![Cud](http://fotoforum.gazeta.pl/photo/7/rg/ub/bea7/w8mKO4o64zjzeTebfX.jpg)
Już w zeszłym roku recenzowałem, przede wszystkim na swoich blogach, album pieśni patriotycznych „Bo wolność krzyżami się mierzy” podarowany narodowi z okazji Święta Niepodległości przez Świętej Pamięci JE Lecha Aleksandra Kaczyńskiego, ówczesnego Wielkiego Mistrza Orderu Orła Białego, Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej etc., etc., etc. Dzisiaj chciałbym omówić wydawnictwo bardzo do tamtego zbliżone, a mianowicie płytę "Cud nad Wisłą 1920", dołączoną do "Superexpressu" dnia 12 sierpnia bieżącego roku.
Zacznę od repertuaru, który sprawia wrażenie chaotycznego i niefachowo dobranego. Umieszczenie na płycie kilku utworów maryjnych jest, zwłaszcza w kontekście jej tytułu i daty upamiętnianej bitwy, pomysłem doskonałym, ale jego realizacja woła o pomstę do nieba. Po pierwsze dwa spośród czterech utworów tego charakteru to nowoczesne śpiewki o wątpliwej ortodoksji, o których w 1920 roku nikomu się nawet nie śniło. Chodzi o "Czarną Madonnę" i wyjątkowo rozbudowaną, tak zwaną młodzieżową wersję Apelu Jasnogórskiego. Przy obydwu piosenkach zaznaczono, że słowa i melodia są tradycyjne. Nie wiem, czy wynika to z niewiedzy, czy z chęci wprowadzenia odbiorcy w błąd, ale bez najmniejszej wątpliwości, przynajmniej w jednym przypadku jest to przeinaczenie. W dobie internetu bowiem bez większej trudności da się ustalić autorkę słów i muzyki „Czarnej Madonny”, którą jest jasnogórska organistka Alicja Gołaszewska. Autorzy młodzieżowej wersji Apelu Jasnogórskiego w istocie pozostają nieznani, a przynajmniej trudni do ustalenia. Pozostałe dwa spośród zamieszczonych na płycie utwory maryjne nie wzbudzają tego rodzaju kontrowersyj i są tu jak najbardziej na miejscu. Zarówno "Bogurodzica", jak też "Z dawna Polski Tyś Królową" są utworami o ugruntowanej tradycji użycia, nie tylko w kontekście religijnym, ale także patriotycznym. Wydaje mi się jednak, że bardziej odpowiednim byłoby umieszczenie "Bogurodzicy" na początku płyty, gdyż z racji swojej starożytności i pełnionych funkcyj, nadaje się ona wybitnie do roli utworu otwierającego. Po utworach maryjnych następuje seria pieśni i piosenek legionowych i ułańskich w aranżacjach od ckliwie sentymentalnych po jarmarczno-biesiadne. Dobór piosenek jest dosyć przypadkowy. Dużym mankamentem jest brak "Pierwszej Brygady" i "Szarej piechoty". Bez nich płyta nie wywoła u słabo zorientowanego słuchacza jednoznacznie legionowych skojarzeń, które byłyby pożądane w związku zokolicznościami wydanej płyty. Plusem jest natomiast zamieszczenie paru utworów mało znanych co, zważywszy duży nakład płyty, niewątpliwie przyczyni się do poszerzenia kanonu piosenek patriotycznych funkcjonującego w szerokich rzeszach społeczeństwa. Przejście od jednej do drugiej grupy utworów na płycie jest niezbyt zręczne. Po podniosłej "Bogurodzicy" następuje frywolna piosnka "Ułani, ułani", zaaranżowana w jarmarcznym stylu. Zestawienie to tworzy poważny dysonans.
Reasumując, zarówno dobór utworów, jak też ich aranżacja pozostawiają wiele do życzenia, choć nie ma tu takiej wpadki jak osławiona sowiecka "Oka" na płycie prezydenckiej. Tam jednak przynajmniej aranżacje były zrobione na bardzo wysokim poziomie, czego tutaj nijak nie widać. Przejdźmy do wykonania, które było największym atutem zeszłorocznej płyty prezydenckiej. W przypadku płyty z "Superexpressu" tego niestety rzec raczej nie można. Wykonawcy, czyli chór męski "Camerata" z Chodzieży i kilkoro solistów, wywiązali się ze swego zadania poprawnie, ale bez rewelacji. Okładka płyty, a zwłaszcza jej rewers to dzieło wyraźnie niedopracowane. Wspomniałem już o błędach w opisie autorstwa utworów. Dużym mankamentem jest też brak informacji o wykonawcach podkładu instrumentalnego.
Cała płyta jest więc co najwyżej przeciętna, dobrze jednak, że się ukazała, gdyż dzięki swojemu wysokiemu nakładowi, a co za tym idzie szerokiemu zasięgowi, może się przyczynić do znacznego spopularyzowania patriotycznego repertuaru muzycznego w społeczeństwie polskim. Swoją drogą, twórcy płyty zdają się siedzieć okrakiem na palisadzie w kwestii interpretacji Bitwy Warszawskiej. Zarówno okładka, na której awersie widnieją Matka Boska Częstochowska i Józef Piłsudski, jak też zawartość, gdzie utworom maryjnym towarzyszą legionowe, nie rozstrzygają kwestii, czy zwycięstwo zawdzięczamy Marszałkowi, czy Królowej Polski, choć tytuł płyty zdaje się uznawać rolę tego pierwszego za niedecydującą.
Urodziłem się w Rybniku 22 kwietnia 1975. Ukończyłem liceum w Wodzisławiu Śląskim (1994), farmację w Sosnowcu (1999) oraz etnologię w Cieszynie (2004). Jestem więc farmaceutą i antropologiem kulturowym. Mam wspaniałą rodzinę - żonę i dzieci. Przez lata nieregularnie publikowałem w różnych czasopismach i na rozmaitych stronach internetowych. W ostatnich latach skupiam się na blogowaniu. Mam też na koncie dwie wydane książki- "Religia w Polsce" (2010) oraz "Ludzie i religie w Polsce" (2012). Od kilku lat skupiam się na prowadzeniu blogów i szukam wydawców dla kolejnych książek. O kulturze piszę pod adresem https://svetomir.home.blog/, tu zaś piszę głównie o polityce.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura