![molist](http://svetomir.blox.pl/resource/zdrada.jpg)
Myślę, że można zaryzykować stwierdzenie, iż być może na wszystkich polach kulturowej działalności człowieka, z całą zaś pewnością przynajmniej na polu literatury nie istnieją dzieła jednoznacznie złe, to jest takie, które wyłącznie złe wydają owoce. Powiada bowiem Dobra Księga "Nie może złych owoców dobre drzewo wydawać, ani drzewo złe owoców dobrych wydawać nie może". Nie jest więc całkiem złym drzewem, czy dziełem takie, które oprócz całego nawet mnóstwa owoców złych, wydaje chociaż małą przygarść dobrych. W tym miejscu, przed podjęciem dalszych rozważań, warto zaznaczyć, że wyrażenie "złe dzieło", ma przynajmniej dwa znaczenia: estetyczne i etyczne. W znaczeniu estetycznym będzie ono oznaczało dzieło słabe, mizerne, pozbawione walorów artystycznych. Jestem przekonany, że i w tym przypadku zaprezentowana teza jest słuszna, na razie jednak nie mam zamiaru tego wątku rozwijać. Bardziej bowiem interesuje mnie znaczenie etyczne, zgodnie z którym wyrażenie to oznaczać będzie dzieło przepełnione Złem moralnym lub duchowym.
Dobrym przykładem będzie tu osławiona książka Daniela Browna "Kod Leonarda da Vinci". Jest to książka zła i szkodliwa, przesycona jadem, kłamstwem i agresją. Niewątpliwie jej ukazanie się i szalona popularność przyniosły wiele szkód, wydały wiele złych owoców, zwłaszcza duchowych. Wielu bowiem ludzi, nieposiadających gruntownej wiedzy religijnej uwierzyło w bajeczkę, że Jezus Chrystus założył rodzinę i miał dzieci, a kierujący się złymi intencjami Kościół ukrył tę wiedzę przed rzeszami wiernych. Wbrew pozorom jednak moda na "Kod" wydała też, może nieliczne, ale bez wątpienia znaczące, owoce dobre. Najważniejszym jest ukazanie się na fali popularności tej książek wielu dzieł podejmujących podobną tematykę, ale czyniących to zdecydowanie uczciwiej. Niektóre z tych książek były bardzo dobre, niektóre osiągnęły znaczący sukces, a było wśród nich nawet kilka takich, które wywarły pewien wpływ na rzeczywistość.
Mam tu na myśli przedewszystkiem dwie pozycje. Pierwszą jest "Pierścień rybaka" Jana Raspaila. Książka ta wywołała spore zainteresowanie w kręgach katolików tradycyjnych i konserwatywnych. Jej autor wszedł do swoistego panteonu pisarzy kultowych dla katolickiej prawicy. Na popularność załapało się także kilka innych jego dzieł. Recenzje powstające we wzmiankowanych środowiskach (inne tę książkę konsekwentnie zamilczały) mieściły się zasadniczo w zakresie od umiarkowanie pozytywnych do bardzo entuzjastycznych, chociaż zdarzały się również znamienne wyjątki, takie jak mocno krytyczna recenzja autorstwa sedewakantystycznego księdza Franciszka Ricossy. Powieść jest zasadniczo rozumiana alegorycznie, choć w szczegółach jej interpretacje potrafią się znacząco różnić.
Drugą wpływową książką z tej półki jest "Imprimatur" Rity Monaldi i Franciszka Sortiego. Opierając się na dokumentach, powieść ta stawia poważne zarzuty błogosławionemu Innocentemu XI, papieżowi z czasów Odsieczy Wiedeńskiej, dotychczas uważanemu za postać kryształową. Plotka głosi, że podniesienie tych zarzutów spowodowało przerwanie jego procesu kanonizacyjnego i przeniesienie grobu z kaplicy św. Sebastiana, w której obecnie spoczywa błogosławiony Jan Paweł PP II, w inne, mniej eksponowane miejsce Bazyliki Św. Piotra na Watykanie.
Naiwnością jednak byłoby sądzić, że wszystkie dzieła składające się na tę wielką falę zainspirowaną elukubracjami Browna są dobre, wzniosłe i pożyteczne. Wśród nich zdarzają się też zarówno książki słabe i głupie, jak też zręcznie napisane, ale przy tem przewrotne i szkodliwe. Do tej ostatniej kategorii należy powieść Jerzego Molista, w naszym kraju wydana jako "Zdrada", co jest swego rodzaju kuriozum, gdyż dosłowny przekład tytułu oryginalnego brzmi „El retorno cátaro” co się dosłownie tłumaczy jako "Powrót katarów". Książka opisuje walkę tytułowych katarów ze skrajnym odłamem mormonów zwącym się "Strażnikami Świątyni" o władzę nad najpotężniejszą na świecie korporacją medialną, a pośrednio również i nad całym światem. W książce role są wyraźnie podzielone. Katarzy, których poglądy polityczne są określone jako skrajnie lewicowe ("na lewo od Partii Demokratycznej"), domagający się zwiększenia reprezentacji kobiet i latynosów na kierowniczych stanowiskach, przedstawieni są jednoznacznie jako bohaterowie pozytywni. Również doktryna katarów została w omawianej powieści wyidealizowana, wygładzona i pozbawiona elementów odstręczających. Z kolei prawicowi, opowiadający się za swobodą posiadania broni, poważnie traktujący religię i krytykujący rząd federalny są przedstawieni jak diabły wcielone. Sugestie o sympatiach politycznych poszczególnych sekt są jednak zarysowane dyskretnie, tak, aby nie wywołać wrażenia przesytu. Powieść ma wyraźny lewoskręt, ale jest on zręcznie zakamuflowany. Nieuważny czytelnik go nie dostrzeże i może zostać zmanipulowany.
Manipulacja jest więc subtelniejsza niż u Browna, ale nie byłaby przez to mniej groźna, gdyby "Zdrada" zyskała popularność równą "Kodowi". Nie zyskała jej jednak. Jej polskie wydanie ukazało się pięć lat temu, a ja nabyłem ją w ubiegłym miesiącu za pięć złotych na stoisku z tanią książką.
Urodziłem się w Rybniku 22 kwietnia 1975. Ukończyłem liceum w Wodzisławiu Śląskim (1994), farmację w Sosnowcu (1999) oraz etnologię w Cieszynie (2004). Jestem więc farmaceutą i antropologiem kulturowym. Mam wspaniałą rodzinę - żonę i dzieci. Przez lata nieregularnie publikowałem w różnych czasopismach i na rozmaitych stronach internetowych. W ostatnich latach skupiam się na blogowaniu. Mam też na koncie dwie wydane książki- "Religia w Polsce" (2010) oraz "Ludzie i religie w Polsce" (2012). Od kilku lat skupiam się na prowadzeniu blogów i szukam wydawców dla kolejnych książek. O kulturze piszę pod adresem https://svetomir.home.blog/, tu zaś piszę głównie o polityce.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura