Wspólny kandydat Platformy i Nowoczesnej na prezydenta Warszawy, Rafał Trzaskowski musiał odpowiadać obu umawiającym się co do niego szefom ugrupowań. Przewodniczący PO pozbywał się najsilniejszego konkurenta do swojej funkcji, Nowoczesna miała gwarancję, że konkurencyjna partia dłużej będzie kierowana przez polityka pozbawionego charyzmy. Zapowiadało to zgodny alians obu umawiających się stron i gorliwe popieranie uzgodnionego pretendenta do prezydentury.
Rzecz od początku wykraczała poza zasady politycznej strategii. Wedle niej pierwsza tura wyborów ujawnia realną siłę biorących w niej udział podmiotów, w drugiej jest czas na związki, przy łatwych do określenia zasadach podziału owoców zwycięstwa. Przedwczesna umowa osłabiła Ryszarda Petru, który zawierając porozumienie z PO unicestwił zasadniczą oś politycznego sporu w łonie własnej partii, potęgując tym samym personalne kłótnie. Przegrał tedy na własne życzenie z konkurentką, która dawała nadzieję na odwrócenie pochopnej decyzji dotychczasowego szefa.
Młodzież polityczna nie uczy się niczego od starych wyjadaczy w tym względzie, od ludowców. Oni nigdy się nie wikłają w przedwczesne sojusze, zawsze zaś epatują wyborców zdrowym rozsądkiem. Tylko jeden raz mu się sprzeniewierzyli, kiedy w pierwszym czasie prezesury Waldemara Pawlaka przegrali wskutek chwilowego przekształcenia swej partii w rodzaj związku zawodowego i potem pozostali już wierni odebranej wtedy nauce.
PiS jednak niepotrzebnie się raduje klęską Ryszarda Petru. W najgorszym bowiem dla Nowoczesnej przypadku oznacza to przejście jej elektoratu do Platformy. Sprawiedliwi nic tu nie skorzystają.
W ogóle zaś i tak powróci tradycyjna zasada gry politycznej, w której znowu na czas wyborów PiS będzie udawać, że Prezes abdykował, co musi być dla wodza niezmiernie bolesne. Spektakularne zaś wybuchy złego humoru Kaczyńskiego, często umykającego rygorom strategii, dają duże szanse Schetynie. Jako się rzekło charyzmy nie ma on zupełnie, ale instynkt polityczny niemały. Nie zaniedba więc żadnej okazji do wykorzystania temperamentu swego głównego adwersarza.
Scena polityczna wróciła więc do równowagi w wyniku wyborów w Nowoczesnej. Może nieco zakłóci ją brak politycznego doświadczenia pani Lubnauer, ale prymitywny styl uprawiania gry, narzucony opozycji przez PiS z pewnością pozwoli jej szybko osiągnąć wiedzę, wystarczającą dla dorównania swoim odpowiednikom.
Z wyjątkiem szefów PSL-u oczywiście. Aliści po odejściu Donalda Tuska to już klasa wyłącznie dla siebie.
Nie chce mi się zmyślać, nic więc nie napiszę, bo w rzeczywistości jestem antypatycznym typem.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka