Dzisiaj mamy fantastyczny dzień dla blogera. Tyle zdarzeń, tyle tematów, tyle pisania. I o sądach by się chciało i o paliwach, pardon, drogach.
Wybieram ten drugi temat. Z prostego powodu: nie mam samochodu, więc mogę się wypowiedzieć nie będąc pod zarzutem konfliktu interesów.
Pierwsza uwaga: generalna
Nie odkryję ani Ameryki ani Zgorzelca jeśli napiszę, że drogi są potrzebne. Nie odkryję Giewontu jeżeli napiszę, że zacofanie w tej dziedzinie jest ogromne. Nie odkryję Warty jeżeli napiszę, że budowa dróg wymaga: a-strategii, b-planu, c-pieniędzy. Oczywista oczywistość. No i stosownych przepisów.
Tak na marginesie, przyzwyczailiśmy się do tego, że prawo tworzy rząd a Sejm i Senat łaskawie bierze to na klatę. Tu mi się przypomina takie stare powiedzenie:
Nie jest ważne, kto podpisuje. Ważne jest kto dyktuje!
Czasami zdarza się tak, że jest jak być powinno: Parlament przygotowuje prawo a Rząd wykonuje zapisy ustaw. Niestety, ta droga (z różnych przyczyn) obarczona jest słabościami, o czym przekonał się pan poseł Sasin ze swoją ustawą metropolitalną dotyczącą Warszawy i okolic. Teraz mamy do czynienia z poselskim projektem ustawy o Funduszu Dróg Samorządowych. Idea szczytna, wykonanie jak zwykle w przypadku posłów. Do bani. Ale zanim to uzasadnię, muszę jeszcze zwrócić Państwa uwagę na sam proces stanowienia prawa, bez odniesienia do konkretnej dziedziny życia, którą owe zmiany prawa obejmują. Przypominam, że projekty poselskie nie są narażone na długotrwały i nieco skomplikowany proces przygotowywania i oceny projektów ustaw, wymagający przeprowadzania stosownych analiz. Te analizy w końcowym wyniku często nie spełniają wymagań, które też nie nadążają za rozwojem poszczególnych dziedzin i obszarów życia. Być może kiedyś napiszę o tym bardziej szczegółowo. Zainteresowanych mogę odesłać na stronę internetową Rządowego Centrum Legislacji (RCL) – tam znajdą Państwo opis procesu i opis wymaganych analiz.
Pomysły poselskie lub quasi-poselskie (przemycane przez rząd do parlamentu poprzez grupę zaprzyjaźnionych posłów) nie są obarczone tymi wymogami. A szkoda. Być może projekty byłyby lepiej przygotowane i lepiej zrozumiane przez Autorów owych projektów legislacyjnych.
Druga uwaga – uzasadnienie projektu
Jak już napisałem cel jest szczytny. I nie wymaga owijania w różnego rodzaju bawełny: od kosztów wypadków po zwykłą sprawiedliwość: korzystasz? zużywasz? płać za to!
No to przyjrzyjmy się „lukom” propozycji poselskiej.
- Środki na fundusz mają pochodzić z opłaty paliwowej: czyli za benzynę, ropę i gaz. I tu pierwszy problem: przecież rząd intensywnie stara się o elektryfikację samochodów. Czy użytkownicy takich pojazdów nie będą uiszczać? Mimo, że takie pojazdy korzystają z dróg i je zużywają. Ktoś powie, daleka droga przed nami. Ja się zatem pytam: a trolejbusy w Lublinie? Przecież zasilane są prądem! Co z nimi?
- Posłowie argumentują, że lepsze drogi to mniej wypadków. Ciekawe, poszperałem co nieco. I oto efekt. Komenda Główna Policji publikuje statystyki dotyczące wypadków. Oto fragment za rok 2016:
Z zestawienia wynika jednoznacznie, że przyczyny wypadków leżące po stronie stanu infrastruktury to nie jest dominujący czynnik – najważniejsze są przyczyny leżące po stronie kierujących a nie po stronie asfaltu. Oczywiście, to nie jest takie proste, ten łańcuch przyczynowo-skutkowy nie jest do końca taki oczywisty i jednoznaczny.
- Posłowie twierdzą: chcesz mniej wydawać na naprawy to płać na infrastrukturę. Hola, a co z firmami ubezpieczeniowymi? Przecież one też skorzystają na lepszych drogach, bo TEŻ będą mniej płacić za naprawy. Czyż nie? Jaki będzie ich udział w tym szczytnym zamierzeniu? O tym ani słowa…
- Inne źródła finansowania: jeżeli nie uda się zahamować spadku populacji i biorąc pod uwagę starzenie się społeczeństwa to spadnie liczba kierowców – użytkowników samochodów. Spadnie zużycie paliwa więc zmniejszą się dochody Funduszu. Oczywiście tak nie musi być, ale może. Co wówczas? Skąd zasilanie? Ceny paliwa mogą nagle wzrosnąć niezależnie od starań rządu i bardzo wielu użytkowników dróg może zaprzestać korzystania i opłacania. A umowy będą podpisane….
Jak napisałem w poprzedniej notce, nie mam czasu ani ochoty czytać całości projektu ustawy. Nie chce mi się rozbierać tego projektu na czynniki elementarne – nie płacą mi za to. To robota posłów. Ale to, czego wysłuchałem dzisiaj w ramach transmisji z Sejmu wystarczy mi, żeby ze spokojem serca i rozumu stwierdzić, że uczciwiej byłoby powiedzieć społeczeństwu, że:
„ze względu na inne projekty, bez dodatkowego i bezpośredniego udziału społeczeństwa w finansowaniu budowy dróg, nie będzie możliwe zrealizowanie ambitnych planów rozwojowych dotyczących biedniejszych obszarów Polski”
Po co kombinować jak koń sołtysa pod górkę…
Mam nadzieję, że w dalszych pracach projekt zostanie jednak przemyślany i że zostaną przeprowadzone analizy (ryzyka też!) związane z funkcjonowaniem Funduszu. Tak, by za 2 lata nie trzeba było na gwałt nowelizować przepisów. Tak jak np. z Kodeksem Handlowym i zakładaniem spółek przez Internet. Bo nikt nie chciał zawczasu przewidzieć, że oszukiwać będą.
Czego Państwu, Użytkownikom pojazdów i dróg szczerze życzę!
Tekst pierwotnie opublikowany w MTI
Jestem świadomy, że nie wystarczy dużo wiedzieć, aby być mądrym człowiekiem . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Tu bywam: https://twitter.com/starywrocek
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Gospodarka