Czeskie piwo jest podstawowym pretekstem moich spotkań z Piotrem. Porządny to facet a ponadto z odzysku. Z odzysku oznacza, że w kwietniu 2010 roku zmieniło się (o 180 stopni) jego postrzeganie rzeczywistości politycznej. O ile do tego momentu ja uchodziłem w środowisku za jastrzębia o tyle teraz jestem - w stosunku do niego - łagodnym gołąbkiem.
No ale skoro się spożywa to i rozmawia. O czym? To oczywiste, o wynikach wyborów a głównie o wyborcach, którzy sprokurowali takie a nie inne wyniki. Rzecz głównie dotyczyła wyborów w Warszawie. Stanowisko mojego kolegi jest nadzwyczaj pryncypialne: "kretyni, tłumoki, komuna w kolejnym pokoleniu, cwaniaki, kombinatorzy, złodzieje, durnie, lenie ...". Dlaczegóż tak? Bo wygrał i to ze znaczącą przewagą pan Rafał T.
Jednym słowem, kolega uznał, że Warszawa jest siedliskiem zła. Zła dotychczas niezaoranego i nie potraktowanego glebogryzarką oraz politycznym i prawnym napalmem. Zła, które z niewiadomych powodów co rusz podnosi łeb szkodząc Polsce.
W poprzedniej notce napisałem (na podstawie sondaży - wyników Exit Pool) że w Warszawie głosowało około 50% uprawnionych. Okazało się, że mobilizacja jednak była większa - nie tylko w stolicy. Myliłem się. Wybory szefów miast okazały się być ważniejsze niż dotychczas. Obawiam się, że główną przyczyną tego wzmożenia (skądinąd pożądanego) nie było głosowanie "za" ale "przeciw". Szczególnie to widać w Warszawie.
Nie zamierzam zajmować się samym Kandydatem bo nie o niego mi chodzi. Interesują mnie motywy tych, którzy głosowali "przeciw" Kandydatowi.
Oczywiście, jakaś część i to pewnie znacząca zagłosowała na pana Rafała T. z czystej "szlachetnej" niechęci do Kandydata. Być może do niechęci doszły obawy o swój los (a właściwie interes) w przyszłości pod rządami Kandydata. Ale czy ci wszyscy popierający pana Rafała T. byli całkowicie przekonani, że to IDEALNY kandydat? Wątpię ...
Popatrzmy: w Warszawie ponoć jest 20 tys. urzędników miejskich. To zapewne dawało panu T. około 100 tys. głosów obawiających się o swój los. Na te 100 tys. składają się głosy samych zainteresowanych, rodzin i tzw. przyjaciół rodzin. Z drugiej strony, poszkodowanych przez złodziejską reprywatyzację jest około 40 tys. A to powinno dać 200 tys. głosów przy analogicznym założeniu: rodzina i przyjaciele rodziny. Czyli tzw. baza przemawiała na korzyść Kandydata. A jak się skończyło?
Pan Rafał T. uzyskał 505 187 głosów a Kandydat 254 324 głosy - circa połowę mniej. To coś znaczy ...
Pewnie nigdy się nie dowiemy (z badań) jakie były rzeczywiste powody porażki Kandydata. Pisząc o powodach mam na myśli powody niegłosowania na Kandydata: "dlaczego nie głosowałeś na Kandydata?" Zapewne jakaś część głosujących poparła pana Rafała T. bezwarunkowo ale - jak sądzę - było też sporo (ile?) głosów oddanych na pana T. jako wynik sprzeciwu wobec Kandydata w myśl zasady: to już lepiej głosować na pana T.
Było wiadomo - Kandydatowi również - że nie startuje w wyborach z poziomu zero: mam na myśli poziom niechęci potencjalnych wyborców. Z tego powodu kampania Kandydata aż prosiła się o rozróżnienie przekazu do zwolenników od przekazu do przeciwników i niezdecydowanych. Tymczasem obserwowałem jednolity komunikat Kandydata płynący do wszystkich i nie był to komunikat miły dla niechętnych i niezdecydowanych. Zawierał bowiem prawie wyłącznie przekaz adresowany do zwolenników. I to tych twardych. Dodatkowo, ten przekaz wzmacniany i rozsiewany był przez wspierającą Kandydata TVP INFO.
W komunikacji, szczególnie tej wyborczej, to nadawca komunikatu jest odpowiedzialny za zapewnienie, że odbiorcy komunikatu właściwie zrozumieją przekaz. Tutaj ten obowiązek został zrzucony na wyborców. Mało kto ma ochotę zastanawiać się, co autor chciał powiedzieć - jakie miał intencje. Wystarczyło jedno słowo lub zdanie - nawet te zrozumiane opatrznie.
Od dawna wiadomo, że głosujący to są wyborcy specjalnej troski i potrzebują indywidualnego (w ramach grup interesów) podejścia. Trzeba różnicować przekaz a tego nie da się zrobić na konwencjach i wiecach. Czasami lepiej też mniej powiedzieć niż zbyt dużo.
Wyniki wyborów a przede wszystkim przebieg kampanii w miastach to lekcja, którą muszą kandydaci ZP w przyszłych wyborach odrobić z całą starannością. Inaczej Warszawa wejdzie w nowe tysiąclecie z prezydentem z PO odzianym w tęczowe ciuszki.
Jestem świadomy, że nie wystarczy dużo wiedzieć, aby być mądrym człowiekiem . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Tu bywam: https://twitter.com/starywrocek
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka