Korowód
Kruszy się wiatr o sopel lodu.
O przeźroczystość przestrzeń wsparta
kipi jak potop. Brnie korowód,
tam gdzie cumuje szklista arka.
Mrozi spojrzenia biel. A dalej
sarna zamarza krok od świtu.
Opłatek śniegu noc podaje
na biały postaw aksamitu.
Pejzaż z żebrem konia i rzeką
Rzeka chwyta lód w locie.
Chłodna i wyniosła.
Kra ostrzy zęby. Zbrodzień
głosi pochwałę rzemiosła.
Rzeka zastyga w warstwie
farby złuszczonej. Mewa
kładzie się w śniegu. Parska
koń znad siódmego żebra.
Albo tam: właśnie wstali
na drżące nogi. Idą
ku nam: łydki sznurami
spętane, pocięte szybą.
Zesłańcy, pokutniki;
woda w gardeł przeręblach.
Strzygą uszami strzygi,
strzegą ich twarde werble.
Rzeka lutowa gryzie
piach stwardniały na kamień.
Tańczy kruk na jej linie
z cichą wierzbą pod ramię.
Topi się słońce. Ale
zasysa złoto ziemia.
Dusza zamknięta w ciele
w chłód rzeki się zamienia.
Ruski miesiąc
Jak to wszystko podnieść,
umieścić w kolorach?
Przychodzić do zdrowia,
nie odchodzić od zmysłów.
W zadawanych pytaniach
otucha. A wczoraj
jak ruski miesiąc – w pamięci
rzeczy. W ich dotyku.
Inne tematy w dziale Kultura