Miałem po świętach wrócić do komentowania bieżącej polityki, ale zmarł papież i musiałem przygotować kilka tekstów okolicznościowych przeznaczonych do publikacji w innym miejscu. Przy okazji przejrzałem swoje stare teksty na ten temat, Dlatego dziś prezentuję tekst, który napisałem o papieżu Franciszku w kwietniu 2013.
Czego możemy się spodziewać po papieżu Franciszku?
Przed konklawe nosiłem się z zamiarem napisania tekstu o nowym papieżu bezpośrednio po jego wyborze. Przygotowałem sobie materiały o kilku najczęściej wymienianych papabilich, aby zaraz po rozstrzygnięciu, o którym mniemałem, iż nastąpi w czwartek 14 marca, w ciągu doby napisać artykuł i jeszcze w piątek wysłać go do redakcji. Słowa kardynała protodiakona w środowy wieczór były dla mnie zaskoczeniem, podobnie jak dla prawie wszystkich komentatorów na całym świecie. Przyznaję, że usłyszawszy imiona "Georgium Marium", nie skojarzyłem jeszcze, kto został wybrany. Miałem w pamięci łacińskie formy imion co najmniej dwudziestu kandydatów, ale kardynała Bergoglio w tym gronie nie było. W ogóle niewiele się o nim przed tym konklawe mówiło. Co innego w 2005, kiedy to uchodził za jednego z głównych faworytów. Teraz jednak było o nim zupełnie cicho. Arcybiskup Buenos Aires pozostawał u nas, podobnie zresztą jak w całej niemal Europie postacią prawie zupełnie nieznaną. Dlatego bezpośrednio po jego wyborze na Stolicę Piotrową, nie bardzo miałem o czym pisać. Po skończonym konklawe zaczęły napływać liczne informacje, ale głównie dość szczątkowe, a często nawet wzajemnie ze sobą sprzeczne. Dlatego postanowiłem z tekstem o nowym papieżu nieco poczekać. Teraz, gdy od elekcji minął już miesiąc, myślę, że mogę się pokusić o pierwsze analizy.
Już pierwszego wieczoru po wyborze papieża Franciszka na stronach i forach tradycyjnych katolików można było zaobserwować pewien niepokój. Pojawiły się informacje, że w swojej diecezji prześladował tradycyjnych księży, a uwalniające Mszę Trydencką motu proprio „Summorum Pontificum” nie było tam realizowane. Niewiele później inne źródła dementowały tę informację, podając dla odmiany, że msze trydenckie po SP w Buenos Aires pojawiły się w ciągu kilkudziesięciu godzin po ogłoszeniu dokumentu. Potem mogliśmy przeczytać, że ta implementacja co prawda była, ale można ją uznać za fikcyjną. Msze sprawowali podobno księża niechętni tradycji, a wkrótce celebracje wygaszono. Kolejne powody do niepokoju przyniosło pierwsze wystąpienie nowego papieża. W oczy rzucił się przedewszystkiem brak pewnych elementów papieskiego stroju, katolickiego pozdrowienia na wstępie i śpiewu w formule błogosławieństwa. Po kilku dniach pojawiły się plotki o rzekomych słowach „karnawał się skończył”. Co prawda praktycznie wszyscy eksperci są zgodni co do tego, że one nie padły, ale wątpliwości zostały zasiane. Z drugiej strony, pierwsza wypowiedź papieża, że prawdziwa solidarność wobec ubogich musi się opierać przedewszystkiem na modlitwie, zabrzmiała bardzo po katolicku. Interesująca jest też wypowiedź ks. Krystiana Bouchacourta, przełożonego dystryktu Ameryki Południowej Bractwa Kapłańskiego Św. Piusa X o kardynale Bergoglio: „Spotkałem go pięć lub sześć razy i zawsze okazywał mi życzliwość, starając się spełnić moje prośby w ramach właściwego sobie sposobu omijania problemów…”
Tradycyjni katolicy z wielką uwagą zaczęli się przyglądać celebracjom papieskim. Są one znacznie skromniejsze od tych Benedykta XVI, zwłaszcza pod względem strojów, ale zasadniczo poprawne i pobożne. Trochę dziwi brak śpiewów i przyklęknięć, ale to można wytłumaczyć stanem zdrowia Ojca Świętego, który ma wycięty znaczny fragment płuca. Na ołtarzu nadal stoi krzyż i świeczniki, używane są pierwsza i trzecia Modlitwy Eucharystyczne, kazania i inne wypowiedzi są bardzo katolickie. Można w nich dostrzec wyraźną koncentrację na sprawach ubogich, ale też i równie wyraźne podkreślenie, że prawdziwa pomoc tymże musi oprócz wymiaru materialnego zawierać także, a nawet przedewszystkiem wymiar duchowy. Oczywiście media świeckie, a zwłaszcza lewicowe, systematycznie pomijają ten duchowy wymiar papieskiego nauczania starając się je sprowadzić do aspektu charytatywnego.
Nic nie wskazuje na to, aby w dziedzinie liturgii, czy doktryny Ojciec Święty miał zamiar podjąć jakieś znaczące kroki w niepożądanym, niekatolickim kierunku. Pewne powody do niepokoju można mieć natomiast w kwestii jego podejścia do urzędu papieskiego. Papież Franciszek od samego początku mówi o sobie przedwszystkiem jako o biskupie Rzymu, rzadko używając słowa „papież”. Można w tym widzieć pewne samoograniczenie władzy papieskiej i krok w kierunku koncyliaryzmu, czy innej formy kolegializmu. W ten trend wpisuje się konsekwentne używanie w papieskich wypowiedziach prawie wyłącznie języka włoskiego. Ojciec Święty odszedł od tradycji kultywowanej przez swoich bezpośrednich poprzedników, składania wielojęzycznych życzeń wielkanocnych przed błogosławieństwem Urbi et Orbi. Częściej też niż Benedykt XVI sprawuje Msze święte po włosku. Media świeckie spłycają ten problem, sprowadzając go do kwestii nieumiejętności, czy też niechęci do niektórych języków. Nie wydaje się, aby to była prawdziwa przyczyna, wszak papież nie przemawia również w swoim ojczystym języku hiszpańskim, a w tym przypadku przecież nie da się mówić ani o nieumiejętności, ani o niechęci do języka. Koncentracja na włoskim ma raczej przyczyny programowe. Tu chodzi o podkreślenie tego, że papież czuje się przedewszystkiem biskupem Rzymu i tak widzi swą misję. Można się spodziewać również tego, że będzie konsekwentny i znacznie ograniczy podróże zagraniczne. Bez wątpienia będzie pielgrzymował w stopniu znacznie mniejszym niż Jan Paweł II, a zapewne też w znacząco mniejszym, niż Benedykt XVI.
Reasumując, nie należy się spodziewać po obecnym Ojcu Świętym żadnej rewolucji ani w jedną, ani w drugą stronę. Papież Franciszek nie zaakceptuje antykoncepcji, nie zniesie celibatu, nie dopuści kobiet do kapłaństwa, ale też nie upowszechni Mszy trydenckiej i nie rozpędzi na cztery wiatry nieortodoksyjnych duchownych. Będzie natomiast zapewne dyscyplinował duchownych prowadzących życie mocno nieuporządkowane w kwestiach moralnych, a więc walczył z homoseksualizmem i nadużyciami seksualnymi, a także nadużyciami finansowymi w szeregach duchowieństwa. Będzie też się skupiał na pomocy ubogim i wykluczonym, ale z położeniem silnego nacisku na aspekty duchowe. To wszystko nie stanowi zagrożenia dla tożsamości katolickiej, a wręcz przeciwnie, może służyć jej wzmocnieniu. Niebezpieczne natomiast może być ograniczanie globalnego charakteru posługi papieskiej i skupianie się na Rzymie. Trudno powiedzieć, co z tego wyniknie.
Urodziłem się w Rybniku 22 kwietnia 1975. Ukończyłem liceum w Wodzisławiu Śląskim (1994), farmację w Sosnowcu (1999) oraz etnologię w Cieszynie (2004). Jestem więc farmaceutą i antropologiem kulturowym. Mam wspaniałą rodzinę - żonę i dzieci. Przez lata nieregularnie publikowałem w różnych czasopismach i na rozmaitych stronach internetowych. W ostatnich latach skupiam się na blogowaniu. Mam też na koncie dwie wydane książki- "Religia w Polsce" (2010) oraz "Ludzie i religie w Polsce" (2012). Od kilku lat skupiam się na prowadzeniu blogów i szukam wydawców dla kolejnych książek. O kulturze piszę pod adresem https://svetomir.home.blog/, tu zaś piszę głównie o polityce.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo