich książki nie sięgną. Dlatego rozsądnym według mnie byłoby przyjęcie zasady, aby przerabiać najwyżej dwa duże dzieła (powieści, poematy, dramaty lub zbiory opowiadań) jednego autora w całym cyklu edukacyjnym.
Zniesienie wolności wyboru lektur jest równie szkodliwe. Po pierwsze zabija indywidualność nauczyciela i czyni go z twórcy rzemieślnikiem, z artysty urzędnikiem. Po drugie niwelując różnice miedzy klasami i szkołami co osłabi konkurencję między nimi a w konsekwencji doprowadzi do obniżenia poziomu. Co prawda reformy Giertycha nie w pełni weszły w życie, bo jego następca Ryszard Legutko wprowadził do nich kosmetyczne poprawki, ale kierunek zmian pozostał zachowany.
Dlatego z ulgą i zadowoleniem przyjąłem informację, że następczyni Legutki, minister Katarzyna Hall postanowiła przywrócić wybór i znieść nadreprezentację. Stała się niestety z tego powodu obiektem nagonki ze strony pewnych środowisk uważających się za prawicowe. Jedni wzywają do jej odwołania, inni szkalują ją bełkotliwymi artykułami, przedstawiającymi rzeczywistość w krzywym zwierciadle. Oprócz tych dwóch zmian pani minister wprowadza jeszcze jedna, również bardzo dobrą. Odtąd spis lektur obejmować będzie nie tylko książki ale także pojedyncze filmy. Komiksy i czasopisma. Jest to niesłychanie ważne dla edukacji kulturalnej młodego pokolenia. Należy więc życzyć Katarzynie Hall powodzenia w tej materii.