STARY WROCEK STARY WROCEK
3295
BLOG

Dlaczego przedsiębiorstwa upadają?

STARY WROCEK STARY WROCEK Ekonomia Obserwuj temat Obserwuj notkę 146
KAŻDA FIRMA POTRZEBUJE CZASU, ABY UPAŚĆ
E. I. ALTMAN


Kim jest Edward Altman?

Edward Altman jest obecnie emerytowanym profesorem  finansów  na New York University's Stern School of Business. Jako pierwszy zaproponował (1968 rok) model przewidywania upadłości, oparty na liniowej wielowymiarowej funkcji dyskryminacyjnej, wyrażonej przy pomocy zagregowanego wskaźnika: Z-score. Od razu uprzedzam: nie uwzględniał koronawirusa. E. Altman jest uznaną sławą w tej dziedzinie (upadłości) ale nie był pierwszym naukowcem zajmującym się metodami analiz zagrożenia upadłością. Pionierem był W.H. Beaver, który w artykule zatytułowanym “Financial Ratios as Predictors of Failure”, opublikowanym w 1966 roku w czasopiśmie „Journal of Accounting Research”, wskazał na kilka wskaźników, które według jego badań, miały największą zdolność predykcji upadłości. Podaję, bo gdyby ktoś chciał prześledzić rozwój metod przewidywania upadłości ...

Zapomniałbym, niektórzy biegli rewidenci w swoich raportach z badania sprawozdań finansowych wykorzystują metody dyskryminacyjne do oceny możliwości kontynuowania działalności przez spółki. Moim skromnym zdaniem, już w sprawozdaniach zarządów powinny znajdować się (bez łaski) informacje na temat wskaźnika Z-score; oczywiście dostosowanego do polskich warunków - obowiązujących zasad rachunkowości.

Warto dodać, że w 2015 roku dr Altman otrzymał tytuł doktora honoris causa SGH.

To tyle tytułem wprowadzenia ...

Teoretycznie odpowiedź na tytułowe pytanie jest prosta: przedsiębiorstwa upadają, bo nie mają środków finansowych (forsy, kasy, szmalu, gotówki - lub ich ekwiwalentów) na kontynuację działalności.  No tak, ale brak pieniędzy to już jest skutek (czegoś) a nie pierwotna przyczyna. Pomijając niezgodne z prawem i/lub celowe działania, fazę braku szmalu (i często upadłość) zwykle poprzedza jakiś rodzaj (forma) kryzysu. Przy czym, dla różnych firm, z różnych branż, o różnej wielkości pojęcie "kryzys" będzie znaczyło coś innego. I inne (różne) też będą PRZYCZYNY owych kryzysów w firmach. Liczne statystyki (polskie i zagraniczne) wskazują na dość duży portfel przyczyn (zdarzeń, okoliczności) pierwotnych zamieniających prosperujące podmioty w dogorywające firmy. Ale zanim o statystykach muszę opowiedzieć Państwu krótką historię z mojego życia zawodowego.

Ileś lat temu, jeszcze za czasów PO, trafiłem do sporego przedsiębiorstwa. Sporego, bo zatrudniającego blisko 10 tysięcy pracowników. Jako „nowy człowiek od ryzyka biznesowego” - a nie było do owej chwili takiej funkcji w tej firmie - postanowiłem spotkać się na początek ze wszystkimi dyrektorami – szefami poszczególnych jednostek organizacyjnych. Raz, żeby się przedstawić a dwa, żeby poznać ich stosunek do problematyki zarządzania ryzykiem. Z jednym z dyrektorów rozmowa przebiegła mniej więcej tak:


ja: Chciałbym panie dyrektorze porozmawiać o ryzyku na jakie narażona jest działalność kierowanego przez pana Biura…

dyrektor: Ale nie ma o czym rozmawiać…

ja: Jak to?

dyrektor: U mnie nie ma ryzyka. Wszystko jest, proszę pana, pod kontrolą. Gdyby nie było pod kontrolą, znaczyłoby to, że nie nadaję się na to stanowisko…

ja: Ale przecież nie wszystko od pana zależy, są pana podwładni i ich odpowiedzialności …

dyrektor: Ich dotyczy to samo. Jeżeli nie mają pod kontrolą swoich zadań i pracowników to znaczyłoby, że nie nadają się na swoje stanowiska …

Koniec dialogu. Nic nie zmyśliłem, tak było ...

To nie była wówczas sytuacja wyjątkowa, szczególna, odosobniona. Wiara w swoją moc, omnipotencję i sprawczość była i jest nadal powszechna. No, może do marca tego roku. No bo jakże to, przyznać się przez pracodawcą (mocodawcą) i/lub samym sobą, że istnieje możliwość, że się nie zapanuje nad sytuacją? Niemożliwe i nie po męsku - nie po menedżersku.

Przypomniało mi się to, kiedy na TT zobaczyłem taki oto wpis:

image
20 lat działalności z sukcesem ("uznana firma") i wystarczyły 2 tygodnie, żeby zamknąć (?) interes.

No to przejdźmy do statystyk z czasów przedkoronawirusowych. Najpierw z naszego, polskiego podwórka - polskiego biznesu.

W 2006 roku w Warszawie odbyła się konferencja naukowa poświęcona m.in. zagadnieniom upadłości przedsiębiorstw. Pan dr Piotr Masiukiewicz z SGH przytoczył wówczas wyniki badania przyczyn sytuacji kryzysowych w przedsiębiorstwach. Badanie to zostało przeprowadzone w 2006 roku przez Zakład Public Relations WSIZ w Rzeszowie oraz Agencję PR Alert Media Communications, na próbce 202 przedsiębiorstw z „Listy 500” opublikowanej przez gazetę „Rzeczpospolita”. Pozwoliłem sobie przygotować podsumowanie wyników tych badań - najczęstszych przyczyn kryzysów:

image

Zródło: Masiukiewicz P.; Zarządzanie przedsiębiorstwem w procesie naprawczym; Konferencja „Ekonomia i prawo upadłości przedsiębiorstw - polska praktyka względem międzynarodowych standardów” , Warszawa; 2006;

Polscy menedżerowie - bo to oni byli respondentami - nie pozostawili złudzeń: CO ZŁEGO TO NIE MY!

Dla kontrastu należy przywołać badania amerykańskie. W opublikowanym w maju 2009 roku (a więc mniej więcej w tym samym okresie) - przez Institute for Crisis Management /ICM/  - raporcie ("Annual ICM Crisis Report") podano, że (średnio) w przeciągu minionych 10 lat:

- w ponad 50% przypadków kryzysów biznesowych w firmach odpowiadają za nie prezesi i menedżerowie,

- w 31% (średnio, w okresie 10 lat) odpowiedzialność ponoszą pracownicy, a

- w 18% (również średnio w okresie 10 lat) przyczyny leżały w otoczeniu.

Widać różnicę?

Genialnych mieliśmy prezesów, dyrektorów i menedżerów. W Polsce oczywiście.

No, ale to było jakieś 10-15 lat temu. A jak było rok, dwa lata temu?

ICM - znany już Państwu - publikuje swoje raporty co roku. W maju 2019 roku pojawił się raport za rok 2018. Pewnie w połowie tego roku udostępnią statystyki za rok 2019. Ale dopiero za rok .... zobaczymy, jak koronawirus wpłynął na sytuacje kryzysowe w firmach. Póki co wróćmy do danych za rok 2018. Najważniejsze kategorie (przyczyn) kryzysów to:

  • 22% - błędne zarządzanie
  • 14,3% - praktyki dyskryminacyjne
  • 12,8% - przestępczość komputerowa
  • 9,4% - molestowanie seksualne
  • 9,4% - spory pracownicze
  • 8,2% - katastrofy
  • 5,5% - skandale wynikające z ujawnienia nieprawidłowości - tzw. whistleblowing
  • 5,4% - przestępstwa "białych kołnierzyków"
  • 3% - zniszczenie środowiska naturalnego

źródło: ICM Annual Crisis Report; may 2019

Są wymienione jeszcze inne kategorie ale o niewielkim znaczeniu. O epidemiach jako takich ani słowa. Ale to zrozumiałe. Nie było. Jak widać, na prowadzeniu jest błędne zarządzanie - czyli czynnik wewnętrzny! Zresztą, jest on najczęściej wymieniany w tym badaniu jako najważniejszy od wielu lat - w 2016 roku ta kategoria została wskazana w blisko 31% odpowiedzi.

Popatrzmy jeszcze na statystyki z 2018 roku, dotyczące polskich firm - MŚP:


image

źródło: https://www.forbes.pl/gospodarka/bankructwa-firm-w-polsce-co-prowadzi-do-upadlosci/x1l10y0

W porównaniu do wyników opublikowanych w 2006 roku zmiana jest widoczna. Czynniki wewnętrzne znalazły w końcu swoje odzwierciedlenie w statystykach. Okazuje się, że "winę" za sytuacje kryzysowe ponoszą również właściciele i/lub menedżerowie podmiotów gospodarczych.

Tu mała uwaga, pozycję "nietrafione inwestycje" należałoby rozumieć nie tylko jako błędy i nieprawidłowości bezpośrednio związane z inwestowaniem ale również jako NADMIERNE INWESTYCJE (nadmierny rozwój). Z tego powodu najczęściej upadają firmy bowiem powszechnie się uważa, że akumulacja kapitału jest złem a "pieniądz musi krążyć". Okazuje się często, że nie chce krążyć tak, jak chcemy. I że nie wszystko od nas zależy. No i robi się problem...

Ale to wszystko co powyżej opisałem nie uwzględniało czegoś maleńkiego, niewidocznego dla oka - koronawirusa. Należy się spodziewać, że za jakiś czas, głównym wymienianym czynnikiem upadłości firm (zamknięcia działalności) będzie epidemia koronawirusa. W przypadku wielu firm i podmiotów gospodarczych niewątpliwie epidemia będzie kluczowym czynnikiem powodującym utratę płynności gospodarczej (w znaczeniu rynkowym) i finansowej. Jeżeli nie było akumulacji kapitału - rezerw ...

Wiem, nie zawsze taka akumulacja była możliwa. Nawet wówczas, gdy nie było nadmiernej ("full wypas") konsumpcji i wyprowadzania kapitału z firm a także optymalizacji podatkowej. Nasza rodzima gospodarka jest jeszcze słaba.

Ale też w wielu przypadkach koronawirus będzie dla wielu przedsiębiorców sprytnym usprawiedliwieniem "restartu": swoistej restrukturyzacji opartej (prawie wyłącznie) na zwolnieniach pracowników i współpracowników przy zachowaniu posiadanego kapitału. I późniejszym ich "odkupieniu" ale już na innych, niewątpliwie mniej korzystnych warunkach finansowych. Musimy być roztropni ...

Narzekamy, że państwo nie było przygotowane na epidemię. Liberałowie głosili od zawsze, że to, co prywatne, jest lepiej zarządzane i efektywniejsze. Ale czy bezpieczniejsze? Czy biznes się przygotował? Teraz "liberalni bohaterowie" oczekują pomocy od tego niesprawnego i nieefektywnego tworu jakim jest państwo.

Cóż, przysłowia są mądrością narodów: jak trwoga to do Boga. I do administracji rządowej po pieniądze.

Żeby było jasne, wiele firm wpadnie w kłopoty (w kryzys) i/lub nie przetrwa nie ze swojej winy - "force majeure". Mam tu na myśli przede wszystkim firmy młode, z małym kapitałem i/lub jeszcze znajdujące się w fazie intensywnego inwestowania w biznes jako taki. Tym trzeba niewątpliwie pomóc. Ale nie należy pomagać człowiekowi, który prowadził swój biznes przez 20 lat i po 2 tygodniach wymięka. Tak jest szczególnie w przypadku jednoosobowych działalności gospodarczych (księga podatkowa), gdzie biznes ściśle przeplata się z życiem codziennym - bieżący dochód z działalności jest często traktowany jako wynagrodzenie nie podlegające reinwestycji - podtrzymaniu kontynuowania działalności. Jeżeli jeszcze do tego dochodziła słynna "optymalizacja podatkowa" ....

Czytam dzisiaj, że dodatkowa pomoc państwa dla dużych firm ma być uzależniona od płacenia podatków. Słusznie, dorzucałeś do wspólnego kotła - możesz teraz zeń zaczerpnąć. Kombinowałeś? Optymalizowałeś? Radź sobie sam..

Czekam na statystyki, które pojawią się pod koniec roku. Zobaczymy, jakie spustoszenie spowodował koronawirus i jakie słabości polskiego biznesu koronawirus spotęgował.

Cóż, może się okazać, że nawet prof. Edward Altman nie sądził, że przyjdzie taki czas, kiedy "czas potrzebny firmom aby upaść" będzie niezwykle krótki i identyczny dla wielu podmiotów gospodarczych.


PS. W 2010 roku, na jednej z uczelni ekonomicznych, w ramach studiów podyplomowych opracowałem publikację (nie w kij dmuchał - 100 stron) na temat Systemu Wczesnego Ostrzegania w przedsiębiorstwie technologicznym - stąd moje zainteresowanie tematem. Proszę zauważyć,  że starsi i starzy też się uczą!


Spodziewam się w przyszłości paru doktoratów ekonomicznych bazujących na koronawirusie. Nie wiem tylko, czy polski biznes (przedsiębiorcy, menedżerowie) wyciągną z tego doświadczenia właściwe wnioski. Politycy też.


Jestem świadomy, że nie wystarczy dużo wiedzieć, aby być mądrym człowiekiem . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Tu bywam: https://twitter.com/starywrocek

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (146)

Inne tematy w dziale Gospodarka