Nie można wygrać z czasem.
Solidarna Polska atakuje PiS. Marcin Mastalerek zakłada partię i szydzi z krytykujacego go Mariusza Błaszczaka. Już dawno Marek Migalski zaraz po opuszczeniu PiS zauważył, że ów nawet grzywki sobie nie poprawi bez zezwolenia Prezesa. Szef BBN wprost oświadcza, że w czasie rządów PiS popełniono błędy w ubieganiu się dopłat unijnych do produkcji amunicji. Wokół Kaczyńskiego bowiem pozostali ludzie chwalący go bez zastanowienia lub, jeśli są obdarzeni większym rozsądkiem, cyniczni oportuniści.
Prezesowi zresztą nie zależy na kierowaniu intelektualistami. Jak mówił Teresie Torańskiej najbardziej ceni ludzi o niewielkim potencjale intelektualnym, ale lojalnych. Jak informuje Piotr Wroński po przegranych wyborach października piętnastego Kaczyński cierpiał nie z powodu klęski wyborczej, ale dlatego, że w gronie głosujących potraktowano go jak każdego, wskazując koniec kolejki.
Jego bowiem celem jest blask chwały i poklask zwolenników oraz upokorzenie przeciwników. Dlatego na nic się nie zdają uchwały komitetu politycznego o złagodzeniu propagandy i wysunięciu konstruktywnych postulatów. Prezes wrócił do dawnej retoryki i przypisuje najgorsze cechy swoim oponentom.
Tymczasem do przodu wyrywa się już tłum następców, marzących o tym samym. O bezgranicznej władzy, która jest jedyną boską rzeczą, dostępną człowiekowi. I z Prezesem wygrają. Taka jest kolej rzeczy.
Nie chce mi się zmyślać, nic więc nie napiszę, bo w rzeczywistości jestem antypatycznym typem.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka