"W piątek wieczorem napastnik usłyszał zarzuty usiłowania czynnej napaści na prezydenta, za które grozi mu do 5 lat więzienia. Jak informuje prokuratura, mężczyzna nie przyznał się do winy. Złożył wyjaśnienia, z których wynika, że chciał jedynie zaprezentować prezydentowi materiały dotyczące walki z aborcją.
Na pytanie w tym okienku FB "o czym teraz myślisz?" trudno mi odpowiedzieć. Bo czasem i doświadczonemu prawnikowi trudno w głowie poukładać puzzle.
W przerwie między spotkaniami z Klientami rzucam okiem na wiadomości w necie. Zadyma na wiecu pana Prezydenta Komorowskiego w Toruniu. Skoro to w moim mieście zadyma, to czytam: z raportu BOR wynika jasno, znaczy się czarno na białym - zamach na pana Prezydenta. I relacja: gość leci w kierunku Głowy Państwa, w jednej ręce reklamówka z koszulką organizacji broniącej życia, w drugiej - ulotka tejże organizacji.
Wróciłem do domu. Po 17 telefon: czy podejmę się obrony gościa, który napadł był na pana Prezydenta, bo go ułapili i ze skóry rękoma policyjno-prokuratorskimi obdzierają. Decyzje podejmuję szybko - tak. Pół godziny później dzwoni żona tegoż ułapionego i prosi mnie, abym podjął się obrony jej męża. Mówię - tak. Dzwonię do Prokuratury, przedstawiam się i mówię, że żona ułapionego chce, abym wystąpił w roli obrońcy jej męża. Pani Prokurator na to, że właśnie go przesłuchuje i przesłuchiwany nie chce obrońcy. Poczułem się sprowokowany, bo nie bardzo ufałem oświadczeniu pani Prokurator. Zaprzęgam i pół godziny później jestem pod bramą do Prokuratury. Wychodzi strażnik, przedstawiam się, podaję wizytówkę. Wraca po chwili i przekazuje, że pani Prokurator przesłuchuje ułapionego i mam nie przeszkadzać.
Nowatorskie to dla mnie zachowanie, czekam zatem jak azor pod furtką, co dla przechodniów dziwacznie się jakoś musiało wydawać. W tym czasie podszedłem do dziennikarzy, którzy już tłumnie ze sprzętem z wozów bojowych wylegli i dzielę się refleksjami na temat mojego warowania pod bramką. Minut kilka później woła mnie strażnik zaprasza na korytarz. Mam czekać. Stoję, czekam, rozmawiam ze zmęczonymi sprzątaczkami.
Indianie przetłumaczyliby pewnie słowo "adwokat", wyjaśniając, ze znaczy to: "ten, który cierpliwie czeka".
21.30 poruszenie na korytarzu. Wychodzi ułapiony i wita się ze mną. Przedstawiam się, mówię, ze jego żona mnie tu przysłała, wyjmuję pełnomocnictwo. Ułapiony z wyglądu wyluzowany mówi, że dziękuje, ale on obrońcy nie potrzebuje, bo wszystko jest w porządku. Więc ja, najwyraźniej zaskoczony, że gotów jestem bronić go za darmochę, rękę mi uścisnął i ze spokojem podziękował.
No wolny człowiek jest, myślę sobie, sam wie, co dla niego dobrze.
Wsiadam do auta, dzwonię do jego żony i mówię, jak się sprawy mają. Żona z głosu zatroskana, ale nie komentuje decyzji męża.
Pół godziny później dzwoni i mówi, że mąż wrócił już do domu. Ja do swojego też wróciłem, ale całkiem nie rozumiejąc nic z tego, w czym uczestniczyłem.
Z jazgotu mediów zrozumiałem, że to wilkołak jakiś, bandzior ten ułapiony (funkcjonariusz z nietypowym układem gwiazdek a pagonach opowiadał w telewizorni, jak to chłop notowany na Policji za szereg makabrycznych czynów - nie powiedział tylko, czy za jakiś został prawomocnie skazany).
Biorąc pod uwagę, że zarzut mógł być oparty na art. 134 lub 135 kk, to zagrożenie karą jest bardzo wysokie. Po blisko 4 godzinach przesłuchania w Prokuraturze chłop rozmawia ze mną zrelaksowany i odprężony, słyszę: "wszystko w porządku, nie potrzebuję obrońcy" i zaraz potem wraca do domu.
A media jak oszołomione stale puszczają relacje z "zamachu na Prezydenta" w Toruniu, ciągle podkreślając, że zamachujący się miał akcesoria prolaif (ortodoksi wybaczą pisownię). A kto mógł mieć ulotki o treściach przeciwaborcyjnych? No toż chyba tylko jakiś zaprzysięgły pisior i radiomaryjny oszołom. W Toruniu to przecież tylko takie elementy chodzą.
A w Onecie cytują wypowiedź pana Prezydenta: "Za dużo jest w naszym kraju budowanego klimatu nienawiści, pogardy, lekceważenia, obrażania - ocenił. Komorowski ostrzegł też przed "falą nienawiści" zalewającą kraj".
Co ma widz kilka godzin przed ciszą wyborczą z tego zrozumieć? Pewnie wielu zrozumiało, że uchowaj Boże i wszyscy święci głosować na takich zamachujących się na Głowę Państwa pisiorów, z panem Dudą Posłem na czele!
A może to ja po prostu miałem tylko strasznie ciężki tydzień i zamiast siedzieć w domu i wiadomości do nocy oglądać, wycieram korytarze w toruńskiej Prokuraturze?