Prawdziwy stosunek narodowców do PiS-owskiej władzy poznamy zresztą już za kilka dni, najbliższego 11 listopada, przy okazji nielegalnego marszu, jaki środowiska narodowe mają zamiar przeprowadzić w Warszawie pomimo decyzji sądu. Będzie to marsz pokazujący nie tylko nienawiść narodowców do „liberalnej Polski” oraz UE, ale także ich pogardę dla „Polski PiS-owskiej” [Cezary Michalski].
PiS generalnie nie uznaje sądów. Konsekwencją braku uznawania sądów jest samowola i anarchia. Tak upadła I RP. W tą stronę prowadzi nas Kaczyński [Roman Giertych].
Od zawsze mamy największy zasięg zmienności cykli pomyślności państwa. W technice nazywa się to amplitudą. Zaraz po wiktorii wiedeńskiej mieliśmy sejm niemy a niebawem rozbiory. Polska była natchnieniem narodów u początku drugiej wojny światowej, aby kilka lat potem popaść w sowiecką niewolę. Powołaliśmy “Solidarność”, budującą normy praw obywatela, aby kilkanaście lat potem podziwiać kacperkowe luksusy.
Z czasem rośnie częstotliwość zmian. Świat przyspiesza, nasz los również. Zasięg jednak skrajnych różnic pozostaje niezmiennie wielki. W przyrodzie zawsze to implikuje radykalne zwroty. Jest też symptomem braku stabilizacji, charakteryzującego środowiska pozostające w fazie przejściowej.
Teraz kontynuacja skutków naszego wyboru zmierza w kolejną pułapkę. Zawsze wtedy odruch oporu jest najsilniejszy. Nader często jednak wpadaliśmy w sidła losu. Nie da się zatem ukryć, że to my teraz jesteśmy narodem wybranym. A ponieważ nikt nie lubi konkurencji, także antysemityzm ma się u nas znakomicie.
Obstawiam więc, że narodowcy jednak pomaszerują. Los się musi dopełniać.
Nie chce mi się zmyślać, nic więc nie napiszę, bo w rzeczywistości jestem antypatycznym typem.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka