Doremifasol Doremifasol
399
BLOG

Rynek pracy w Polsce był, jest i będzie słaby. Statystyki bezrobocia tego nie zmienią.

Doremifasol Doremifasol Gospodarka Obserwuj notkę 11
Pomimo statystycznie niskiego bezrobocia i rzekomego braku pracowników na rynku, tak naprawdę w Polsce nadal mamy słaby rynek pracy. Za chwilę połowa narodu będzie pracować za minimalną, a większość za niewiele więcej. Nadal powszechne są umowy śmieciowe czy staże z urzędów pracy. Poza dużymi miastami w zasadzie nie ma żadnych ofert pracy i na tak zwanej prowincji nadal trzeba często mieć znajomości aby gdziekolwiek się załapać.

Polacy nie doczekali się dobrobytu na rynku pracy choć była na to duża szansa ze względu na słabą demografię. Plusem niżu demograficznego i masowej emigracji po 2004 roku miało właśnie być lepsze traktowanie tych co w starzejącej się Polsce zostali. Niestety polscy pracodawcy bez problemów znaleźli siłę roboczą poza Polską i za pozwoleniem rządu zalali Polskę imigrantami z Ukrainy a potem z krajów trzeciego świata. Pozycja negocjacyjna polskiego pracownika tak naprawdę nie jest dużo lepsza niż 10 lat temu. Ofert pracy w Polsce nie ma zbyt dużo na rynku. Wielu pracodawców nawet nie musi otwierać rekrutacji bo mają cały stos CV wysyłanych przez ludzi na skrzynkę mailową w ciemno. Płace w Polsce to ciągle temat tabu i ogłoszenia o pracę ich nie zawierają. Jedyną okazją na podwyżkę jest tylko zmiana pracy bo często wręcz ludzie się boją upomnieć o swoje, gdyż po takiej rozmowie można być już nieformalnie na wylocie. Za upomnienie o podwyżkę w wielu firmach się podpada i często po jakimś czasie zamiast podwyżki otrzymuje się wypowiedzenie lub umowa na czas określony nie zostanie przedłużona. Wracając do umów na czas określony, to nadal nagminną praktyką jest trzymanie w niepewności pracowników tymczasowych czy na okresie próbnym do ostatniego dnia umowy. Oczywiście tylko naiwny wierzy do samego końca skoro nikt się nie odzywa, ale przecież sporo ludzi podpisuje takie umowy cyklicznie na zleceniu. Pracodawcy w Polsce nie mają jednak skrupułów. Alternatywa na rynku jest w postaci imigrantów. Polski biznesmen będzie kombinował ze sprowadzeniem do Polski ludzi z drugiego końca świata niż da 2 złote podwyżki na godzinę aby zachęcić lokalnych mieszkańców do zmiany pracy czy aktywności zawodowej. Nie rozmawiamy tutaj o specjalistach, których nie da się zastąpić, tylko przeciętnych Polakach pracujących na szeregowych stanowiskach w fabrykach, magazynach czy korporacjach.

image

Polacy uwierzyli w propagandę, że imigranci ratują rynek pracy niczym strażacy gaszący jakiś pożar. Tylko po pierwsze ofert pracy w Polsce nie ma dużo i wskazują to twarde statystyki unijne. Po drugie to nie jesteśmy Niemcami czy Wielką Brytanią, Polacy nie zajmują stanowisk inżynierskich czy menedżerskich w firmach, nie pracują na wysokich szczeblach bo takich po prostu nie ma. Jesteśmy montownią Europy a nie centrum innowacyjności. To co produkuje się w Polsce to proste komponenty a nie nowoczesne technologie. Kto więc porównuje Polskę do jednego z tych krajów zachodnich niech się ugryzie w język. Polacy zapieprzają na równi z imigrantami na tych samych stanowiskach i mają takie same śmieciowe umowy. W Polsce przydałoby się i to bardzo zamknąć rynek pracy dla obcokrajowców spoza Unii Europejskiej na jakieś 3-4 lata, tak aby pozycja polskiego pracownika była chociaż na takim poziomie jak czeskiego w Czechach.

imageW Unii Europejskiej mamy jeden z najsłabszych rynków pracy. Wskaźnik wolnych miejsc pracy jest w Polsce od zawsze jednym z niższych w UE. Nigdy nie było wielkiego boomu ofertowego w Polsce. Ten cały rynek pracownika wymyśliły media chyba tylko po to odwieść część Polaków od myśli o emigracji. Ta paplanina dziennikarzyn jak to dobrze w Polsce zaczęła się około 2015 roku. Może i faktycznie w niektórych dużych miastach się poprawiło, ale poza tym w skali całego kraju wielkiej poprawy nie ma. Więc nie mówcie o żadnym rynku pracownika w skali całego kraju. Przeciętny Polak dalej zmaga się z mobbingiem i wyzyskiem w Januszexie czy tego chcecie czy nie. Dlatego taka partia jak PiS ma duże poparcie bo dla tych ludzi to pierwsza formacja, która zrobiła cokolwiek na korzyść polskiej klasy robotniczej i nie były to spektakularne rzeczy. W zasadzie to głównie jedna ustawa o minimalnej stawce godzinowej na umowach zlecenie i nagle byt kilku milionów ludzi się poprawił. Nie zrozumie tego ten co z pracy za 5 zł/h musiał się utrzymać albo co gorsza swoją rodzinę. Nawet teraz jak jest ogromna inflacja to ludziom ze śmieciówek i tak żyje się relatywnie lepiej. I co najlepsze wbrew wielu ekonomistów to bezrobocie gwałtownie nie wzrosło, a Niemcy czy Francuzi nie zwinęli swoich montowni.

image

Rząd PiS jednak z jednej strony zrobi jedną małą dobrą rzecz a z drugiej wiele złych i poważnych błędów. Wpuszczanie tak wielkiej ilości imigrantów do Polski zahamowało poprawę warunków pracy w Polsce. Polacy przez lata byli przyduszeni wysokim bezrobociem i powinniśmy my w granicach rozsądku ekonomicznego tak samo przydusić pracodawców. Mogły nadejść czasy, że to szeregowy pracownik mógł powiedzieć, że praca to nie łaska i jak nie tutaj to ma 10 innych miejsc gdzie może zacząć od jutra. Takiej sytuacji jednak w Polsce nie ma. Rekrutacje zajmują zazwyczaj miesiące i jedynie w dużych miastach można gdzieś szybko zatrudnić się przez tymczasowe agencje pracy na śmieciówce. Nadal o wiele łatwiej znaleźć pracę za granicą niż w Polsce z perspektywy mieszkańca prowincji. Na lokalnym rynku pracy w Polsce powiatowej można szukać i szukać miesiącami a czasem minie i rok. No i tutaj ratunkiem mogłyby być duże miasta, ale pracodawcy w dużych miastach mają już imigrantów. Nikt więc nie pomoże bezrobotnemu mieszkańcowi jakiegoś miasteczka na Podlasiu z przeprowadzką do Warszawy czy Krakowa. Życie w dużych polskich miastach jest mega drogie więc taka opcja w ogóle się nie opłaca. Słoikami zresztą są niemal tylko studenci i to zazwyczaj z klasy średniej, którym dużo pomagają rodzice. Dla biednych Polaków szans na poprawę życia w Polsce niemal nie ma. Wielu musi pierw wyjechać na rok czy dwa na Zachód i odłożyć sporą sumę w Euro, aby mieć na start w dużym polskim mieście. Tylko zazwyczaj nikt tego nie robi bo to się zwyczajnie nie opłaca. Lepiej wyjechać i zostać już tam na Zachodzie.

image

Rośnie nam rzesza pracujących za minimalną krajową. Przybywa takich nawet w tych dużych miastach. Jak słaby poziom życia musi mieć mieszkaniec Warszawy pracujący za 3600 brutto? Nawet lepiej sobie tego nie wyobrażać. Po nowym roku takich ludzi będzie jeszcze więcej, a przy tak małej liczbie ofert pracy nie będzie od tego ucieczki. Jak ktoś dzisiaj zarabia 4200 brutto to magicznie od 1 stycznia 2024 nie dostanie 600 złotych podwyżki, czyli tyle co minimalna. Jak więc się będzie pracować tym wszystkim co jednak się narobią, a pensje będą mieli taką jak cieć w ochronie? To będzie wielki cios dla części Polaków tym bardziej, że studentka nie płacącą żadnych podatków tą pensję 4200 będzie mieć na rękę w każdej pracy. Popadamy więc ze skrajności w skrajność. Kiedyś studenci byli wyzyskiwani za parę złotych na godzinę, że nawet na jedno piwo w pubie brakło. Teraz student będzie zarabiał więcej niż specjaliści z wieloletnim doświadczeniem. Już nie tylko robotnicy fabryczni czują presję ze strony imigrantów, ale coraz częściej jednak w pracach biurowych są kandydaci z zagranicy. Dla zachodnich korporacji w Polsce to bez różnicy czy będzie Polak czy Ukrainiec albo Hindus. I tak standardem jest komunikacja w języku angielskim. Nie ma więc mowy, że dotknie to tylko roboli na linii montażowej. Z czegoś ten brak ofert pracy i równanie do minimalnej się bierze. Minimalna wzrosła bo tak wysoka jest inflacja. To nie jest jakiś wielki prezent od rządu PiS, a raczej konieczność aby stłumić powszechne niezadowolenie.

image

Podsumowując to sytuacja wygląda następująco. Około 3,6 miliona ludzi zarabiających minimalną krajową już za kilka miesięcy. Jeden z najniższych odsetek etatów w UE. Jedna z najwyższych inflacji w UE. Najwięcej sprowadzanych imigrantów do pracy w całej Europie, w zasadzie poza skalą. Gwałtownie rosnące ceny nieruchomości w czasie gdy w krajach zachodnich są nawet spadki. Czołówka europejska pod względem czasu spędzonego w pracy (typowy Polak musi mieć nadgodziny żeby zarobić). Niska kultura pracy i brak szacunku do pracowników ze strony pracodawców, kierownictwa czy HR-owców. Ogłoszenia o pracę kotami w worku bez podawanych wynagrodzeń. Słaby socjal dla bezrobotnych w przypadku utraty pracy. Mimo to i tak wielu wam powie, że przecież to jest rynek pracownika.




Doremifasol
O mnie Doremifasol

Nic o nas bez nas!

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (11)

Inne tematy w dziale Gospodarka