Likwidacja zakazu handlu w niedzielę, to hasło wyborcze, które Ryszard Petru zaproponował całej opozycji. Pomysł, który rzeczywiście łączy przytomnych Polaków. Przecież zamykanie sklepów z przyczyn ideologicznych jest nie tylko niemądre, uciążliwe, ale wzmaga inflację, utrudniając obieg pieniędzy. Aliści niepotrzebnie się chyba trudził wymyślaniem hasła.
Najbliższe bowiem wybory do Parlamentu Europejskiego będą plebiscytem, w którym do konkursu staną kandydaci proeuropejskich formacji przeciw wrogom Brukseli. Wspaniałej zmianie nie pomoże jej nagły euroentuzjazm. Wszyscy doskonale pamiętają wyprowadzenie unijnych flag z URM-u, unijną szmatę i wyimagowaną wspólnotę, z której nic dla nas nie wynika. Najważniejszy więc element, wspólny dla Polaków, rozumiejących istotę bezpieczeństwa państwa, położonego na styku Unii i WNP tworzy stosunek do Zachodu.
Podobnie zresztą będzie i podczas wyborów parlamentarnych. Opozycja na pewno wyciągnie na światło dzienne wszystkie przepychanki z Brukselą. Znowu trzeba będzie chować najgłośniejszych krzykaczy, a bez ich obelg miotanych na opozycję, zagranicę, uchodźców PiS jest niesłyszalny.
Więcej, jako taki jest również nieprzydatny dla ojca dyrektora. Traci przecież sens obciążanie się przegranym aliantem, który w dodatku dla uzyskania poklasku odsunął już od rządowych stanowisk najwierniejszych z wiernych eksponentów Torunia, mimo że pokazują Europie, jak się im wspaniale żyje. Nigdzie przecież w Europie nikogo nie wożą na weekend kolumny wściekle pędzących, luksusowych samochodów. Może poza państwami WNP właśnie.
Pozwolenie zaś na niedzielny handel stanie się konieczne, chociażby dla złagodzenia kryzysu, stojącego u bram. Halina bowiem, którą wymyślił niegdyś Tadeusz Cymański będzie bardziej skłonna do tego aby rodzinie zaoferować większe dochody, zamiast coniedzielnej nudy.
Nie chce mi się zmyślać, nic więc nie napiszę, bo w rzeczywistości jestem antypatycznym typem.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka