Artur Rumpel Artur Rumpel
179
BLOG

Ekomarksistowska pseudobajka

Artur Rumpel Artur Rumpel Kultura Obserwuj notkę 0

 safari

Praktycznie wszystkie współczesne produkcje filmowe przeznaczone dla najmłodszych widzów, oprócz mniej lub bardziej rozbudowanej fabuły, mają też jakieś, również mniej, lub bardziej skomplikowane, przesłanie ideowe. Nie ma w tym nic dziwnego, jest to bowiem realizacja jak najbardziej słusznego założenia, że bajki mają nie tylko bawić, ale także uczyć. Nie jest to też nic nowego, bo klasyczne bajki też zazwyczaj miały morał, a przesłania ideowe współczesnych animacyj są niczym innym, jak rozbudowanym morałem.

 

Realizacja najbardziej nawet słusznych założeń może jednak przybierać różne formy, niektóre godne pochwały, inne wręcz fatalne. W ciągu ostatnich kilku lat obejrzałem kilkadziesiąt, a może nawet ponad sto pełnometrażowych filmów dla dzieci. Na podstawie własnego doświadczenia mogę podzielić ich przesłania ideowe na trzy grupy. Pierwszą i to wbrew pozorom nie tak małą grupą są filmy, których przesłanie opiera się w mniejszym lub większym stopniu na światopoglądzie chrześcijańskim. Są to to nie tylko filmy z serii „Opowieści z Narnii” i podobne do nich produkcje, ale też cały szereg historyj o nawróceniu, diametralnej przemianie czarnego charakteru w bohatera pozytywnego. Można tu wspomnieć na przykład o takich, całkiem świeżych produkcjach, jak „Jak ukraść księżyc”, czy „Megamocny”. Oczywiście te filmy, jeśli tylko są przyzwoicie zrobione pod względem artystycznym, a najczęściej są, uważam za ze wszech miar godne polecenia. Drugą, chyba najliczniejszą grupa są bajki oparte na wyrosłym z amerykańskiego mitu założycielskiego schemacie „od zera do bohatera”. Tu można wymienić takie filmy jak „Kurczak Mały”, czy „Kung Fu Panda”. One również, w wielu przypadkach, zasługują na pochwałę, zwłaszcza, że często, oprócz przesłania podstawowego kładą nacisk także na inne pozytywne wartości, na przykład na rolę więzi rodzinnych. Jest jednak i trzecia grupa dziecięcych animacyj, ta, której przesłanie ideowe jest skierowane przeciwko tradycyjnej cywilizacji zachodniej opartej na fundamencie wartości chrześcijańskich. Oczywiście bajki otwarcie antychrześcijańskie pojawiają się bardzo rzadko, wręcz śladowo, ideologowie tego nurtu zdają sobie bowiem sprawę z tego, że działania z otwartą przyłbica miałyby praktycznie zerową skuteczność. Dlatego wybierają metody bardziej wyrafinowane. Nawet wtedy, gdy ekranizuje się literaturę dziecięcą, czy młodzieżową otwarcie antyklerykalną, jak na przykład osławiony „Złoty kompas”, w filmie watki antyreligijne są zdecydowanie przytłumione. Najczęściej jest tak, że filmy dziecięce z przesłaniem skierowanym przeciwko tradycyjnym systemom wartości, zakładają maskę ekologii.

 

Tak właśnie jest w przypadku ubiegłorocznej niemieckiej animacji „Safari”(„Konferenz der Tiere”), która swoją polska premierę miała 14 stycznia bieżącego roku. Fabuła nawiązuje do hitowych produkcyj ostatnich lat, w szczególności zaś do „Króla Lwa”. Jednak akcja ma w tym filmie wyraźnie drugorzędne znaczenie. Zazwyczaj w animacjach jest tak, że ich wymowa propagandowa jest zawoalowana, pozostając w cieniu przygodowej fabuły. W tym filmie żadnej woalki nie ma. Fabuła jest tu zredukowana. Film nie ma żadnego głównego bohatera, bo głównym bohaterem jest tu całość zwierzęcej zbiorowości solidarnie walczącej z człowiekiem i jego cywilizacją. Ludzie są tutaj prawie wyłącznie bohaterami negatywnymi. Jedynym wyjątkiem jest Maja, córka właściciela hotelu, dziewczynka wyglądająca jak chłopiec. Jej ojciec należy do najbardziej czarnych charakterów. Ludzie są w tym filmie winowajcami wszystkich nieszczęść świata. Tamy na rzekach stawiają wyłącznie po to, żeby budować przy nich luksusowe hotele. Katastrofy tankowców są spowodowane wyłącznie przez pijaństwo marynarzy. Niedźwiedzie polarne muszą uciekać z Arktyki, topniejącej wskutek wywołanego wyłącznie przez człowieka globalnego ocieplenia. Pozytywnymi bohaterami tego filmu są jedynie zwierzęta i wśród nich z kolei jednoznacznie czarnych charakterów nie ma. Wszystko jest więc, jak widać, czarno-białe. Głównym wątkiem akcji jest skierowana przeciwko ludziom rewolucja zwierząt. Co ciekawe, rewolucja ta nie ma nawet jednego wodza, który mógłby być autorytetem dla tej społeczności, ale jest kierowana niejako kolektywnie. Przywódcą militarnym jest galijski kogut, którego wypowiedzi i zachowania pełne są aluzyj do rewolucji francuskiej, politycznym słonica, tytułowana prezydentem doliny, a religijnym stara żółwica. Ona jest głównym ideologiem rewolucji. Tuż przed jej wybuchem wygłasza płomienne kazanie, zawierające takie zdania: „Spotkaliśmy wiele ludzkich istot. Wszystkie kradły, mordowały i niszczyły wszystko. (…) Człowiek jest złodziejem, który zabiera Ziemi to, co chce.” Po wygłoszeniu tego kazania umiera. Jej śmierć jest ukazana jako religijna ofiara. W zasadzie należałoby ten motyw uznać za drwinę z Ofiary Chrystusa. Od tego momentu nie ma już najmniejszej wątpliwości, że jest to film antychrześcijański.

 

Rewolucja kończy się powodzeniem. Zwierzęta burzą tamę i zbudowany przy niej hotel, przywracając swojej dolinie zabraną przez ludzi wodę, następnie zaś dokonują udanego szturmu na Nowy Jork. Film najwyraźniej ma za zadanie wpoić dzieciom przekonanie, że człowiek i jego cywilizacja są źródłami wszelkiego zła, zaś zwierzęta uosobieniem cnót wszelakich. „Bajka” ta jest w istocie dziełem marksistowskim, czy też raczej postmarksistowskim, ukazuje bowiem wydumaną przez niemiecko-żydowskiego filozofa walkę klas w nowych szatach walki gatunków i walki płci. Nie bez znaczenia jest też bowiem lansowana w tym filmie teza, że przewodzić społeczeństwu powinny kobiety, ale koniecznie takie, które odrzuciły swoją kobiecość. Wzorcami takich kobiet są tu schłopaczona dziewczyna, nieposiadająca rodziny słonica i stara, ale bezdzietna żółwica. Widoczne jest tu odzwierciedlenie starodawnego archetypu potrójnej Kobiety: dziewicy, matki i staruchy, ale odzwierciedlenie wypaczone, bo zupełnie oderwane od aspektu płodności, który był tego archetypu istotą. Niestety, trzeba jasno stwierdzić, że bajki tego typu są dla dzieci szkodliwe. Po raz kolejny okazuje się, że komercjalizacja i trywializacja kina amerykańskiego są zdecydowanie mniejszym złem od kompletnego zlewaczenia kinematografii europejskiej. Jedynym pozytywem tego filmu jest muzyka, nawiązująca do tradycji piosenki francuskiej, ale jest to pozytyw raczej dla rodziców niż dla dzieci, zwłaszcza, że piosenki te nie są tłumaczone i są śpiewane po francusku i angielsku.

Urodziłem się w Rybniku 22 kwietnia 1975. Ukończyłem liceum w Wodzisławiu Śląskim (1994), farmację  w Sosnowcu (1999) oraz etnologię w Cieszynie  (2004). Jestem więc farmaceutą i antropologiem kulturowym. Mam wspaniałą rodzinę - żonę i dzieci. Przez lata nieregularnie publikowałem w różnych czasopismach i na rozmaitych stronach internetowych. W ostatnich latach skupiam się na blogowaniu. Mam też na koncie dwie wydane książki- "Religia w Polsce" (2010) oraz "Ludzie i religie w Polsce" (2012). Od kilku lat skupiam się na prowadzeniu blogów i szukam wydawców dla kolejnych książek. O kulturze piszę pod adresem https://svetomir.home.blog/, tu zaś piszę głównie o polityce. 

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Kultura