Czas przełomu we wzajemnym stosunku długości dnia i nocy oznacza też okres oczekiwania na zdarzenia niezwykłe. Zawsze był wtedy raj dla wszelakich jasnowidzów. Miejsce Baby Jagi zajęła teraz jakaś Baba Wanga, pochodząca z samej Transylwanii albo okolic. Ta Europie wieszczy klęski. Rodzimi zaś jej konkurenci koncentrują się na lokalnych zdarzeniach. Parafiańszczyzna dotyka nas i w tym względzie.
Okazuje się zatem, że dobra zmiana dozna klęski, po której się podniesie, ale kulawo. Czeka nas bowiem ujawnienie kolejnej afery. Rzecz ma też wybuchnąć nagle. Tu akurat nietrudno o sprawdzalność, bo w autokratycznych środowiskach prominenci nigdy nie śpią i zawsze coś ujawnią. Często bowiem doznają goryczy. W ogóle nie może być dobrze w formacji, gdzie wszyscy na wszystkich mają mieć kwity.
Patryk Jaki się publicznie skarży, że partyjni spin doktorzy zachowali się wobec niego ohydnie i jemu przypisali warszawską klęskę wyborczą, mimo że uzyskał lepszy wynik, niż PiS w 2015 roku. To znamienne stwierdzenie, ale też można się było tego spodziewać, kiedy skąpią mu nawet pierwszego miejsca na liście wyborczej do Parlamentu Europejskiego. Nie dziwi zatem takie uzewnętrznienie frustracji. Daje też ono bezpartyjnemu teraz wiceministrowi szansę na odnalezienie się w powstającej formacji okołoradiomaryjnej.
Elektorat zaś musi się zbiesić nie tylko w obliczu narastającego gniewu sfery budżetowej, ale też ogólnego zniecierpliwienia nachalną i prymitywną propagandą. Wedle najnowszych wypowiedzi jednego ze złotoustych wyrazicieli partii Unia nie powstrzyma problematycznych dopłat do rachunków za prąd, jeśli jej tego nie zasugeruje opozycja. Czyli spodziewają się kolejnych kłopotów z Brukselą i z góry formują reakcję. Komisja Europejska zresztą już zapowiada interwencję.
Katastroficzne rokowania dla naszej władzy nie są więc ani trudne, ani zaskakujące. Dojutrkostwo przecież nie może trwać wiecznie. Ciągłe upokarzanie Polaków a to kontrowersyjnymi mianowaniami na szacowne dawniej urzędy, a to nocnymi głosowaniami parodiującymi demokrację musi też prowadzić do bałaganu, którego się już od krytycznego momentu nie daje opanować. O takim mechanizmie uczą pewnie w pierwszych godzinach kursów jasnowidzenia dla początkujących – o ile takie w ogóle są potrzebne. Bo to sprawa jasna dla każdego, kto chociaż raz grał w bierki.
Mamy więc nowy rok i kiepskie rokowania dla przyszłości obecnego etapu demagogii w Polsce. Aliści nie obejdzie się bez spektakularnych dyskusji. Internet przecież otworzył nowe kręgi wyborców na polityczny dyskurs, to i się jeszcze naczytamy.
Nie chce mi się zmyślać, nic więc nie napiszę, bo w rzeczywistości jestem antypatycznym typem.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo