Zdarzyło się, żem na salony wślizgnął się ukradkiem...

Wszystkie sytuacje opisane w poniższym tekście zostały przez autora zmyślone; również podmiot liryczny nie jest w żadnym calu z nim tożsamy, jeśli nie liczyć łkania i westchnień: „co za czasy”.
Jeżeli zaś idzie o te ostatnie, to stosowne hasło brzmi: Tylko bohaterowie są prawdziwi.


 

Zdarzyło się, żem na salony wślizgnął się ukradkiem.
Przyjaciel dawny dawno mówił mi: tam znajdziesz miłość swą!
Więc marynarkę włóż, przygotuj fajną gadkę,
i nie bierz jeńców, chociaż samemu mów „pardon”.

Los się uśmiechnął do mnie na balu u Laenii,
tuż przy sałatce z krabów siedziała blondi cud,
lecz kiedym myślał już, że życie się odmieni,
szybko się pokazało, że ja nie czytam nut.

Kłamstwo ma krótkie nogi, wiadomo nie od dzisiaj,
więc jakże prawdomówna ta ruda musi być!
Lecz gdym już jak jedwabny szal u jej ramion zwisał,
wyszło, że w kasie pustki i nie mam z czego żyć.

Bren zrobił raz przyjęcie, niech smuci się, kto nie był,
z głośniczka leciał jazzik i Bogart stał wśród zdjęć.
Lecz kiedym jakiejś damie za bardzo był pochlebił,
gospodarz w dół mnie spuścił z piętra z numerem pięć.

Celeste z Intuicją raz urządziły raucik,
Senekę przeczytałem i ściągi wziąłem trzy.
Lecz zakrzyczeli mnie wysportowani skauci,
a potem bez dyskusji wskazano mi na drzwi.

Dziwiłem się, bo przecież dyskusja to rzecz ważna,
tak uczą wszystkie szkoły, więc co tu szaty drzeć.
– Ech, co za czasy – łkałem, wpatrzony w tłumek grażdan –
na sztandar piękne myśli dziś daje byle cieć.

Pół miasta u Navigo bawiło się na party,
wawele kurzył Wawel, a Publicysta shag.
I już w ogródku byłem, gotów odsłonić karty,
gdy jakiś Blondyn porwał tę piękność, niech to szlag!

Biesiada u Andera toczyła się spokojnie,
na stole miąs był wybór i drink oriental grey.
I wszystko wskazywało, że spędzę czas upojnie,
i wszystko wskazywało, wszystko z wyjątkiem niej.

Zdarzyło się, żem na salony wślizgnął się ukradkiem,
bo mówił jeden kumpel stary: tam spełni się twój sen!
Lecz wyśmiał Marks i Spencer mój pysk golony gładko,
a na dobicie w radiu puścili I'm your man.