Nie należę bynajmniej do tych, którzy uważają patriotyzm za najważniejszą z cnót. Nie wiem nawet, czy na mojej osobistej liście takowych zdołałby się on zmieścić w pierwszej dziesiątce. Szczerze mówiąc, bardzo w to wątpię. Ojczyzna nie jest dla mnie dobrem najwyższym. Wyżej cenię chociażby Rodzinę, Kościół i Cywilizację. Gdybym musiał wybierać, między dobrem mojej Rodziny, a dobrem mojej Ojczyzny, wybrałbym dobro Rodziny.
Jednak mimo to boli mnie, gdy widzę z jaką zaciętością środowiska „politycznie poprawnych” zwalczają polski patriotyzm. Szczególnie widać to na przykładzie warszawskiego Marszu Niepodległości, który stał się dla tych środowisk prawdziwa solą w oku. Imprezę tę zwalcza się za pomocą kłamstwa, oszczerczo przypisując jej organizatorom poglądy neonazistowskie. Przypominam, że Marsz organizuje kilkanaście organizacyj konserwatywnych i kilka narodowych. Żadna z nich nie jest nazistowska, co więcej żadna nie przyjmuje w swe szeregi nazistów. Ale wrogów Marszu fakty nie interesują. Bo marsz jest dla nich tylko pretekstem. Walka z Marszem Niepodległości jest de facto walka z polska Niepodległością, walka z samą Polską.
Znamienne, że do walki z patriotami lewacy wezwali na pomoc Niemców. Przeciwko Marszowi staną jutro niemieccy lewaccy terroryści, pogrobowcy Rote Armee Fraktion. Prawdopodobnie będą uzbrojeni i piekielnie niebezpieczne. Mam nadzieję, że policja zdąży ich wyłapać, zanim kogoś zabiją. Przypomnijmy sobie ubiegły rok. Patrioci spokojnie demonstrowali, a lewacy: dokonali wielu pobić, których ofiarami padali tak demonstranci, jak i policjanci, zmusili Marsz do zmiany trasy, eksponowali symbole zbrodniczego komunizmu. To wszystko są poważne przestępstwa, ale lewakom się upiekło i jutro zapewne posuną się dalej. Módlmy się o to, aby kogoś nie zabili, bo te lewackie zdegenerowane ścierwa zdolne są do wszystkiego.
Urodziłem się w Rybniku 22 kwietnia 1975. Ukończyłem I Liceum Ogólnokształcące w Wodzisławiu Śląskim (1994), Wydział Farmaceutyczny w Sosnowcu Śląskiej Akademii Medycznej w Katowicach (1999) oraz Wydział Etnologii i Nauk o Edukacji w Cieszynie Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach (2004). Jestem więc z wykształcenia farmaceutą i... no właśnie i kim? Początkowo pisałem, ze etnologiem, teraz jednak, patrząc na zakres moich dociekań muszę stwierdzić, że akcenty mi się przesunęły w kierunku antropologii kulturowej. Nie zajmuje się bowiem kultura ludową, ani samymi tylko kulturami niemasowymi, ale zróżnicowaniem kultur z uwzględnieniem kultury masowej. Tak więc wychodzi , ze jestem antropologiem kulturowym. Mam wspaniałą rodzinę - żonę i dzieci. Przez lata nieregularnie publikowałem w czasopismach naukowych i profesjonalnych (ALBOalbo, Konteksty, Panacea, Uniwersytet Kulturalny, Puls Farmacji, Bez Recepty, Lek w Polsce), społeczno - politycznych (Najwyższy Czas, Opcja na Prawo, Pro Fide Rege et Lege, Rojalista - Pro Patria), religijnych (Przewodnik Katolicki) i lokalnych (U Nas, Nowiny Wodzisławskie) oraz na licznych stronach internetowych. W ostatnich latach skupiam się na blogowaniu. Mam też na koncie dwie wydane książki- "Religia w Polsce" (2010) oraz "Ludzie i religie w Polsce" (2012). Od kilku lat skupiam się na prowadzeniu blogów i szukam wydawców dla kolejnych książek. O kulturze piszę pod adresem https://svetomir.home.blog/, tu zaś piszę o polityce.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka