Statystyki nie kłamią. Od 1999 o ponad 300% wzrosła liczba przestępstw popełnionych przez obywateli wobec Policjantów z art. 222 i 226 kk (znieważenie i naruszania nietykalności cielesnej).
http://statystyka.policja.pl/st/kodeks-karny/przestepstwa-przeciwko-10/63530,Naruszenie-nietykalnosci-cielesnej-funkcjonariusza-art-222.html
file:///C:/Documents%20and%20Settings/domowy/Moje%20dokumenty/Zniewazenie-funkcjonariusza-art-226.pdf
gdy w tym samym okresie ilość innych przestępstw typu kradzieże, bójki czy włamania spadła blisko 3-trzykrotnie.
file:///C:/Documents%20and%20Settings/domowy/Moje%20dokumenty/przestepstwa_-_17x7.pdf
Jak to możliwe, żeby Polacy 3 razy mniej kradli, bili i włamywali się - i w tym samym momencie 3 razy częściej obrażali i naruszali (bili?) nietykalności cielesną Policjantów?. Przecież to się mówiąc kolokwialnie nie chce trzymać kupy – bo albo społeczeństwo się cywilizuje, albo degeneruje.
A może jest tak, że z obywatelami jest wszystko w porządku?. I to Policjanci stali się takimi „delikacikami” i „mimozami”, że byle co traktują jako obrazę swojej godności albo „pobicie” i od razu lecą z tym do sądu?. Być może do Policji zamiast "facetów z cohones" zatrudnia się obecnie „wydelikacone panienki”, bardziej nadające się d seminarium duchownego niż do pracy na ulicy?. To byłoby wówczas jakieś wytłumaczenie, bo wiadomo, ze „mimozy” wszystko jest w stanie obrazić i byle jakikolwiek kontakt fizyczny w postaci szarpnięcia za rękaw mogą uznać za warte zatrudnienia prokuratora oraz sprawy sądowej naruszenie nietykalności cielesnej.
To byłoby jakieś wytłumaczenie, gdyby nie „buźki” Policjantów. Bo ich fizjonomie en mass raczej nijak nie przypominają „panienek z seminarium” i „mimoz”. Czyli jedynym logicznym wytłumaczeniem wydaje się być, że w Policjantach zaszła w ciągu ostatnich 18 lat przemiana duchowa i po prostu wzrosła ich wrażliwość i delikatność.
Bo na pewno zawiadamianie prokuratury i ciągnięcie obywateli do sądu nie może to być spowodowane faktem, że od kilku lat sądy bardzo chętnie po uznaniu obywatela w winnym zarzucanego czynu (co ma miejsce praktycznie zawsze) zasądzają na rzecz Policjantów nawiązki pieniężne za rzekomą obrazę ich godności i jak Policjant zaciągnie obywatela do sądu z art. 222 kk albo 226 kk, to ma praktycznie 100% pewności, że jeszcze coś na tym zarobi. Nie można posądzać Policjantów o tak niskie pobudki. Tym bardziej, że wedle tego co Policja mówi do Policji trafiają „najlepsi z najlepszych”.
Więc wniosek jest oczywisty – choć fizjonomie Policjantów raczej na to nie wskazują, w głębi są to istoty o wielkiej wrażliwości i delikatności, która w ciągu ostatnich 18 lat zgodnie ze statystykami wzrosła średnio o ok. 300%. A „zraniony w uczuciach” Policjant coraz częściej szuka zadośćuczynienia w sądzie. A sądy są wrażliwe na traumę Policjantów i aby tę traumę choć częściowo wynagrodzić każą obywatelom płacić Policjantom odszkodowania.
Przełomowym rokiem w traktowaniu przez państwo polskie zranienia i traumy Policjantów, powstałej w wyniku kontaktu z obywatelem był rok 2015. Wówczas to Sąd Najwyższy wydał wyrok ( sygn akt. Sk 70/13), ze Policjant nie potrzebuje świadków na popełnienie przez obywatela na jego osobie przestępstwa. I ze w zupełności do skazania obywatela wystarczy relacja Policjanta nie poparta żadnymi dowodami.
file:///D:/policja/Sprawa%20SK%2070_13%20WYROK.htm
Inne tematy w dziale Społeczeństwo