Artur Rumpel Artur Rumpel
244
BLOG

Monitoring, czyli cenzura

Artur Rumpel Artur Rumpel Polityka Obserwuj notkę 1

 Gdy po wybuchu afery hazardowej premier Tusk zapowiedział stworzenie listy zakazanych stron internetowych, odezwała się lawina jak najsłuszniejszych głosów oburzonych internautów, uważających, że projekt ten oznacza de facto cenzurę internetu. Przez kraj przetoczyła się fala protestów, której nie ma się co dziwić, bo internauci, zwłaszcza zaś aktywniejsza ich część, to ludzie wolność miłujący (aczkolwiek drastycznie różniący się w jej rozumieniu), na których wszelkie zakazy działają jak czerwona płachta na byka. Skala protestu była tak znacząca, że premier spotkał się z jego uczestnikami i nawet nieco złagodził projekt. Dziwne natomiast  jest to, że obecnie, kiedy to PiS zgłasza projekty znacznie ograniczające wolność internetu, ci którzy wtedy protestowali, milczą. A przecież cel tych propozycyj jest jasny. PiS chce monitorować sieć, aby nie pojawiały się tam materiały krytyczne wobec tej partii. Jako przykład treści, które zamierza się z internetu usunąć, podano obrazek z facebookowego profilu Platformy Obywatelskiej  przedstawiający komiksową scenkę, w której jedna postać mówi: „HA! POSŁOWIE PiS CHCĄ ABY W ŚWIĘTA WSZYSCY POLACY OBOWIAZKOWO POWYWIESZALI FLAGI”, a druga odpowiada „A POLACY ZAMIAST FLAG CHCĄ POWYWIESZAĆ POSŁÓW PiS” (zachowano pisownię oryginalną). Zarówno dla autorów, jak i dla zdecydowanej większości odbiorców, obrazek taki jest niewątpliwie po prostu satyrą polityczna, nawet nie bardzo ostrą, choć istotnie niewysokich lotów. Dla polityków PiS jest on jednak czym innym, a mianowicie groźbą karalną. Czy rzeczywiście można go za takową uznać? Zobaczmy, co o groźbie karalnej mówi prawo. Art. 190. Kodeksu Karnego § 1. stanowi: "Kto grozi innej osobie popełnieniem przestępstwa na jej szkodę lub szkodę osoby najbliższej, jeżeli groźba wzbudza w zagrożonym uzasadnioną obawę, że będzie spełniona, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2." Czy taki obrazek wzbudza w posłach PiS uzasadnioną obawę, ze groźba zostanie spełniona? Warte podkreślenia jest słowo „uzasadnioną”. Na to pytanie muszą sobie odpowiedzieć sami politycy tej partii.

 

PiS zapowiedział złożenie wniosku o powołanie parlamentarnego zespołu ds. monitorowania internetu, w tym przedewszystkiem portali politycznych. Miało ono nastąpić we wtorek 26 października, ale chyba nie nastąpiło, bo żadna informacja na ten temat w mediach się nie pojawiła i w ogóle sprawa ta jakoś dziwnie ucichła. Posłowie PiSu zapowiadali też , że o niepożądanych treściach będą zawiadamiać organy ścigania. Czy już jakieś powiadomienie zgłosili, również nie wiadomo. Być może złagodnieli, gdy przemyśleli sobie, jakie mogą być konsekwencje społecznopolityczne zgłaszania i realizowania takich projektów.

 

Nie jest to pierwsza próba ograniczeń w dziedzinie internetu podejmowana przez Prawo i Sprawiedliwość. W pierwszych miesiącach 2007 roku posłowie tej partii zgłosili projekt dający policji praktycznie nieograniczony dostęp do treści naszych esemesów i adresów odwiedzonych przez nas stron internetowych. Pal sześć esemesy, tą droga rzadko przekazuje się ważne informacje, ale ten, kto pozna listę naszych adresów, praktycznie będzie o nas wiedział wszystko. Wtedy projekt upadł, ale jak widać tendencje do kontrolowania i ograniczania sieci pozostały. Nie można więc cenzorskich zapędów względem internetu przypisywać jedynie Platformie Obywatelskiej. Ma ona je bez wątpienia, ale mają je tez inne ugrupowania. Nie byłbym też taki pewien tego, czy to akurat PO jest w tej kwestii najbardziej radykalna.

Urodziłem się w Rybniku 22 kwietnia 1975. Ukończyłem liceum w Wodzisławiu Śląskim (1994), farmację  w Sosnowcu (1999) oraz etnologię w Cieszynie  (2004). Jestem więc farmaceutą i antropologiem kulturowym. Mam wspaniałą rodzinę - żonę i dzieci. Przez lata nieregularnie publikowałem w różnych czasopismach i na rozmaitych stronach internetowych. W ostatnich latach skupiam się na blogowaniu. Mam też na koncie dwie wydane książki- "Religia w Polsce" (2010) oraz "Ludzie i religie w Polsce" (2012). Od kilku lat skupiam się na prowadzeniu blogów i szukam wydawców dla kolejnych książek. O kulturze piszę pod adresem https://svetomir.home.blog/, tu zaś piszę głównie o polityce. 

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (1)

Inne tematy w dziale Polityka