strof strof
1596
BLOG

Światła na wietrze i trzy inne wiersze

strof strof Rozmaitości Obserwuj notkę 55

 

Dar lewitacji

Zobacz, czego nie doświadczyłeś.
Nie posiadłeś
daru lewitacji jak Józef z Copertino;
nie unosiły cię
siła ducha,
duch wierszy, poezja sławiąca kobiecość
i czyny bohaterów.
Zobacz, czego nie doświadczyłeś: plaży pełnej piasku i szczęścia,
za którą ciągną się wzgórza; i jeszcze
żeglugi na krze rzeką, wstecz, do źródła; słów mocnych
jak ziemskie przyciąganie.
Zobacz, czego nie doświadczyłeś, choć
tamten głos wciąż odbija się
od skalistego wybrzeża.
W ekstazie. W trwodze. Szykuje miejsce
na to, co nie stało się twoim udziałem.
Jest w tym pewna nadzieja, ale i niepokój.
Pragnienie i lęk. Lecz tego nie zaznałeś również,
choć żyłeś tu jak ryba
w ciężarze oceanu. Miasta przetaczały się
jak odcięte głowy potwora. Wznosiły się wieże
i dym przekraczał granice państwa wyobraźni.
A teraz widzisz.
Zobacz,
czego nie doświadczyłeś.



Stoisz twarzą do składu blach

Stoisz twarzą do składu blach,
Podniesiony
Na wysokość pierwszego piętra (to jedyne
Wywyższenie, jakie cię spotkało).
Pamiętasz datę i smakujesz tę porę roku wytrwale
Jak wino, miłość, książkę w tekturowej oprawie.
Litery odległych budynków nie układają się w zdania,
Są obce jak tragedie dzieciństwa: przestrzelona bramka,
Upadek i śmiech, gdy biegłeś po sadzie na oślep, ubłocony,
Ciężki; niezdarny pocałunek przy bramie
Do ogrodu; ziarno nagiego snu, którego nie widziałeś, ale tak bardzo pragnąłeś
Zobaczyć, by kiełkować wraz z nim. Stoisz przed falą o metalicznym smaku.
Nadeszła ta pora, przewidziałeś ją, wyliczyłeś, opisałeś
Z cierpliwością badacza, nerwem miłośnika gatunku.
Poddajesz się jej, zapominasz.
Jest już w tobie.



Z wnętrza  

Jest dość ciemno i właśnie
dobywamy się z wnętrza, 

przytrzymując za włosy. Cóż za
rażąca nieodpowiedzialność!  

Jednym to wystarcza, ale innym
potrzebne są kilofy

i łomy wyważające
drzwi z dykty cienkiej jak

policzek pergaminu. Proszę
bardzo, w zasadzie nie ma

powodu, by się powstrzymywać.
Jedni tak mówią. Inni milczą.

Czy to możliwe, że wszystko
płynie z jakiegoś wnętrza?

Poukładane po bokach, równo – któż
jeszcze tak dba o porządek;  

i to życie rzekomo dla nikogo. 
Ulice są dymne, w sam raz

na ćwiczenia straży pożarnej.
Żółty wrzesień rozcina surowy miecz

o dwunastu stopniach uzależnienia;
powietrze rysuje plastry szkła, patrzy  

na dym skapujący z warg kominów i zakaz
handlu po dwudziestej pierwszej. 

Oto puszka pepsi, bohater wieczoru! Zimna
od grudniowego światła w lodówce

i bardziej promienna niż
uśmiechające się kędzierzawe dziecko. 

Potem, kiedy nasycimy dłonie
zimnem, niech przyjdzie gorączka

(czy i ona przychodzi
z wnętrza ziemi?).  

Skrzynka pocztowa czerwieni się
od ofrankowanych wzruszeń, jednak

pisk opon przeważa szalę
i ostrze powietrza opada z brzękiem,  

wstydząc się swej niedawnej łaskawości,
swojego oka, a raczej

jego mokrego, ciepłego wnętrza,  
które dało nam tyle pustki.



Światła na wietrze


Nie widziałem tego, dopiero
on pokazał mi
zakrzywionym palcem: spójrz,
kołyszą się światła
i mogą to być
porzucone żaglówki lub
oczy wilka. Wiedzieliśmy, ja i on,
że tak nie jest, a raczej  
że nie może być; że wszystkie
żaglówki w tej chwili
mają swoich właścicieli,
a wilki są nazbyt przerażone
w swoim statecznym nieistnieniu.
Mimo to chcieliśmy wierzyć, że jest coś
najzwyczajniej w świecie
nierzeczywistego i że my
możemy to dostrzec,
zatrzymać wśród zielonych gałęzi, 
a potem pokonać
jednym łopotem skrzydeł,  
które uwierają
od samego patrzenia.  

strof
O mnie strof

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (55)

Inne tematy w dziale Rozmaitości