Postawiono rzecz na ostrzu noża, zaskarżając do TSUE zasadę pieniądze za praworządność. I klęska. Wedle orzeczenia Trybunału, aby bez zastrzeżeń otrzymać trzy ćwierci biliona złotych z Brukseli, Polska ma zlikwidować Izbę Dyscyplinarną SN, przywrócić zawieszonych sędziów do orzekania, zakończyć działalność neo-KRS. Wszystkie te bowiem instytucje upolityczniono, co nie gwarantuje bezstronności rozstrzygania przez sądy ewentualnych sporów o podział unijnych środków.
Jak powiedział komentator TVN24, doktor praw UJ, w wystąpieniu do TSUE chodziło w istocie o to, aby rozstrzygnąć, czy ofiara ma płacić prześladowcy za jego proceder. Rzecz niemożliwa do przeprowadzenia w normalnych warunkach. Potwierdził to nawet nasz Trybunał Konstytucyjny, poprzez bezterminowe odroczenie rozprawy na ten temat.
Wedle skarżących władze państw członkowskich nie miałyby żadnych obowiązków, wynikających z uczestniczenia we wspólnocie. Mogłyby odrzucać wartości, które ją budują. Zdaniem powodów Unia, wymagając przestrzegania zasad, zmierza do podporządkowania słabszych państw silniejszym.
Dlatego na przykład ma w Niemczech być tolerowany wybór sędziów SN przez polityków, w Polsce zaś nie. Hiszpania i Irlandia otrzymywały pieniądze, mimo rzekomej tam niepraworządności. Polska więc od dawna jest dyskryminowana. Na przykład obrona rodziny, podejmowana przez samorządy w formie uchwał o strefach wolnych od LGBT, była już dawno blokowana poprzez odmawianie im dopłat.
Trzeba tu zauważyć, że sędziowie w Niemczech są rzeczywiście wybierani przez polityków, ale spośród kandydatów wyłonionych przez samorządy sędziowskie. W ogóle zaś przestrzeganie prawa chroni właśnie słabszych przed dominacją silniejszych.
Mamy tu ten sam sposób argumentowania, jaki niedawno słyszeliśmy od Siergieja Ławrowa. Polska i Węgry mają być sekowane przez Brukselę. Tam bowiem mają przewagę określone tendencje (tym razem niemieckie, nie natowskie) i one tworzą normy postępowania.
Ani słowa o tym, że Unia stanowczo się nie godzi na upolitycznienie sądów. Ma też za złe deptanie własnych praw przez państwa członkowskie. Również kiedy wbrew konstytucji odmawia się równouprawnienia nieheteronormatywnym rodakom. Kiedy się prześladuje wolne media. Znamienne, że Czesi niedawno przyznali azyl polityczny Polakowi, uwikłanemu w proces przeciwko państwu.
W sumie więc znowu mamy fakty zestawione tendencyjnie, skutkiem czego budują ujemny sens. Nonsens zatem. Trudno się dziwić przegranej.
Nie chce mi się zmyślać, nic więc nie napiszę, bo w rzeczywistości jestem antypatycznym typem.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka