Świat się kończy? Nie, proszę Państwa, muszę docenić kunszt pana Przewodniczącego.
Tak, to było dobre wystąpienie. Proszę sobie wyobrazić, że podczas całej przemowy pan Przewodniczący Grzegorz Schetyna ani razu nie wypowiedział (odczytał) słowa "PIS". Nie było "państwa pisowskiego" ani takiegoż reżimu. Okazało się, że można i że pan Schetyna dał radę. To taka "dobra zmiana" w wersji opozycyjnej. Jak długo potrwa? Nie wiem, pewnie do następnej publicznej wypowiedzi szefa PO.
I właściwie mógłbym na tym zakończyć notkę. Oczywiście, już pojawiły się komentarze, że w wypowiedzi pana Schetyny nie znalazło się nic wartego głębszej uwagi. Nic, co znacząco i w sensie pozytywnym byłoby atrakcyjne dla społeczeństwa - w tym dla mnie.
Pan Schetyna skoncentrował się (i słusznie) na zbliżających się wyborach samorządowych. Nikt nie ma wątpliwości, że to swoista ostatnia szansa na przetrwanie PO na rynku politycznym. Ba, widać po przemówieniu Schetyny, że on również ma tego świadomość. Dlatego gdybym był wyborcą (takim niezłomnym, wręcz z tytanu) PO niewątpliwie odczułbym ulgę. Ulgę, że kierownictwo partii dostrzega znaczenie najbliższej batalii, tj. wyborów, i że próbuje znaleźć propozycję (i to totalną!) dla ludzi, którzy nie darzą miłością Prawa i Sprawiedliwości.
No i jak wierny lud proplatformiany miałby bronić takiej tezy i takich celów i zamierzeń? No nie da się...
Można się czepiać sensowności tych pomysłów ale to drobiazg. Najważniejsza jest nadzieja zwolenników PO a pan Grzegorz wlał w ich serca sporą dawkę adrenaliny.
Co i jak będzie nie wiem. Na razie mamy "opozycję totalną". Dzisiaj dołączyła "propozycja totalna". Ale już w przyszłym roku dowiemy się, czy najważniejsza nie będzie jednak "klapa totalna" Platformy Obywatelskiej.
Póki co wyborcy PO mogą mieć nadzieję, że bój to nie będzie ostatni. A wszystko to, bo pan Schetyna kocha Platformę Obywatelską.
Komentarze
Pokaż komentarze (40)