Pan Prezes się zdenerwował i przedwczoraj, podczas specjalnej narady na Nowogrodzkiej nawet krzyczał na współpracowników (wczoraj podobno już nie, może dlatego, że był w Sejmie a na Nowogrodzkiej podejmował bezpartyjnego lidera Zjednoczonej Prawicy, Patryka Jakiego). Nie osiągnięto bowiem sukcesu, którym się był pochwalił. Chciał karać.
A przecież się starali. Kto więcej obiecał i bardziej nadwyrężył swój wizerunek od partyjnych głosicieli jedynie słusznej prawdy? Przecież robili, co im kazano, a skoro nie wyszło, to może rozkazy nie były jedynie słuszne? Chociaż Mateusz Morawiecki jeszcze przed pechowymi wyborami skarżył się, że ma przeciwko sobie opozycję, media i biznes. Czyli zaniechania są w obszarze odzyskiwań instytucji i przedsiębiorstw. Nic dziwnego, że LOT mógł się zbiesić i strajkuje.
Szczęśliwie tylko połowa uprawnionych głosowała a i ePUAP okazał się do niczego, bo i tak w poniedziałek po wyborach szkoły i przedszkola, będące siedzibami komisji były zablokowane przez rachmistrzów, mozolących się nad kartami do głosowania. Zawiły sposób procedowania – dwie komisje w jednym lokalu, organizacja na PiS-owską modłę – pogłębił jeszcze problem.
W dodatku pani prezes Gersdorf wzywa odsuniętych przez PiS sędziów SN do powrotu i oni są temu powolni. Prezes ma zatem kolejny powód do irytacji. Wszystko się sprzysięgło przeciw demagogii.
Zaufanie społeczne jest u nas najniższe w Europie. Nie ufa się urzędnikom, dostawcom, odbiorcom, sprzedawcom, politykom, sondażom, sobie wreszcie. To jak ma Prezes wierzyć akolitom? Jak w ogóle można budować wspólnotę?
Komuniści próbowali tworzyć solidarność klasową. Przetrwała z tego tylko nienawiść do wykształciuchów. Kaczyści zastąpili klasy społeczne “prawdziwym” narodem tudzież religijnym uniesieniem i w pierwszej chwili uzyskali sukces. Kiedy jednak ich wyraziciele uciekli się już nie do rytualnych obietnic, ale kłamstw oczywistych dla każdego, kiedy kler się włączył aktywnie do polityki, tracą poparcie.
W Polsce wygrywa więc wspólnota wartości. Nic dziwnego, że władza wymyka się “sprawiedliwym” z rąk.
W tej sytuacji Prezes by raczej siebie powinien był winić za wyborczą klęskę, ale od czego się ma personel? W końcu ktoś musi odpowiedzieć za to, co się stało. Czeka nas zatem kolejna odnowa przed ostatecznym upadkiem. Lewicowej tradycji musi się przecież stać zadość.
Nie chce mi się zmyślać, nic więc nie napiszę, bo w rzeczywistości jestem antypatycznym typem.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka