Premierem został Mateusz Morawiecki, ale rząd pozostanie chyba ten sam. Albo nie. Mamy odwieczny metafizyczny problem stałości i zmiany. Bo nawet jak nikt nie odejdzie, pozostaje pytanie, czy zespół, w którym po rekonstrukcji pozostały wszystkie dawne postaci jest ten sam? A jeżeli dwie z nich się tylko zamieniły miejscami, mamy zmianę, czy nie? I czy odebranie przez MON certyfikatów bezpieczeństwa dyrektorowi Departamentu Zwierzchnictwa nad Siłami Zbrojnymi w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego jest jakąś zmianą w stosunkach między rządem a prezydentem, czy nie?
Twórcy “taśm prawdy” starannie omijali tych, którzy byli jakoś powiązani z PiS-em, ale nie spodziewali się aż takich meandrów dobrozmiennej polityki, że wiodącym politykiem chronionej przez nich partii stanie się ktoś spoza jej środowiska. Newsweek więc ujawnił stenogram zapisu rzeczonych nagrań, w którym się znalazły pochlebne słowa dla Angeli Merkel i krytyka młodzieży, wypowiadane przez Mateusza Morawieckiego. Wielce nieprawomyślna to chyba teraz postawa.
Jest gorzej. Roman Giertych proponuje nowemu premierowi, aby ów się szybko dogadał z prezydentem, przeciągnął tymczasem dziesięciu posłów PiS-u na swoją stronę i wespół z Andrzejem Dudą stworzył nową prawicę, zupełnie niezależną od Prezesa. Wtedy łatwo stworzy autorski rząd i będzie mógł wdrażać swoje pomysły na Polskę, nie oglądając się na zakon PC. Nade wszystko zaś przejdzie do historii jako ten, co obalił Jarosława Kaczyńskiego.
Rewelacje Newsweeka i propozycja Romana Giertycha celują w preześną podejrzliwość. Mają pokazać miarę ryzyka, na jakie się szef PiS-u ważył, idąc za sugestią wyrażoną niedawno w “Uchu prezesa” i desygnując Mateusza Morawieckiego na premiera. Pokazują też kadrową mizerię partii, która się wyzbyła ludzi, mogących nas skutecznie reprezentować za granicą i musi sięgać do kandydatów spoza swego kręgu.
Tak czy owak utraciliśmy chyba pewność, że teatr jest zwierciadłem ustawionym na gościńcu. W naszej bowiem, odwrotnej rzeczywistości to gościniec ogląda nie tylko zadziwionych widzów, ale też akcje rozgrywające się za kulisami spektaklu. Aliści problem zmienności rozwiązano niczym węzeł gordyjski. Cięciem. Była rekonstrukcja, czyli jest zmiana i trwa mać. Władza pozostaje, gdzie była.
A certyfikat? A czy to coś zmienia?
Nie chce mi się zmyślać, nic więc nie napiszę, bo w rzeczywistości jestem antypatycznym typem.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka