Suweren popiera ustawę o obniżeniu uposażeń parlamentarzystów. Tak, tak, tę co ugrzęzła w Senacie. Prezes ją nakazał wdrożyć, ale tymczasem zachorował na kolano i nie egzekwuje. Lud chce, władza musi, ale okazuje się, że nie zawsze.
Nikt ludu nie pytał, co sądzi o zarobkach pisiewiczów w skarbowych spółkach. Z tego co usłyszała ofiara miłosnych zabiegów ultramoralnego parlamentarzysty wynika, że Prezes pisiewiczyzmu nie lubi. Dlatego nasz konserwatysta obiecywał swojej wybrance pracę, zanim ona zostanie jego narzeczoną, czy żoną, kiedy jeszcze tylko nie miał sumienia, aby pozostawić ją na dworcu, bez możliwości przenocowania.
Marek Suski, piewca dziedzicznego patriotyzmu albo ktoś bardzo podobny został sfotografowany w Chinach na światowym zjeździe komunistów. Niewykluczone że tylko tam się można doszukać powodów skuteczności carycy, która wedle polskiego pisarza poznała receptę na zniewolenie Polski, przytaczaną obecnie przez PiS-owskiego znawcę prawa jako przykład dziedzicznego antypolonizmu Niemców i Rosjan. Więcej, ów polityk, cytujący rzekome słowa sprawczyni rozbiorów nie widzi nic zdrożnego w tym, że przytacza literacką fikcję, słowa Waldemara Łysiaka a nie Katarzyny II – jak znacząco podkreśla Niemki i rosyjskiej władczyni.
To chyba aura. Powoduje nie tylko pożary, szczególnie śmieci, ale chyba także bardziej zapalnych umysłów. W wyniku tego Prezes, wyraziciel suwerena jest ignorowany przez beneficjantów swojej łaski, konserwatyści obchodzą jego niezadowolenie poprzez tajenie swoich związków, a komuniści się mieszają z antykomunistami w najbardziej chyba zabawnym kontredansie.
Jeżeli oczywiście media nie oszalały od gorąca.
Nie chce mi się zmyślać, nic więc nie napiszę, bo w rzeczywistości jestem antypatycznym typem.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka