Ziemkiewicza nie wpuszczono z powodu - jak czytamy w dokumencie brytyjskich służb - „głoszonych poglądów, które są sprzeczne z brytyjskimi wartościami i mogą być obraźliwe dla innych”. A u nas poglądy sprzeczne z polskimi wartościami i obraźliwe dla innych mają glejt państwowy [Przemysław Szubartowicz].
Cała sprawa jest następstwem apelu Rupy Huq, posłanki brytyjskiej Partii Pracy. — Miał on mieć związek z rosnącym zaniepokojeniem z powodu wysyłania przez ekstremistyczne grupy (do Wielkiej Brytanii) osób, które szerzą nienawiść — pisze Polska Times.
Tak postępuje modelowe dla PiS-u państwo, które się wyzwoliło z brukselskiej okupacji? Takie, w którym wreszcie stacje benzynowe reglamentują benzynę, a sklepy nie mają towarów? Niczym w umiłowanym Peerelu? To po to się u nas wychwala brexit?
I jakie to są te brytyjskie wartości? Nie są konserwatywne? Przecież w swoim pojęciu takie głosił aresztowany(!) na kilka godzin dziennikarz. Odebrano mu dokumenty, leki i ...telefon. A w ogóle, to grafomania i antysemityzm na być świadectwem przynależności do grupy ekstremistycznej?
Najwyraźniej na Wyspach zapanował jakiś układ albo się jeszcze nie nauczyli tam korzystać z widelców. Co dopiero cenić prawdziwe wartości. Ale może dlatego właśnie konferencji prasowej nie zorganizują i nie pokażą zawartości telefonu pana Rafała.
No i wróci za pierwszym podejściem. Nie ma dokąd wypchnąć Ziemkiewicza. Zalesienie Anglii to tylko 10% powierzchni kraju [Wojciech Jabłoński].
Nie chce mi się zmyślać, nic więc nie napiszę, bo w rzeczywistości jestem antypatycznym typem.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura