Stary Stary
854
BLOG

Tajemnice

Stary Stary Wypadki Obserwuj temat Obserwuj notkę 65

Pani premier przyjmuje współpracowników, podpisuje dokumenty, ale we wtorkowym posiedzeniu Rady Ministrów zastąpi ją profesor Gliński. Jest bowiem poddawana obserwacji i rehabilitacji, czyli rutynowym czynnościom obejmującym każdego, kto uczestniczył w wypadku komunikacyjnym. Tak mniej więcej rzecz tłumaczył rzecznik rządu. Dziennikarze wyliczający kolejne wypadki dygnitarzy dowiadują się od Jacka Sasina, że “Mariusz Błaszczak nie jest winien tym incydentom, jak chciałaby opozycja. Winę za wypadek pani premier ponosi młody kierowca Seicento, którego PO i Nowoczesna próbują wykreować na bohatera”.

Z jednej więc strony mamy bagatelizowanie obrażeń, jakie odniosła Beta Szydło, z drugiej usilne kreowanie winnego, który swoim skromnym jeździdełkiem prostodusznie skręcał w lewo na przydomowym skrzyżowaniu, w swoim przekonaniu chroniony przed ekstrawagancjami współużytkowników drogi podwójną linią ciągłą. Nie zbadano też jego stanu zdrowia, mimo uczestniczenia w wypadku. BOR zaś bada, czy Biuro Ochrony Rządu nie przekroczyło procedur.

To wszystko w atmosferze podkreślania troski o tych, których matki wedle jedynie słusznych mediów przedtem “pracowały w systemie niewolniczym po 12 godzin za 800 zł w uwłaczających warunkach, w marketach obcokrajowców. Mężowie, którzy musieli wykonywać polecania kierowane do nich nie w ojczystym języku, a w obcym”.

Tymczasem Rzeczpospolita ustaliła, że z miejsca zdarzenia nie wiedzieć czemu odjechały dwa samochody, które podążały za pechowym seicento, nie ma więc najważniejszych świadków. Więcej, kierowca pancerki pani premier nie miał praktyki w kierowaniu takim samochodem. Jechał nim po raz pierwszy. Objął służbę o godzinie 18, trzydzieści siedem minut później uderzył w drzewo odległe o 55 kilometrów od lotniska, z którego odbierał panią premier. Jeżeli przyjąć, że tylko 10% z przebytej drogi przebiegało przez tereny zabudowane a przejęcie służby, obsługa codzienna i odebranie pasażerki zajęły kierującemu pojazdem tylko siedem minut, to z prostego wyliczenia wynika, że na drogach bez specjalnych ograniczeń osiągał prędkość 127 km/h. Jechał więc prędzej niż dopuszczają przepisy.   

Jeżeli sobie przypomnimy, że minister sprawiedliwości z czasów odsądzanego od czci i wiary premiera Tuska złożył stanowisko, bo więzień popełnił samobójstwo, to jasne się staje tak uporczywe bagatelizowanie skutków zderzenia samochodu pani premier i skrywanie błędów, popełnianych przez funkcjonariuszy. Ale to właśnie jest chyba oczywistą przyczyną, dla której opozycja żąda odwołania ministra Błaszczaka.

Stary
O mnie Stary

Nie chce mi się zmyślać, nic więc nie napiszę, bo w rzeczywistości jestem antypatycznym typem.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (65)

Inne tematy w dziale Rozmaitości