Notka nieco dłuższa niż zazwyczaj ale zagadnienie tego wymaga. Tym bardziej, że dzisiaj karierę zrobi słowo „opcja”. Trudne słowo …
Przekop Mierzei i inne „ekscesy” PIS
Baltic Pipe? A po kiego grzyba, gaz z Rosji dobrze się pali…
CPK? A po co, lotnisko w Berlinie jest …
Tunel w Świnoujściu? Oj, ale piniendzy nie ma i nie będzie …
Reparacje wojenne? Przecież tak nie można, NRD się obrazi ...
Przekop? To się nie zwróci …
Jedno i to samo: lament, narzekanie i malkontenctwo.
Jak by nie patrzeć, słowo dotrzymane – Mierzeja przekopana. Wbrew wielu w Polsce i poza Polską. Natychmiast podniecenie się wzmogło i to bez udziału środków medycznych:
No tak, środki publiczne mają leżeć w banku i pachnieć, by po wyborach PO mogła być zadowolona. Zapamiętajmy frazę: "Szkoda, że z publicznych". Do przekopu wrócimy a na razie zajmijmy się czymś innym
Trudne słowo: „Opcja”
Finansiści i specjaliści zajmujący się zarządzaniem ryzykiem znają to pojęcie. Podobnie przedsiębiorcy działający na rynkach międzynarodowych powinni wiedzieć o co chodzi. Ale ponieważ nie wszyscy znajdujemy się w takich okolicznościach pozwolą Państwo, że pokrótce opowiem o co chodzi. Opowiem bardzo ogólnie tak, by łatwo było zrozumieć to zjawisko.
Wyobraź sobie Szanowny Czytelniku, że jesteś przedsiębiorcą i w swojej działalności wykorzystujesz materiały (podzespoły, surowce) pochodzące z zagranicy płacąc np. w dolarach amerykańskich lub w innej walucie. Musisz zatem mieć te dolary żeby zaopatrzyć się w niezbędne środki finansowe. O ile zapłatę za swoje produkty uzyskujesz w dolarach to nie masz problemu. Ale jeżeli za złotówki to te dolary (lub inną walutę) musisz kupić.
Wyobraź sobie zatem Czytelniku, że za pół roku będziesz musiał zapłacić za dostawę (z zagranicy) powiedzmy … 1000 USD. Kwota nie jest duża ale dzięki temu łatwiej zrozumiemy o co chodzi. Realnie rzecz rozgrywa się na poziomach setek tysięcy lub milionów USD (dolarów).
No dobrze, za pół roku będziesz potrzebował 1000 USD. Jeżeli już je masz: no problem – pod warunkiem, że nie wydasz ich wcześniej. Jeżeli nie masz lub wydasz, będziesz musiał kupić – prędzej lub później. A przyszłości nie znamy.
Jeżeli kupisz teraz, powiedzmy przy aktualnym kursie 4,70, to zapłacisz 4700 pln. Ale może się okazać, że za pół roku kurs USD wyniesie 4,20 i wówczas będziesz spokojny ale ze świadomością, ze przepłaciłeś 500 zł.
A jeżeli nie masz teraz wolnej gotówki i boisz się, że za pół roku kurs może wzrosnąć do poziomu 5,00 pln za 1 USD? Będziesz musiał wówczas zapłacić 5000 pln – więcej niż dzisiaj. Może 300 zł to nie jest dużo, ale jeżeli operujesz kwotą 1 mln USD to ta różnica robi się spora.
Uwaga, masz możliwość pozwalającą Ci ograniczyć ryzyko walutowe (ryzyko kursu waluty). To „OPCJA”.
Idziesz do banku i (za obopólną zgodą) wykupujesz opcję na zakup – w terminie do 6 miesięcy – 1000 USD po cenie …no właśnie, po jakiej?
Po takiej jaką uzgodnisz z bankiem. Bank ma swoich speców i ocenia jak może się zmienić kurs USD. Bank ocenia, za jaką kwotę może „sprzedać” Ci opcję zakupu 1000 USD po kursie np. 4,50 pln. Załóżmy, że zapłacisz za to (od razu) 200 zł. Niewiele, bo bank sądzi że kurs spadnie nie przekroczy 4,50 pln za 1 USD. Gdybyś chciał kupić jeszcze taniej musiałbyś zapłacić za opcję więcej, np. 500 zł.
I co się może wydarzyć?
Pamiętaj, opcja polega na tym, że NIE MUSISZ jej wykorzystywać. Zapłaciłeś za to.
Jeżeli za pół roku kurs USD wzroście do 5,00 pln to bank MUSI Ci sprzedać 1000 USD w cenie opcji (np. 4,50 za 1 USD). O ile zechcesz kupić. Twoja korzyść to 5000 – 4500 – 200 = 300 zł zaoszczędzone. Niewiele, ale na przykład przy 2 mln USD …. (oczywiście, zapłacisz za opcję znacznie więcej ale i zaoszczędzisz sporo).
Jeżeli zaś za pół roku kurs USD spadnie do np. 4,20 to nie wykorzystasz opcji tylko kupisz dolary po kursie 4,20 i zapłacisz 4200 pln. Plus oczywiście opłacone już 200 zł za umowę opcji. W sumie wydasz 4,400 pln zamiast 4700 pln przy kursie dzisiejszym.
A jeżeli kurs za pół roku będzie identyczny jak dzisiaj – 4,70? Wydasz 200 zł i w ten sposób ograniczyć swoją potencjalną stratę: stracisz 200 zł zachowując spokój.
Tak to mniej więcej działa.
Przekop Mierzei jako inwestycja
Pewien użytkownik Twittera, przedstawiający się jako dentysta (pardon, lekarz stomatolog) zamieścił taki oto konstruktywny i rzeczowy wpis:
Ale to nie jedyny ekspert. Poczytajmy takiego znanego i lubianego:
Rzeczony ekspert powołał się na „prawdziwych ekspertów”, którzy obliczyli (oszacowali), że przekop zwróci się za 1000 lat. Równie dobrze mogli oszacować, że nigdy się nie zwróci – tak jak zrobili to inni eksperci:
Proszę zwrócić uwagę: „Inwestycja nie ma sensu ekonomicznego”.
I dodali, że:
Mało tego, jakiś intelektualista podał na TT, że tymczasem spokojnie i stale kursują barki (pod polską banderą!) na trasie Elbląg – Kaliningrad i nie potrzebują do tego przekopu Mierzei. „Zapomniał” tylko dopisać, że na tej trasie nie trzeba przepływać Cieśniny Pilawskiej. Ów intelektualista nie raczył również sprawdzić, kto jest armatorem owych barek. Bo to, że pływają pod polską banderą nie ma znaczenia. Liberia nie jest przecież właścicielem setek (jeśli nie tysięcy) statków, które pływają pod jej banderą.
Czas na kluczowe pytania
Powyższym ekspertyzom można wierzyć (ufać) lub nie. Ocenom krytycznym można wierzyć lub nie. Ale spróbujmy się zastanowić nad problemem.
Krytycy podnoszą, że sam przekop niczego nie zmienia poza kajakami i jachtami na Zalewie Wiślanym. I że trzeba pogłębić tor wodny (jakieś 600 mln zł) oraz zainwestować w port w Elblągu – 60 do 100 mln zł. I dopiero wówczas „inwestycja” będzie skończona.
A ja się pytam: gdyby najpierw pogłębiono tor i zainwestowano w port to byłoby korzystniej? Statki by mogły wpływać (bez problemu) do portu przez Cieśninę Pilawską? Jaki armator zdecydował by się prowadzić taki biznes? Kto zainwestowałby w infrastrukturę dla jachtów (i turystów) których by – de facto - nie było na Zalewie?
- Co jest kluczowe (fundamentalne) z punktu widzenia całości działań (strategii dla regionu): przekop czy sam port?
- Co daje perspektywę (podstawę do planowania) uruchomienia biznesu morskiego w tym rejonie, przekop czy port?
To wykonanie przekopu stanowi warunek sine qua non rozpoczęcia konkretnych inwestycji samorządowych i prywatnych. Portowych i około portowych. Infrastrukturalnych i społecznych. Nie odwrotnie.
Że należało już zrobić wszystko? A dlaczego za czasów PO nie robiono nic (poza pomnikiem łopaty)?
Postawmy sobie też pytanie: czy przekop Mierzei w ogóle powinien się zwrócić (komu, w jakiej formie i w jakim zakresie)?
Bo przecież korzyści finansowe (wynik ekonomiczny) nie muszą mieć charakteru bezpośredniego. A korzyściom finansowym mogą towarzyszyć inne – na przykład o charakterze społecznym. Również politycznym na arenie międzynarodowej.
I jeszcze jedno pytanie (kluczowe): czy sam przekop Mierzei w ogóle można traktować jako inwestycję?
Bo jeżeli nie, to szacowanie (i oczekiwanie) rozsądnej stopy zwrotu (i okresu zwrotu) z przekopu mija się z celem. Państwo zrobiło przekop dając samorządowi i przedsiębiorcom (również prywatnym) możliwość rozwijania działalności na tym terenie. Bez przekopu nie ma o czym nawet marzyć. Wiadomo dlaczego.
Przekop jako opcja
Czas wrócić do opcji.
Nie każdy jest finansistą (biznesmenem) i nie każdy zna i posługuje się opcjami walutowymi. Ale KAŻDY z nas „nabywał" jakieś opcje. Na przykład, absolwent szkoły podstawowej wybierając szkołę średnią „nabywa” (kupuje) opcję na przyszły zawód. Jeżeli chce być w przyszłości prawnikiem albo lekarzem będzie się starał wybrać tzw. dobre liceum. Wiadomo, że droga do tych zawodów nie wiedzie przez szkoły zawodowe. Oczywiście, za taki wybór będzie musiał zapłacić w formie czasu poświęconego na naukę – sama szkoła nic nie da. Często też ten koszt będzie miał wymiar stricte finansowy w postaci czesnego w szkole prywatnej. Ale to też nie gwarantuje, że ów absolwent rzeczywiście zostanie w przyszłości adwokatem lub otolaryngologiem – w międzyczasie mogą się zmienić zainteresowania i / lub okoliczności uniemożliwiające kontynuowanie wymarzonej edukacji. To jest tylko możliwość … która nie musi zostać wykorzystana w przyszłości.
Wielu uczniów nie wie, co chce robić w przyszłości stąd szukają nauki w klasach ogólnych – bez nacisku na określone przedmioty. To też jest opcja pozwalająca na odłożenie wyborów na przyszły czas. Inni z kolei chcą mieć „fach w ręku” zatem wybiorą szkoły zawodowe.
Ale opcje dotyczą nie tylko edukacji ale i zamieszkania, podróży i wypoczynku, miejsca pracy, czy też życia społecznego. Za każdy taki wybór trzeba zapłacić – niekoniecznie tylko finansowo ale i/lub zaangażowaniem, poświęceniami, wyrzeczeniami. Często mówimy o inwestowaniu w siebie ale nie rozważamy jaka będzie stopa zwrotu z tej inwestycji i jaki będzie okres zwrotu. Nie da się wszystkiego policzyć i oszacować.
NIE WSZYSTKO TRZEBA (I MOŻNA) TRAKTOWAĆ JAKO INWESTYCJĘ, KTÓRA MUSI SIĘ ZWRÓCIĆ.
I to w określonym (najlepiej krótkim) czasie.
Państwo zrobiło przekop dając samorządowi i przedsiębiorcom (również prywatnym) przede wszystkim OPCJĘ rozwijania działalności na tym terenie. Przy czym nie jest to opcja finansowa, jest to „opcja rzeczowa” - ang. real option. Przekop to opcja rzeczowa, bo daje samorządom, przedsiębiorcom, mieszkańcom ale i państwu możliwość podejmowania teraz i w przyszłości różnych decyzji dotyczących tego terenu – w tym konkretnych decyzji inwestycyjnych. Co ważne, opcja ta została już opłacona przez państwo. Oczywiście z podatków – na statystycznego obywatela Polski wypada około 54 zł.
Przekop powinien być rozważany przede wszystkim jako opcja rzeczowa (potencjał) a nie jako inwestycja sensu stricte – o określonej stopie zwrotu i okresie zwrotu. To do samorządów, przedsiębiorców i mieszkańców tych rejonów będzie zależeć zakres i stopień wykorzystania infrastruktury w postaci istniejącego przekopu. I tę infrastrukturę będzie można wykorzystywać poprzez przyszłe (już planowane i jeszcze nie planowane) inwestycje. A potencjalne korzyści (różnorakie, nie tylko czysto finansowe) nie mają ustalonej górnej granicy. Nikt nie zna przyszłości ...
To dokładnie tak jak z nabyciem gruntu: to jest tylko opcja na inwestycję. Chyba, że grunt nabywamy w ramach spekulacji - z zamiarem zyskownej odsprzedaży.
Na marginesie, pełen wątpliwości samorząd Elbląga podpisał już umowę o współpracy z jednym z duńskich portów - Vordingborg. Po co? Przecież to bez sensu …
Przy okazji: rozumiem samorządowców z Elbląga, którzy nie chcą oddać portu we władanie skarbu państwa. Może się boją, że najbliższe wybory wygra PO i wówczas z portu nici.
Jeżeli popatrzymy na CPK to też mamy do czynienia z opcją rzeczową: ze stworzeniem możliwości do podejmowania w przyszłości różnych decyzji inwestycyjnych: państwowych i prywatnych.
Przygotowanie Raportu dot. reparacji wojennych daje Polsce również opcję podejmowania różnych decyzji na arenie międzynarodowej - tu Niemcy znajdują się teraz w impasie.
By the way, w Warszawie budowana jest kładka (nad Wisłą) rowerowo-piesza. Czy ktoś wie, kiedy ta kładka się zwróci, komu i z jaką stopą zwrotu? Jakoś politycy i sympatycy PO milczą w tej sprawie. Milczą przezornie …
Inwestowanie w Platformę Obywatelską
No i dotarliśmy do tytułowego zagadnienia.
W latach 2006-2023 Platforma Obywatelska uzyskała i uzyska (jako partia polityczna) około 400 mln pln subwencji należnych partiom politycznym, które dostały się do parlamentu. Kwota ta pochodzi z oficjalnych komunikatów Państwowej Komisji Wyborczej i nie podlega zaskarżeniu w komentarzach pod moją notką. Proszę sobie sprawdzić o ile ktoś nie wierzy.
Kwota ta stanowi 1/5 wydatków poniesionych na przekop Mierzei. I to też nie jest mało, bądźmy szczerzy.
Subwencje to są środki budżetowe czyli publiczne. A skoro tak, to może należałoby rozważyć, jaki zwrot z inwestycji w PO uzyskało państwo polskie. I tu mam pytanie do ekspertów PO: Ile wynosi (lub wyniesie) np. ROI (Return On Investment) z zainwestowania publicznych pieniędzy w intelekt Platformy Obywatelskiej?
Ktoś odpowie?
To może chociaż dowiemy się. Ile wynosi okres zwrotu – Payback Period – z inwestycji w PO?
Ktoś odpowie?
Proszę zauważyć, że celowo pominąłem środki finansowe (publiczne) przeznaczone na wynagrodzenia i diety parlamentarzystów PO. Gdybyśmy wszystko podsumowali to mogłoby się okazać, że jest to kwota większa niż wartość przekopu. A tymczasem przekop jest i działa (i jest nadzieja, że będzie działał) a gdzie są efekty „pracy” parlamentarzystów PO to ja nie wiem.
Mam do Prawa i Sprawiedliwości bardzo dużo zastrzeżeń. Przeraża mnie chaos w niektórych działaniach polityków ZP i częste podejmowanie decyzji bez poważniejszej refleksji. Ale akurat przekop, CPK i inne przytoczone na początku "ekscesy" dobrze świadczą o myśleniu PIS o Polsce. Jest wola, jest jakaś myśl i są działania - to są niezbędne składniki strategii dla Polski.
Jestem świadomy, że nie wystarczy dużo wiedzieć, aby być mądrym człowiekiem . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Tu bywam: https://twitter.com/starywrocek
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka