Wczoraj pielęgniarskie działaczki zajęły galerię sejmową. Czekam, aż dołączy do nich Ewelina Flinta, redaktorzy „Krytyki Politycznej” i Ewa Kopacz.
Działaczki Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych zostały na noc w gmachu sejmu, ponieważ nie chcą być zatrudniane na kontraktach, a tylko na umowę o pracę. To rozwiązanie ma ratować finanse służby zdrowia – jak zwykle rząd łapie się rozwiązań doraźnych, zamiast obniżać koszty pracy, by zatrudnianie na umowę o pracę zaczęło się wreszcie opłacać.
Nie wnikając w meritum sporu, warto zauważyć, że pielęgniarki powieliły schemat sprzed 3,5 roku, kiedy to okupowały Kancelarię Prezesa Rady Ministrów, pod którą utworzyły „białe miasteczko”. Przychylność mediów, polityków i części artystów, jaką zostały obdarzone działaczki związkowe, było potwierdzeniem, że tak protestować można, a każdy, kto chciałby zrobić z tym porządek, zostanie okrzyknięty faszystą.
Dlatego wczorajsze zajęcie galerii przez pielęgniarki mnie nie dziwi – jest tylko logiczną konsekwencją „białego miasteczka” sprzed kilku lat. Działaczki będą mogły teraz nawet zejść na salę plenarną, zagłuszać przemówienia i zaglądać do gabinetów posłów. A gdy Stefan Niesiołowski zacznie odbierać im głos, te wyspecjalizowane w tego typu przypadkach będą wiedziały, jaką terapię zastosować.
Czekam jeszcze na dostawę wody i kanapek od Ewy Kopacz i Hanny Gronkiewicz-Waltz, piosenkę Eweliny Flinty i „Kurier Białego Sejmu” drukowany przez Krytykę Polityczną. Obawiam się, że jednak się nie doczekam. Kopacz jest po drugiej stronie barykady, HGW od poprzedniego wielkiego protestu pielęgniarek zdążyła brutalnie zlikwidować KDT, a Ewelina Flinta... kto to jest Ewelina Flinta?
Cała nadzieja w redakcji „Krytyki Politycznej”, która prócz swych publikacji może pielęgniarkom przynieść jakieś smakołyki z Nowego Wspaniałego Światu. Nic nie sprawia takiej przyjemności, jak legalna rewolucja.
Inne tematy w dziale Polityka