Bezkarność+ poszła tam, gdzie pan prezydent odesłał przyjaciół. Trzeba będzie odpowiedzieć za przekręty. I nic dziwnego. Ukraińcy bowiem obnażyli skutki łamania dyscypliny budżetowej. Ruska armia, karmiona żywnością, już przed siedmioma laty przeznaczoną do utylizacji, nie dość, że jest niemrawa, to jeszcze bombarduje sprzymierzoną Białoruś.
Zachód też położył kres ruskiej bezkarności+ i konfiskuje bajeczne fortuny, przezornie tam wyprowadzane przez moskiewskich łapowników. Zgromadzi w ten sposób przynajmniej część środków, potrzebnych do odbudowy Ukrainy.
Jest jeszcze gorzej. Unia zamierza możliwie szybko zrezygnować z importu ruskich surowców. Nic innego do sprzedania tam nie mają.
Paradoksalnie więc wszystko stanęło na głowie. Teraz bowiem przegrana opłaci się Moskalom bardziej. Kiedy się wycofają z Ukrainy na jej warunkach, prędzej zostaną odblokowane ich aktywa. Kiedy nie, długo będą stali w przedsionku do normalnego świata.
Uparte więc odwracanie wartości sprawia, że one naprawdę się odwracają. Tyle tylko, że nie w obszarze, gdzie były odwracane.
Może więc dobrazmieńcy powinni się cieszyć, że ich bezkarność+ poszła tam, gdzie jest? Podobno nie ma nic złego, które by się nie obróciło w dobro.
Nie chce mi się zmyślać, nic więc nie napiszę, bo w rzeczywistości jestem antypatycznym typem.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka