![smok](http://www.freewebs.com/marrzoulsm/Girl_Dragon13.jpg)
-Nie przez przypadek tego akurat rycerza na dworze księżnej Pompadryny Cnotliwej mi polecono. On, widzisz, choć anonimowy, ze szlachetnego rodu rycerzy smokobijców się wywodzi.
-Smokobójców – poprawiła Zelgan.
-Wiem, co mówię; w moim fachu precyzja słowa więcej niż w waszym waży, miła Pani. Smokobijcy to są.
Artur Baniewicz; Smoczy pazur
Smoki wyginęły już bardzo dawno temu, smokobójcy niedługo po nich (pewnie się jeszcze przez parę pokoleń trzymali po części na wszelki wypadek, po części zaś z przyzwyczajenia). Wiele jednak wskazuje na to, że smokobijcy przetrwali do dnia dzisiejszego. Oczywiście, z braku smoków musieli nieco zmienić obiekt swoich ataków. Środowiskiem ich działania stała się wszelkiego rodzaju działalność publiczna, osobliwie zaś polityka. W sferach tych działa całe mnóstwo aktywistów, którzy walczą z jakimś rzeczywistym, lub wydumanym wrogiem, lub też o jakąś rzeczywistą, lub wydumaną, mniej lub bardziej szlachetną sprawę. Walczą jednak tak, aby wroga nie unicestwić, a celu nie osiągnąć. Ich rzeczywistym dążeniem jest bowiem nie zwycięstwo, a walka aż po grób, oczywiście walka przynosząca takie, czy inne profity. Po tym właśnie poznaje się smokobijców. W ostatnich latach i miesiącach ujawniło się ich w naszym kraju niemało, a kilku udało się zyskać sławę. Wszystkich ich łączą pewne specyficzne cechy, które dowodzą przynależności do tego starodawnego, choć nieformalnego cechu.
Smokobijcą jest niewątpliwie Tomasz Obara, walczący o legalizację marihuany. Walczy on jednak o tę legalizacje w taki sposób, że na jej osiągnięcie nie ma większych szans, a być może ją nawet oddala. Działa bowiem metodami z góry skazanymi na niepowodzenie. Nie powołuje think-tanków, nie organizuje badań, konferencyj naukowych, sympozjów, nie prowadzi profesjonalnego lobbingu, ani cichej dyplomacji. Sięga natomiast po hałaśliwe demonstracje, prowokacje, happeningi, a nawet działania pozaprawne. Nie szuka sojuszników, co więcej potencjalnych kandydatów na takowych skutecznie zraża. Nie buduje szerokiego frontu społecznego, zadowalając się garstką wiernych wielbicieli. Można odnieść wrażenie, ze zależy mu na tym, żeby o projekcie legalizacji było głośno, ale też na tym, żeby do niej samej nigdy, a przynajmniej za jego życia nie doszło. Walka daje mu bowiem sławę, a niewykluczone, ze i jakieś pieniądze od wielbicieli i sponsorów. Po ewentualnym zwycięstwie nie bardzo miałby co robić.
Smokobijcą jest też Jerzy Gorzelik. Ten z kolei walczy o autonomię Górnego Śląska. Metody ma podobne jak Obara: głośne happeningi, kontrowersyjne akcje, nieprzemyślane i wręcz głupie wypowiedzi. Oficjalnie deklaruje poszukiwanie sojuszników, ale w praktyce zraża do siebie tych, którzy samej idei autonomii mogliby być przychylni, ale jednocześnie pragną pozostać polskimi patriotami. Przeciwstawianie sobie patriotyzmu polskiego i śląskiego, popieranie Rosji w sprawie Gruzji i inne podobne akcje zniechęciły do Gorzelika i jego Ruchu Autonomii Ślaska nie tylko zdecydowana większość Polaków spoza Górnego Śląska, ale i znaczną część Ślązaków. Zdobył on sobie za to pewna grupę wielbicieli. Autonomii to Górnemu Śląskowi nie da, ale ciepły stołek w sejmiku, a z czasem może i w sejmie panu Gorzelikowi zapewni.
Kolejny smokobijca to Janusz Palikot. Ten jest trochę mniej typowy, bo zmienił obiekt ataków. Kiedyś obiecywał walkę z biurokracją, kiedy się okazało, że to nie zapewni mu takiej pozycji na scenie politycznej, jakiej oczekiwał, zajął się walka z Kościołem katolickim. Postuluje likwidację religii w szkołach, legalizację aborcji i małżeństw sodomickich oraz parę innych głupot w tym stylu. Dla niektórych z tych celów mógłby zdobyć poparcie 20-30% społeczeństwa, co pozwoliłoby mu na tych celów realizację, ale jemu na tym nie zależy. Przy takim poparciu musiałby wziąć na siebie odpowiedzialność za rządzenie państwem, a tego wcale nie pragnie. Zdecydowanie bardziej odpowiada mu dożywotnie zasiadanie w sejmie w ławach opozycji lub ewentualnie mniejszościowego koalicjanta. Musi więc uzyskać poparcie rzędu 5-10%. Nadmiarowych potencjalnych zwolenników zraża akcjami z penisami, wódką, paparazzimi i plotkarskimi książkami.
Nie tylko w Polsce mamy smokobijców. W innych krajach też takowi działają. Do cechu tego niewątpliwie należy Abraham Foxman, szef żydowskiej Ligi Przeciw Zniesławieniom. Ten z kolei walczy z antysemityzmem na świecie, ale czyni to w sposób tak specyficzny, że w rzeczywistości ten antysemityzm podsyca. Nie ma się co dziwić. Gdyby antysemityzm zniknął, pan Foxman straciłby intratne zajęcie. Warto też zwrócić uwagę, że walczy głównie z antysemityzmem obecnym, lub nie w łagodnych kulturach Zachodu, a omija szerokim łukiem antysemityzm arabski. No ale tam potrzeba by było smokobójcy, a nie smokobijcy.
Spróbujmy podsumować te przypadki. Wszyscy smokobijcy dbają o rozgłos, ten bowiem otwiera drogę do ciepłych i intratnych posadek w parlamentach, samorządach i hojnie sponsorowanych organizacjach pozarządowych. Wszyscy zrażają sobie potencjalnych sojuszników, bo zbyt wielu takowych mogłoby doprowadzić do zwycięstwa. Po zwycięstwie zaś nie można by było dalej żyć z walki, trzeba by zaś było zająć się konkretną pracą, a smokobijcy nic poza walka robić nie potrafią.
Wszyscy tez produkują sobie wrogów. Posiadanie wrogów i to znanych jest bowiem konieczne dla paradowania a w szatach człowieka prześladowanego, co przydaje sympatii i wielbicieli. Natomiast rzeczywistych prześladowań smokobijcy unikają w ten prosty sposób, że nie atakują tych sił, które miałyby chęć i możliwość uczynienia im realnej krzywdy. Główną bowiem zasadą każdego smokobijcy, chcącego się dłużej utrzymać w profesji jest wybieranie sobie smoków słynących z łagodności.
Urodziłem się w Rybniku 22 kwietnia 1975. Ukończyłem liceum w Wodzisławiu Śląskim (1994), farmację w Sosnowcu (1999) oraz etnologię w Cieszynie (2004). Jestem więc farmaceutą i antropologiem kulturowym. Mam wspaniałą rodzinę - żonę i dzieci. Przez lata nieregularnie publikowałem w różnych czasopismach i na rozmaitych stronach internetowych. W ostatnich latach skupiam się na blogowaniu. Mam też na koncie dwie wydane książki- "Religia w Polsce" (2010) oraz "Ludzie i religie w Polsce" (2012). Od kilku lat skupiam się na prowadzeniu blogów i szukam wydawców dla kolejnych książek. O kulturze piszę pod adresem https://svetomir.home.blog/, tu zaś piszę głównie o polityce.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka