Opozycja w akcji. Część, reprezentowana przez kukizowców i PSL od dawna zdradzała chęć zawarcia kompromisu w sprawie debaty nad ustawą budżetową, zakładającego jednak uznanie posiedzenia w Sali Kolumnowej za prawidłowe. Reszta upierała się przy blokowaniu Sali Plenarnej do czasu, aż PiS uzna głosowanie nad budżetem za niebyłe i od nowa przeprowadzi procedurę, tym razem zgodnie z Regulaminem Sejmu. Nowoczesna przeszła jednak na stronę ugodowców, pokazując też sposób zażegnania sporu, który podchwycił Kaczyński. Senat ma zgłosić poprawki. Platforma więc została początkowo na lodzie.
Sejm tymczasem zamówił ekspertyzy, które miały rozstrzygnąć prawidłowość postępowania swego marszałka w sprawie procedowania ustawy budżetowej. Okazało się, że wszyscy poparli postępowanie Marka Kuchcińskiego. Dlaczego więc PiS idzie na ugodę? Trudno powiedzieć. Czyżby nie wierzył niezależnym ekspertom? Może by trzeba było sięgnąć do zagranicznych autorytetów, jak w przypadku doktora G. albo katastrofy smoleńskiej? A może tu zadziałał syndrom proPiS-owskiej blogerki, która mnożącą się liczbę obserwatorów jej konta na Twitterze uznała za dowód nasilającej się inwigilacji? W końcu nie od dziś wiadomo, że w PiS-ie się rzeczywistość postrzega opacznie.
Najlepiej to widać na przykładzie innowacyjności, która ma być motorem gospodarczego wzrostu. Nasi biotechnolodzy opracowali metodę sprawnej utylizacji odpadów, za którą niebawem odbiorą nagrodę w Davos. U nas jednak nikt się tym nie interesuje. W końcu na organizacji protestów przeciwko gospodarczemu wykorzystywaniu śmieci łatwo zbić polityczny kapitał, na innowacyjności nie. To dokładnie jak w postępowaniu ze smogiem. Polska na węglu, to znaczy na smogu ma stać, bo to nas odróżnia od Europy.
Jak się okazuje od czasu kiedy prawicowe partie przejęły socjalistyczne postulaty, podział społeczeństwa nie przebiega już wedle lewicy i prawicy. Teraz się społeczeństwo dzieli na otwarte i zamknięte. Powszechna u nas akceptacja Unii wynika z jej szczodrości. Kiedy zniknie, może się okazać, że przeważają u nas ksenofobicznie usposobieni wyborcy, co daje PiS-owi nadzieję na solidne poparcie. Dotychczas tylko PiS-owcy i kukizowcy ujawniali swój wstręt do Unii. Teraz akces Nowoczesnej i PSL do pisowskiej intrygi parlamentarnej mógłby wyborcom sygnalizować chwiejność obu tych formacji także w sprawach euroentuzjazmu.
Na razie mamy jednak stan zawieszenia, bo Ryszard Petru się nie zgodził na ustalenia bez Grzegorza Schetyny. Dziś więc ma się odbyć dalszy ciąg sejmowych negocjacji, po specjalnym zaproszeniu PO. Niezależnie jednak od tego wynik głosowania jest przesądzony. PiS może więc twierdzić, że nie przegrał konfrontacji, tym razem jednak bardziej tak będzie twierdzić opozycja.
A gospodarka po staremu będzie stała na węglu z innowacyjnością na poziomie wiedzy rzeczonej blogerki, opacznie pojmującej oznaki internetowej popularności.
Nie chce mi się zmyślać, nic więc nie napiszę, bo w rzeczywistości jestem antypatycznym typem.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Gospodarka