Pewien słynny Kandydat na Urząd, pan Hołownia, pochwalił się na Twitterze, że jego „lont jest krótki”. To chyba pierwszy w historii polityki polityk, facet, który szczerze i bez ogródek poinformował społeczeństwo o posiadaniu krótkiego lonta. Szacunek, ja bym się nie odważył … Wiadomo, że w oczach facetów każda osobiście złowiona ryba rośnie (wydłuża się) z upływem czasu i opowieści a co dopiero lont. Własny lont.
Lont jak lont, może być krótki, może być długi jak kiełbasa byłego pana prezydenta. Ważne ale nie decydujące. Istotna jest bowiem – idąc wybuchowym tropem – ilość i jakość dynamitu, który „stoi za” lontem. Cóż, historia pokazała, że dynamit pana Hołowni w dość krótkim czasie stracił na sile rażenia.
Na pocieszenie pana byłego Kandydata mam to, że adresaci, a raczej adresatki owego wyznania – tzw. strajk kobiet – ma lont jeszcze krótszy. I nie mam na myśli tego, co wszyscy mamy na myśli myśląc o loncie pana Hołowni. Problem towarzystwa spod znaku strajku jest taki, że nie dość iż lont króciutki to i zamiast tradycyjnego, poczciwego dynamitu semtex z turbodopalaczami sobie przyczepiły. Napisałem semtex? Powinno być „głupex”.
Lont króciutki więc i spieprzać trzeba będzie żwawo. Niemniej żadna prędkość, nawet poddźwiękowa, nie uchroni konstruktorek przed skutkami własnego, wielkiego „pierdut” jakie roi się w głowach owego towarzystwa. Próbuję bowiem zastosować się do podstawowego prawa obywatelskiego, że każdy ma prawo protestować. Proszę bardzo protestować. W dowolnej sprawie. Ale apelowałbym jednak o jakieś minimum pomyślunku bo nie jest dobrze, gdy czyny za nic mają jakąkolwiek myśl i wyobrażenie.
Jest mi obojętne, czy pani L. - i jej „pretorianki i pretorianie” + 90 innych płci dowolnie zdefiniowanych - chodzi do kościoła w niedzielę. Jest mi obojętne, z kim śpi i co spożywa. Jest mi obojętne, jakie ma plany na życie. Jej sprawa. Do momentu, kiedy wchodzi na teren dla mnie święty. Na teren świątyń i kościołów. Ale nie po to by szukać ukojenia, porady czy pomocy. Wchodzi po to, by lżyć, profanować i bezpodstawnie oskarżać.
Oskarżanie Kościoła Katolickiego o orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego jest czystą głupotą – żeby to stwierdzić wystarczy wiedzieć jaka jest historia tego orzeczenia. Natomiast próba walki z katolicyzmem (szerzej: chrześcijaństwem) to już wygląda na samobójstwo.
Pani L. ma ponoć 41 lat a więc kilkadziesiąt lat przed sobą. A kilkadziesiąt lat to wystarczający okres, by bezmyślność pani L. i jej towarzyszek przyniosły skutek. Ale nie ten, jakiego pani L. będzie się spodziewać mając 75 lat. A nawet wcześniej. Żadna rewolucja nie przyniosła dobrych skutków. Wszystkie kończyły się krwawo. Nie od rzeczy powiada się, że rewolucje zjadają własne dzieci. I tak zapewne będzie z panią L. i jej koleżankami. Jeszcze o tym nie wiedzą, bo nie chciało im się uważać na lekcjach historii.
Pewna udzielająca się na TT polityczka poskarżyła się właśnie na świat słowami, że oto kiedyś „barbaria przejęła Rzym i wprowadziła chrześcijaństwo”. Żeby człowiek mógł się rozwijać powinien przynajmniej wiedzieć, że nie wie. Rzeczona nie wie nawet tego. Jakiś dialog? Ale z kim? O czym?
Zresztą, one dialogu nie chcą; to jest wojna a celem (oprócz władzi, znaczy władzy) jest „wyj…..ć” religię, wiarę i Kościół w kosmos. I tu pojawia się problem, którego ani pani L. ani jej … nie są w stanie podjąć intelektualnie.
Każde działanie ma swoje skutki. Skutki te mogą być natychmiastowe lub odłożone w czasie. Odłożone na przykład do czasu, kiedy pani L. będzie już – po prostu - stara a jej „atrakcyjność ideowo-polityczno-społeczno-gospodarcza” będzie ledwie minionym sennym majakiem. I wówczas może okazać się, że jej wychowankowie, jej zwolennicy – którzy dzisiaj mają po 16 … 20 lat - mają totalnie gdzieś jej zaprzeszłe tzw. „zasługi dla wolności” i potraktują ją tak, jak uznają za stosowne dla własnych interesów. No mercy …
W interesie pani L. i jej przybocznych a także umizgujących się do niej polityków opozycji pod wodzami pana Borysa powinno być ... wzmacnianie Kościoła Katolickiego. Im więcej ludzi wierzących, im więcej ludzi przestrzegających Dekalog tym mniejsza konkurencja dla pani L. i tym mniejsze prawdopodobieństwo, że znajdzie się jakiś osobnik, który uwierzy, że jest ponad wszystko i zechce boleśnie i brutalnie udowodnić pani L., że jej 3 minuty i 50 sekund minęły bezpowrotnie.
Gdybym był na jej miejscu wolałbym, żeby wokół mnie byli ludzie dobrzy, uczciwi, pomocni, życzliwi. Nie kierujący się egoizmem - własnym interesem. Nie szukający pomsty i rewanżu. Kierujący się nie chwilą a trwałymi wartościami. Jeżeli pani L. liczy – a zapewne liczy - na takie postawy w swoim aktualnym otoczeniu to jest w błędzie. W ogromnym błędzie.
Może bowiem zdarzyć się tak, że pani L. znajdzie się kiedyś w trudnej sytuacji i trafi na człowieka, który jej potrzeby skwituje cytując ją: „wyp….j!”. Może zdarzyć się tak, że przejrzy i będzie chciała (nie wykluczam tego) pomocy duchowej a wówczas będzie musiała się umawiać z kapłanem z wyprzedzeniem 2 miesięcy. Może nie mieć tyle czasu.
Wypuszczanie i podjudzanie bojówek składających się ze smarkaczy na kościoły i pomniki jest niczym innym jak podpalaniem lontu. Wyjątkowo krótkiego, krótszego nawet niż lont pana Hołowni. A to jest niebezpieczne przede wszystkim dla pani L. (i jej towarzyszek) bo nie zdoła uciec a kiedyś trzeba będzie złożyć bilans ze swojego życia. Przeszłość ją dopadnie, nie mam wątpliwości.
Cóż, dorosła jest…
Jestem świadomy, że nie wystarczy dużo wiedzieć, aby być mądrym człowiekiem . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Tu bywam: https://twitter.com/starywrocek
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo