Artur Rumpel Artur Rumpel
558
BLOG

Efekty walki z dopalaczami

Artur Rumpel Artur Rumpel Polityka Obserwuj notkę 1

dopalacze

W ciągu ostatnich kilku tygodni przetoczyła się przez Polskę fala zatruć tak zwanymi dopalaczami, czyli niezakazanymi substytutami narkotyków, bezprecedensowo nagłośnioną przez media. W reakcji na nią rząd przeprowadził bardzo ostrą akcję przeciwko sklepom z tymi środkami. Zamknięto je i zarekwirowano towar do kontroli. Zapowiedziano przyjęcie ustawy, która dzięki sprytnemu zapisowi o kontroli podejrzanych środków, praktycznie sparaliżuje handel nimi. Może się więc wydawać, że rząd poradził sobie z poważnym problemem i tak zapewne przedstawi to propaganda.

 

Warto jednak zadać pytanie o przyczynę tej fali zatruć. Trzeba pamiętać, że „dopalacze” były obecne na polskim rynku od ponad dwóch lat i o zatruciach nic nie było słychać. Są też obecne w wielu innych krajach europejskich i tam też nic nie ma tego typu problemów. Dlaczego więc zatrucia na taka skalę pojawiły się u nas i to akurat w ciągu ostatnich kilku tygodni? Wiele wskazuje na to, że walnie się do nich przyczyniły poprzednie działania rządu w tej materii. Ten bowiem od samego początku próbował z tymi środkami walczyć. W tym celu już dwa razy w ciągu ostatnich dwóch lat nowelizowano listę substancyj i surowców psychoaktywnych prawem zakazanych. W tych właśnie działaniach można doszukiwać się przyczyny problemu. Po każdej nowelizacji producenci i dystrybutorzy paranarkotyków wprowadzali na miejsce zakazanych środków, nowe, nie znajdujące się jeszcze na liście. Przed pierwszą nowelizacją sprzedawali środki obecne w obrocie handlowym w niektórych krajach już od wielu lat, nieźle przebadane i w miarę bezpieczne. Działały prawa rynku, które eliminowały z obrotu produkty mające zbyt wiele jawnych działań niepożądanych. Po pierwszej zmianie było jeszcze nie najgorzej, bo istniała grupa środków rezerwowych też nieco sprawdzonych i jako tako bezpiecznych. Druga nowelizacja weszła w życie 25 sierpnia br. Do niej producenci i dystrybutorzy nie zdążyli się przygotować, wypuścili więc na rynek środki niesprawdzone i niebezpieczne. Na efekty nie trzeba było długo czekać. Już kilka dni później zaczęły się masowe zatrucia. Nie byłoby tego, gdyby rząd nie podejmował niepotrzebnej i szkodliwej interwencji w rynek.

 

W Polsce przyjęto rozwiązanie niezbyt szczęśliwe i mające opłakane konsekwencje. A mamy w sąsiedztwie dobre wzorce postępowania. Nie tylko w kwestii „dopalaczy”, z którymi najlepiej po prostu nic nie robić, ale także w segmencie klasycznych narkotyków. Chodzi mi o Republikę Czeską i obowiązujące w niej od prawie roku prawo tolerujące posiadanie ściśle określonych niewielkich ilości narkotyków (półtora grama heroiny, gram kokainy i 15 gramów marihuany). Tolerowane jest tez uprawianie na własny użytek do pięciu krzaków konopi indyjskich. Oczywiście handel nadal jest ścigany. Nowe prawo funkcjonuje już dosyć długo, a nie słychać o jakichkolwiek jego negatywnych skutkach. Jest przy tem znacznie normalniejsze i logiczniejsze od niderlandzkiego, które dopuszcza ograniczony handel marihuaną, ale nie dopuszcza uprawy konopi indyjskich. Myślę, że rozwiązaniu czeskiemu należy się bacznie przyglądać i dążyć do wprowadzenia podobnego u nas.

 

Walka z wszystkimi środkami psychoaktywnymi to walka z wiatrakami. Zawsze będą ludzie, którzy będą ich używać. Jeśli nie będą mieli możliwości legalnego ich posiadania, skorzystają z oferty czarnego rynku. Restrykcyjne zakazy sprzyjają interesom struktur mafijnych, które podaż poszukiwanych środków zapewnia. Zamknięcie sklepów z dopalaczami nie zlikwiduje problemu, ale przeniesie go do podziemia. W warunkach wspólnego rynku UE przemyt nie będzie przecież trudny. A młody człowiek, zamiast w sklepie, kupi dopalacz od dilera, u którego będzie mógł kupić również twarde narkotyki. Nie sądzę więc, aby efekt działań rządu można było uznać za sukces.

Urodziłem się w Rybniku 22 kwietnia 1975. Ukończyłem liceum w Wodzisławiu Śląskim (1994), farmację  w Sosnowcu (1999) oraz etnologię w Cieszynie  (2004). Jestem więc farmaceutą i antropologiem kulturowym. Mam wspaniałą rodzinę - żonę i dzieci. Przez lata nieregularnie publikowałem w różnych czasopismach i na rozmaitych stronach internetowych. W ostatnich latach skupiam się na blogowaniu. Mam też na koncie dwie wydane książki- "Religia w Polsce" (2010) oraz "Ludzie i religie w Polsce" (2012). Od kilku lat skupiam się na prowadzeniu blogów i szukam wydawców dla kolejnych książek. O kulturze piszę pod adresem https://svetomir.home.blog/, tu zaś piszę głównie o polityce. 

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (1)

Inne tematy w dziale Polityka