Według najbardziej delikatnych obliczeń każda osoba w Polsce (wliczając w to dzieci) zapłaci średnio ok. 20 zł miesięcznie więcej za wywóz śmieci, czyli ok 240 zł/rok. Ponieważ osób w Polsce mieszka ok. 37 mln po pomnożeniu mamy, 8,88 mld zł rocznie. Czy prawie 9 mld, wyjętych z kieszeni Polaków rocznie to jest dużo? To sprawa jest względna. Np. jak Donald Tusk podwyższał vat z 22 na 23% to kosztowało to Polaków ok. 5 mld zł. Czyli podwyżka śmieci to można powiedzieć „Donald Tusk x 2”.
No to chyba dużo. Ale jak porównać to z kosztem programu 500+ (ok. 42 mld zł) to to już wydaje się nie tak dużo, choć mimo wszystko sporo, bo ponad 20%.
Ale najgorszą cechą tej podwyżki opłat za śmieci jest fakt, ze posiada ona cechy podatku pogłównego. I bogacz mieszkający w rezydencji za 10 mln zł i emeryt z emeryturą 1200 zł, mieszkający wtym samym mieście na 20 m2 w budynku komunalnym z toaletą na korytarzu zapłaci za śmieci tyle samo więcej. Czyli dokładnie tak jak podwyżka vat Tuska, podwyżka śmieci najdotkliwiej uderzy w ludzi najbiedniejszych. Bo co to jest dla milionera 20 zł więcej za śmieci?
Ale gdyby rząd wprowadził podatek katastralny ze zmienną stawką w zależności od wartości nieruchomości ( np. 0,1% do wartości 500 tys. zł, 03% 500 1 mln, 05% powyżej 1 mln.), to bogacz w rezydencji za 10 mln by zapłacił Państwu 50000 podatku rocznie, a emeryt, mieszkający na 20 m2 w mieszkaniu komunalnym 0 zł. Z wpływów od bogatych można by finansować ulgi dla biedniejszych. A tak, jeśli i bogaty i biedny zapłaci tyle samo, to faktycznym efektem podwyżki śmieci będzie, że to całe społeczeństwo zapłaci „podatek katastralny” za bogatych, dokładnie tak jak stało się, gdy D. Tusk podwyższył vat. Też wtedy najwięcej dostali „po kieszeni” ludzie najbiedniejsi.
Pytanie dlaczego rząd się tak spieszy ze ściągnięciem tych 9 mld zł od ludzi?. Skoro można było ochronić gospodarstwa domowe przed podwyżkami za prąd, to dlaczego nie można w przypadku śmieci. Faktem jest, że wprowadzenie podatku katastralnego wiąże się i ze sporządzeniem ogólnopolskiego rejestru nieruchomości i ich wyceną. To duży koszt, szacowany na min. 2 mld zł. Potem będą coroczne koszty poboru, szacowane na min. 150 mln zł. No i jest potrzebny na to czas, - ale chyba w rok takiemu sprawnemu Państwu, jakim się staje pod rządami PiS Polska udałoby się to wykonać. I jakie zyski już po roku!.
W samej Warszawie i okolicach jest pewnie ze 200 tys. mieszkań i domów wartych ponad 1 milion. A to przy stawce 0,5% jest minimum miliard wpływów z podatku rocznie. A gdzie reszta Polski?. I chyba najważniejsze – ten podatek by był „sprawiedliwy społecznie”, bo nie zapłaciłby go emeryt z 1200 zł emerytury, mieszkający na 20 m2 w lokalu komunalnym z toaletą na korytarzu, tylko ci, z którymi życie się lepiej obeszło.
Inne tematy w dziale Gospodarka