I teraz, choćby się coś zmieniło – co będzie? Gdy
wahadło wykonało swą pracę i zastygło
w spokojnym zawisie jak pewne sny,
do których ludzie przyznają się niechętnie i ze wstydem.
Pas ziemi między tak – tak, więc niczyjej,
rozdziela obietnice od spełnień i
szarość powtarza się we wszystkim, czego
dosięgnąć zdoła: w łupinach orzechów, dłoniach,
a jeszcze jak mysz drąży tunele w słonecznym sianie,
dowodząc, że to materia taka sama jak ruda
żelaza, księżyca ząb czy znoszone przy okazji chrzcin i styp ubranie.
I w tym wszystkim my, rozcinani z wolna jak koperty
dla zaspokojenia ciekawości, co w cudzym liście, lecz nadal
z ledwo wyczuwalnym tętnem w białych i napiętych
niczym odległość między wyspami przegubach,
co pobrzękują jak skrzydła blaszanych motyli na dachach,
gdy przybija je dym i to, że zbyt łatwo odnajduje się zguba.
Inne tematy w dziale Kultura