Walka z cywilizacją zachodnią trwa od wielu lat, można rzec od wieków. Tajne ośrodki i organizacje, dążące do utworzenia wspólnego rządu światowego wiedzą, że aby osiągnąć swój cel muszą najpierw zniszczyć stare i silne cywilizacje i zastąpić je jedną, sztuczną i hybrydową, wspólną dla całego rodzaju ludzkiego. Wydaje się, że cywilizację taką planuje się stworzyć na bazie cywilizacji zachodniej, pozbawiwszy ją wpierw pewnych elementów. Głównymi filarami tejże cywilizacji, dominującej aktualnie w Europie, obydwu Amerykach i Australii są chrześcijańska religia i heteroseksualna erotyka, oczywiście ograniczona konkretnymi ramami. Każda bowiem cywilizacja opiera się na religii i erotyce, przy czem modele jednej i drugiej są w każdej cywilizacji odmienne. Wspomniane tajne organizacje pragną usunąć z niej elementy chrześcijaństwa i zastąpić je religijnym synkretyzmem w stylu New Age, a erotyce zdjąć hamulce i pozbawić ją jednoznacznie heteroseksualnego charakteru.
Walka o osiągnięcie tych celów prowadzona jest na wielu polach jednocześnie. Jednym z najważniejszych jest wojna z symbolami. Cywilizacja pozbawiona swojego systemu symboli lub jego znaczącej części, traci swoją tożsamość. Najważniejszym symbolem chrześcijańskiej cywilizacji Zachodu jest oczywiście Krzyż Chrystusowy i to On jest głównym celem ataków zwolenników nowego porządku światowego. Tam gdzie mogą, walczą z nim wprost, całkowicie go eliminując z przestrzeni publicznej. W naszej ojczyźnie walka z krzyżem pozostaje jak na razie na etapie rozpoznania bojem. Co jakiś czas mamy do czynienia z serią ataków skierowanych przeciwko obecności krzyża w przestrzeni publicznej. Dwie ostatnie takie serie miały miejsce pod koniec ubiegłego i w lecie bieżącego roku. Po każdej z nich atakujący wycofują się, gdy dostrzegają, że nie mają jeszcze wystarczającego poparcia społecznego dla przeprowadzenia frontalnego, skutecznego ataku. Będą próbować tak długo, aż im się uda. Jednocześnie prowadzą ataki pośrednie, eliminując z cywilizacyjnego obiegu rozmaite symbole pomniejsze. Udało się im już usunąć z przestrzeni publicznej, pod pretekstem nazistowskich konotacyj, salut rzymski, bliscy są też powtórzenia tego z krzyżem celtyckim. W rzeczywistości obydwa te symbole posiadają bardzo liczne znaczenia, wśród których te nazistowskie mają pozycję zaiste marginalną. Salut rzymski oznacza przedewszystkiem deklarację przynależności do łacińskiego kręgu kulturowego, a krzyż celtycki jest, w swym podstawowym znaczeniu, jednym z najstarszych i najważniejszych przedstawień krzyża chrześcijańskiego. Lewakom udało się jednak, dzięki potędze służących im marksmerdiów, przekonać społeczeństwo, iż są to symbole, jak się mówi w lewicowych kręgach "faszystowskie" (słowa "nazizm" środowiska te unikają, gdyż obnaża ono socjalistyczny charakter tego zbrodniczego ustroju).
Ostatnio pod dokładnie tym samym pretekstem rozpętano walkę z pochodniami. Zaczęło się od zaopatrzonego w takowe artefakty wieczornego marszu obrońców krzyża sprzed Pałacu Prezydenckiego z udziałem prezesa PiS, W. Czc. Jarosława Kaczyńskiego, który odbył się dziesiątego września bieżącego roku. Po tym wydarzeniu pewna gazeta, słynąca z selektywnego doboru informacyj i opinij, zasugerowała, nie wprost oczywiście, że marsze z pochodniami budzą jednoznacznie faszystowskie skojarzenia, wskutek czego są one ewidentnie nieetyczne, a być może nawet bezprawne. Podobnie było dwa miesiące z okładem później, gdy maturzyści z krakowskiego liceum imienia Stanisława Wyspiańskiego składali uroczyste ślubowania przy blasku pochodni, na Skałce, u stóp grobu swojego patrona. Również oni zostali w tejże samej gazecie między wierszami oskarżeni o faszyzm. Również internauci, komentujący te artykuły na portalu wzmiankowanej gazety, w większości przypadków twierdzili, że współcześnie "pochodnie kojarzą się jednoznacznie". Przekonanie to świadczy jednoznacznie o powszechnym zaczadzeniu lewackim dymem z masońskiego pieca. W rzeczywistości symbolika pochodni nie jest i nigdy nie była jednoznaczna. Wręcz przeciwnie, jest ona głęboka, bogata i złożona. Szczególnie rozbudowana jest zaś w chrześcijaństwie. Korzeniami swymi sięga do Ewangelii: "Niech będą przepasane biodra wasze i pochodnie gorejące w rękach waszych” (Łk12,35). Tutaj pochodnia jest symbolem chrześcijańskiej czujności. W Apokalipsie Świętego Jana występuje siedem pochodni, które są interpretowane jako symbol Ducha Świętego. Wielu świętych ma pochodnie za atrybuty, szczególnie ci męczennicy, którzy zginęli w ogniu, jak Św. Teodor, czy Św. Eutropia. Świętemu Dominikowi, założycielowi Zakonu Kaznodziejskiego często na obrazach towarzyszy pies niosący pochodnię w pysku. W tradycji antycznej zapalona pochodnia symbolizuje życie i światło, zgaszona, bądź opuszczona, ciemność i śmierć. Jeśli chodzi o użycie w demonstracjach, to na przestrzeni ostatnich stu lat wykorzystywali pochodnie nie tylko naziści, czy Ku-Klux-Klan, ale także na przykład przeciwnicy stosowania przemocy. Wszystko to można przeczytać nawet w podręcznych leksykonach symboli. Nie bez znaczenia jest też rola pochodni w literaturze polskiej. U barokowego poety katolickiego Szymona Zimorowica jest ona symbolem życia:
„Bo niesłusznie do spółku ludzkiego przychodzą
Ci, którzy mogąc, sobie podobnych nie rodzą.
Owszem, światłości dziennej zażywać niegodni,
Że drugim nie podają żywotnej pochodni.”
Współczesny mu kalwin Daniel Naborowski „Pochodnią Tytanową” (oczywiście od mitologicznych tytanów, nie od nieznanego jeszcze wówczas metalu o tej nazwie) nazywa Słońce. W stuleciu osiemnastym biskup Ignacy Krasicki przeciwstawia pochodnię, jako autonomiczne źródło światła, świeczce, która jest tylko cudzej jasności małą uczestniczką. W wieku kolejnym, późny klasyk Franciszek Wężyk nazywał poetów pochodniami ludu. W końcu u Wyspiańskiego, w „Weselu” i „Wyzwoleniu” pochodnie symbolizują tradycje narodowe. Są więc jak najbardziej na miejscu w czasie ślubowania uczniów szkoły jego imienia u stóp jego grobu. Wszystkie powyższe przykłady dobitnie ukazują, że konotacje płonących pochodni są w naszym kręgu cywilizacyjnym w zdecydowanie przeważającym stopniu pozytywne. Ich skojarzenie z przemocą ma charakter wybitnie marginalny. Dążenie do eliminacji pochodni z przestrzeni publicznej musi być więc uznane za podkopywanie fundamentów zachodniej, chrześcijańskiej cywilizacji.
Urodziłem się w Rybniku 22 kwietnia 1975. Ukończyłem liceum w Wodzisławiu Śląskim (1994), farmację w Sosnowcu (1999) oraz etnologię w Cieszynie (2004). Jestem więc farmaceutą i antropologiem kulturowym. Mam wspaniałą rodzinę - żonę i dzieci. Przez lata nieregularnie publikowałem w różnych czasopismach i na rozmaitych stronach internetowych. W ostatnich latach skupiam się na blogowaniu. Mam też na koncie dwie wydane książki- "Religia w Polsce" (2010) oraz "Ludzie i religie w Polsce" (2012). Od kilku lat skupiam się na prowadzeniu blogów i szukam wydawców dla kolejnych książek. O kulturze piszę pod adresem https://svetomir.home.blog/, tu zaś piszę głównie o polityce.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura