![znak warszawa](http://svetomir.blox.pl/resource/Zdjecie0171.jpg)
Jeśli napisy rozumieć szeroko, a ja osobiście jestem za szerokim rozumieniem wszelkich pojęć kulturowych, to zaliczyć do nich należy nie tylko długie ciągi liter, ale także pojedyncze litery, cyfry i znaki specjalne. A jeśli tak je rozumiemy, to w cyklu poświęconym napisom drobnym możemy bez zbytniego naciągania ram tematu omówić żartobliwe przeróbki znaków drogowych. Tego rodzaju dzieła pod względem przynależności gatunkowej mieszczą się na obrzeżach graffiti. O ile jednak to ostatnie jest zasadniczo sztuką miejską (to znaczy jest miejską, bo sztuką zaledwie bywa), o tyle rozmaite modyfikacje znaków drogowych znaleźć można równie często na wsi, jak i w mieście. Modyfikacje znaków drogowych są dosyć zróżnicowane, a co więcej, pewne ich typy dominują w określonych lokalizacjach, inne zaś w innych. I tak dla przykładu niewielkie naklejki zwane wlepkami są charakterystyczne dla kultury wielkomiejskiej. Z kolei typowe przemalowania znaków, sprawiające że udają one prawdziwe znaki o zupełnie innej treści są typowe dla wiosek i to raczej zapadłych. Nie oznacza to wcale, że tylko tam się one pojawiają, bo można przypuścić, że ma to miejsce w całym kraju z mniej więcej równą częstotliwością, z tym że na wioskach utrzymują się one dłużej, bo rzadziej tam zaglądają służby zainteresowane ich usuwaniem. Różne typy przekształceń znaków drogowych mają też różne funkcje. O ile wlepki niosą zazwyczaj ze sobą jakiś przekaz ideologiczny, o tyle przemalowane znaki należy, jak się zdaje, rozumieć przedewszystkiem w kategorii żartu. Żart ów jest może trochę nietypowy, bliższy nieco prezentowanym za pomocą prasy, radia, czy telewizji, aniżeli opowiadanym bezpośrednio większemu, czy mniejszemu gronu słuchaczy. W przypadku dowcipów znakowych nie tylko odbiorcy są nieznani twórcy, tak jak to ma miejsce przy dowcipach prezentowanych przez media, ale także, w odróżnieniu od tamtych, twórca jest nieznany odbiorcom. Można powiedzieć, że w pewien sposób, nieświadomie zapewne, nawiązuje się tu do sztuki średniowiecza, która to epoka, za wyjątkiem swego okresu schyłkowego, nazywanego niekiedy prerenesansem, cechowała się anonimowością twórców. Sztuka bowiem nigdy nie powstaje w próżni, istnieje jedynie w skomplikowanym systemie świadomych i nieświadomych nawiązań do dzieł i epok dawniejszych. Nawiązania te nie zawsze polegają na zapożyczaniu wątków i motywów. Równie częste są nawiązania na płaszczyźnie funkcjonalnej, to znaczy w obszarze funkcyj społecznych spełnianych przez dzieła sztuki i inne byty kulturowe.
![znak kamesznica](http://svetomir.blox.pl/resource/Zdjecie0758.jpg)
Niestety, przekształcenia znaków drogowych nie zawsze są tylko niewinnymi dziełami sztuki niskich lub średnich lotów. Czasami odgrywają też inną, mniej przyjemną rolę. Przekształcenie bowiem przekształceniu nierówne. Użyteczny wydaje się podział na przekształcenia niezupełne i zupełne. Przekształceniem niezupełnym nazywam takie, które nie znosi czytelności znaku. Spośród przykładów ilustrujących niniejszy tekst, do tej kategorii należą opatrzony wlepkami znak przejścia dla pieszych i obdarzony uśmiechem znak podporządkowania. Natomiast określenie przekształcenia zupełnego należy się tym ingerencjom artystycznym, które znoszą czytelność pierwotnego znaku. Z prezentowanej w tym tekście trójki dzieł do tej kategorii należy przerobiony znak zakazu. Oryginalnie zakazywał ruchu pojazdów o masie przekraczającej pięć ton. Po przerobieniu zakazuje jazdy z prędkością większą niż 150 km/h. Chociaż na pierwszy rzut oka widać, że znak został przerobiony, jego oryginalną treść trudno odczytać, zwłaszcza zza kierownicy samochodu. Przekształcenia zupełne nie mogą być oceniane wyłącznie w kategoriach artystycznych i estetycznych, rodzą one bowiem poważne implikacje prawne i etyczne. Oczywiście z punktu widzenia prawa wszystkie ingerencje w znaki drogowe są czynami zabronionymi, ale przekształcenie zupełne to nie tylko zniszczenie mienia publicznego, ale także sprowadzenie ryzyka katastrofy w ruchu drogowym, a to już przestępstwo dużo poważniejsze. Przekształcenia zupełne są naprawdę niebezpieczne dla uczestników ruchu drogowego. W tym konkretnym przypadku, nawet jeśli nie pojawią się na tej drodze szaleńcy pędzący sto pięćdziesiąt na godzinę, to samo pojawienie się tam dużych ciężarówek, które jest o wiele bardziej prawdopodobne, może nastręczyć nielichych problemów. Dróżka ta jest bowiem wąska, kręta, stroma i upstrzona lichymi mostkami. Prowadzi nas to wszystko do kwestii odpowiedzialności twórcy za swoje dzieło i za wpływ, jaki to dzieło wywiera na rzeczywistość. Z jednej strony jest rzeczą oczywistą, że jakąś odpowiedzialność za dzieło ponosi. Nie może być bowiem tak, że działania twórcze są wyłączone spod odpowiedzialności, a co za tem idzie spod ogólnoludzkich zasad współżycia społecznego. Z drugiej jednak strony trudno wymagać od twórców, aby ponosili oni pełną odpowiedzialność za wszystkie skutki wpływu swoich dzieł na rzeczywistość. Wpływ ten bowiem jest kształtowany nie tylko przez samych twórców, ale w nie mniejszym stopniu także przez odbiorców, w pierwszym rzędzie prominentnych (krytycy i recenzenci), a w dalszej kolejności i tych całkiem zwykłych. Każdy bowiem uczestnik kultury, choćby nawet pozornie był tylko zwykłym jej konsumentem, ma wpływ na jej kształt i jest w rzeczy samej jej współtwórcą. To rozłożenie wpływu szczególnie nasiliło się w ostatnich latach, kiedy to nawet najbardziej szeregowy uczestnik kultury, pozornie tylko odbiorca, może ucieleśnić swój wkład w nią, chociażby klikając facebookowy przycisk "lubię to". Proces ten został dobrze opisany przez Zygmunta Baumana, który nazwał kulturę "spółdzielnią spożywców". Do tej samej sytuacji można też odnieść znacznie szerszy znaczeniowo cytat z Miłosza: "Choćbyś był jak kamień polny, lawina bieg od tego zmienia, po jakich toczy się kamieniach".
![znak rybnik](http://svetomir.blox.pl/resource/Zdjecie0578.jpg)
Pozornie odeszliśmy znacznie od tematu, ale tylko pozornie. Tak naprawdę bowiem przeszliśmy do analizy kolejnego aspektu artystycznego przekształcania znaków drogowych, a mianowicie ich autorstwa. Zacznijmy od momentu powstawania tych dzieł. Większość z nich ma zapewne jednego autora, nie są to bowiem twory zbyt skomplikowane. Odróżniają się w ten sposób od przeważającej części klasycznego graffiti, którego wytwory są zazwyczaj dziełami dosyć skomplikowanymi i mającymi wielu autorów, nawet jeżeli jeden z nich jest głównym. Dzieła naprawdę indywidualne zdarzają się rzadko. Nawet gdy takie się pojawi, to długo indywidualnym nie pozostaje, gdyż inni twórcy rychło dokonują jego przeróbki lub rozbudowy. W przypadku "graffiti znakowego" jest zupełnie odwrotnie. Szczupłość miejsca wymusza prostotę dzieła, a ta z kolei nie daje pola do popisu większej liczby twórców. Oczywiście są też wyjątki od tej prawidłowości. Należy do nich wzmiankowany już parokrotnie w toku powyższych rozważań owlepkowany znak przejścia dla pieszych. Można śmiało założyć, z bliskim pewności prawdopodobieństwem trafności osądu, że dzieło to ma więcej niż jednego autora. Nawet jednak w tych wszystkich przypadkach, gdy pierwotny twórca jest jeden, wpływ na społeczny odbiór dzieła mają także osoby, które można by nazwać twórcami wtórnymi. Będą to na przykład wszyscy ci, którzy taki zmodyfikowany znak sfotografują, a następnie w jakikolwiek sposób rozpowszechnią zdjęcia, na przykład w internecie. Zmodyfikują w ten sposób odbiór dzieła, zmieniając jego charakter z lokalnego na nielokalny. Z powyższych rozważań jasno wynika, że pozornie banalne bazgroły na tarczach znaków drogowych niosą ze sobą wiele treści i są ważnym składnikiem kultury. Zresztą elementów nieważnych w kulturze nie ma. Wszystkie są na swój sposób istotne.
Urodziłem się w Rybniku 22 kwietnia 1975. Ukończyłem liceum w Wodzisławiu Śląskim (1994), farmację w Sosnowcu (1999) oraz etnologię w Cieszynie (2004). Jestem więc farmaceutą i antropologiem kulturowym. Mam wspaniałą rodzinę - żonę i dzieci. Przez lata nieregularnie publikowałem w różnych czasopismach i na rozmaitych stronach internetowych. W ostatnich latach skupiam się na blogowaniu. Mam też na koncie dwie wydane książki- "Religia w Polsce" (2010) oraz "Ludzie i religie w Polsce" (2012). Od kilku lat skupiam się na prowadzeniu blogów i szukam wydawców dla kolejnych książek. O kulturze piszę pod adresem https://svetomir.home.blog/, tu zaś piszę głównie o polityce.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura